wtorek, 11 lutego 2020

"Instytut" K.C. Archer

Tytuł: Instytut  Autor: K.C. Archer  Tłumaczenie: Emilia Skowrońska  Wydawnictwo: Uroboros  Ilość stron: 400   Moja ocena: 8,5|10

"To nie było tak, że miała zamiar podbić kasyno jak w Ocean's Eleven. Chciała tylko rozegrać parę partyjek pokera."

     Ta książka jest w sumie dosyć nowa i opinii na jej temat wielu jeszcze nie ma. W zasadzie już sam opis mocno mnie zaintrygował, a ta polecajka od Marcina z Książki Czytamy tylko jeszcze bardziej podsycała moją ciekawość. Jest to ostatnia książka, którą udało mi się przeczytać w styczniu.

     Teddy Cannon poznajemy w niezbyt ciekawym momencie jej życia, niestety wiele pochopnych i po prostu złych decyzji, które doprowadziły do wielu problemów. To dosyć zaradna dwudziestokilkulatka, która nauczyła się w sumie radzić sobie na różne sposoby. Szczerze mówiąc to już od początku bardzo ją polubiłam, to harda bohaterka, której nie sposób dmuchać w kaszę, ponadto jest inteligentna i przebiegła, ma też w sobie coś z manipulantki, co dosyć często zdarzało się wykorzystać. Szansa na studiowanie w Instytucie Whitfielda jest dla niej niezwykłą okazją, którą oczywiście wykorzystała. Teddy Cannon jest medium i to jeszcze jakim. Generalnie rzecz ujmując przyjaźnie i inne relacje przychodzą jej z niemałą trudnością, więc aż miło było obserwować jak stara się zawierać przyjaźnie, które mimo niezdarności mogą być trwałe. Przyznam, że to ciekawa bohaterka, którą jak wspominałam – bardzo polubiłam, głównie za to, że jest cholernie ambitna i uparta. Tutaj to ona była moją ulubioną postacią.

     Oczywistym faktem jest to, iż Teddy nie jest jedyną bohaterką, mamy tu parę innych ciekawych postaci, jak chociażby buntowniczy Lucas, który jednocześnie wpada jej w oko, no i jest medium, które włada ogniem. Potem mamy Jilian, którą ze znajomych Theodory polubiłam najbardziej, to przedziwna dziewczyna, ale sympatyczna, z umiejętnością rozmowy ze zwierzętami. No i Molly, którą lubiłam najmniej, hakerka – bardzo mocno wyczulona na emocje. Każdy inny bohater jest w sumie też zasługuje na chociaż pomniejszą uwagę, bo przyznaję, ze autorka dosyć ciekawie wykreowała te bardziej ważne postacie, zatem jestem ciekawa czy ich poziom się utrzyma w kontynuacji książki.

     A tego co wiem jest to debiut K.C. Archer i szczerze powiedziawszy gdyby tak wyglądały wszystkie debiuty to byłabym bardzo zadowolona. Przyznam, ze nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce i to chyba dobrze, że podeszłam do niej z czystą głową, bez jakichś szczególnych oczekiwań. Od razu przypadło mi do gustu pióro autorki, cechowała je dynamika i pewność w prowadzeniu akcji. Czytało się miło i bardzo szybko, wciągnęła mnie fabuła i słusznie jak się okazało. Jest to naprawdę ciekawy przypadek literatury typu fantasy i science fiction, dla ciekawskich, tak pojawia się tu motyw miłości, jednak jako coś bardzo pobocznego.

     Co do okładki – to ona między innymi skłoniła mnie do sięgnięcia po tę książkę, nie będę ukrywać – zwracam dosyć sporą uwagę na okładkę, no właśnie co do okładki – to bardzo przypadła mi do gustu, wydaje mi się, że jest dosyć nietypowa i przyjemna dla oka, choć nie do końca rozumiem użycie znaków Zodiaku, co mam nadzieję, później się wyjaśni.

     Reasumując, zostałam miło zaskoczona tą powieścią – fabularnie okazała się być naprawdę ciekawa i trochę nawet tajemnicza, bohaterowie nie byli płascy, wręcz przeciwnie, przywiązałam się w sumie do nich. O autorce powiedziałam wcześniej, ale przypomnę – jest to debiut, bardzo udany jak dla mnie, pozytywnie odebrałam tę powieść i mam ogromną nadzieję, ze kontynuacja będzie równie dobra, a może nawet lepsza. Język był raczej przystępny, mnie czytało się lekko. Okładka jest jak wyżej, ładna i estetyczna, na pewno zapada w pamięci. Tak mi się teraz przypomniało odnośnie fabuły – to nietypowa mieszanka sci-fi, fantasy i wcisnę tu też akcję, bo dzieje się tu dużo i szybko, zatem trzymajmy kciuki za to, aby w kontynuacji się to nie zepsuło. Zapewne już wiecie, że bardzo mi się ta książka podobała, oczywiście polecam, to mocny i świetny debiut. Oby tak dalej.


Pozdrawiam, Sara❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka