czwartek, 26 marca 2020

"Vicious: Nikczemni" V. E. Schwab

Tytuł: Vicious. Nikczemni  Autor: Victoria Schwab  Tłumaczenie: Maciej Studencki  Wydawnictwo: We Need YA (Czwarta strona)  Ilość stron: 400  Moja ocena: 8,5 | 10

"Kiedy nikt, ale to nikt cię nie rozumie, to zwykle znak, że jesteś w błędzie."
     Ta książka pojawiła się na rynku prawie rok temu, wówczas jakoś tak ją ominęłam, ale okładka cały czas się gdzieś przewijała i kusiła, więc gdy zauważyłam premierę drugiego tomu, stwierdziłam, że teraz to już muszę ją mieć. Moją ciekawość dodatkowo podsycały dobre opinie, zatem jedyne co mi pozostało, to po prostu przeczytać.


     Zacznę od Victora, którego poznajemy przez retrospekcje i teraźniejsze – starsze o dziesięć lat oblicze. Już na początku mogłam stwierdzić, że to naprawdę inteligentny facet, a w dodatku wręcz piekielnie ambitny. To bohater bardziej introwertyczny, raczej niezbyt łatwo zawiera przyjaźnie – ale Angie i Eli jakoś do niego dotarli. Szkoda jednak, że podczas studiów ambicje zmieniły się w sumie w zazdrość, która potem przyczynia się do czegoś w rodzaju reakcji domina. Jak się potem okazało ambicje przełożyły się na upór i dosyć sporą chęć zemsty. Polubiłam tego bohatera właśnie ze względu na to, że jest charakterny i ambitny, ale trzeba przyznać, że potrafi być lojalny.

"Chcę uwierzyć właśnie w to: że jest coś więcej. Że możemy być czymś więcej. Do diabła, moglibyśmy zostać bohaterami!"
     Z kolei jeśli chodzi o Elia to byłam raczej mniej pozytywnie nastawiona do jego postaci, wydawał mi się już od początku niezbyt przyjemny. Był nieco podobny do Victora – głównie pod względem sporych ambicji no i inteligencji, które również prowadzą go do niezbyt ciekawego miejsca. To typ bohatera bardziej ekstrawertycznego, trzeba przyznać, ze potrafi wkupić się w towarzystwo. To właśnie on był najbardziej wkręcony w PP, zatem śmiało można go o wszystko oskarżyć. Jak się później okazało jego obsesja zmieniła się w coś w rodzaju syndromu zbawiciela albo jakąś chorą odmianę. Jego postać była ogólnie drażniąca i jeśli to było zamierzone to biję pokłony autorce za stworzenie tak irytującej postaci. Eli może i jest jednym z bardziej ważnych bohaterów w tej historii, ale czasem niestety miałam ochotę go uderzyć przez ten jego narcyzm, był dosłownie ślepo zapatrzony w siebie i swoje racje.


     Fabularnie jest to dosyć ciekawa książka, która wbrew pozorom ma też sporo naukowego bełkotu, który autorka umiejętnie wplata w historię. To moja zaledwie druga książka V.E. Schwab, ale i tak mogę przyznać, że jej pióro bardzo przypadło mi do gustu i czyta mi się lekko i najzwyczajniej w świecie przyjemnie. Autorka potrafi tworzyć ciekawych bohaterów, którzy z całą pewnością zapadają w pamięci – mają mocne charaktery, interesujące zdolności i przede wszystkim fakt, że nie są po prostu płascy. Jeśli chodzi o język to wszystko jest raczej jasne i oczywiste, a ten „naukowy bełkot” jest równie potrzebny, jak i zrozumiały.
"Musisz znaleźć czas na to, co się liczy. Na to, co się określa: co stanowi twoją pasję, co służy twojemu rozwojowi, co pozwala ci tworzyć. Weź pióro w dłoń i napisz własną historię."
     Muszę przyznać, że okładka jest równie ciekawa jak treść, choć gdy przeglądałam jej poszczególne wydania to chyba jednak bardziej odpowiadałaby mi ta biała. Polska – czerwona ma w sobie swój urok i całkiem jasny przekaz, który zauważyłam, gdy pisałam tę recenzję.
"Jesteś bohaterem... swojej własnej historii."
     Reasumując, jest to niezwykle wciągająca powieść, która według mnie zasługuje na te wszystkie pozytywne recenzje. Tę książkę czyta się szybko i mogę przyznać, ze wręcz ciężko jest się od niej oderwać. Jak już wspominałam – bohaterowie są oryginalni i łatwo można się do nich przywiązać. Okładka również przyciąga mnie swoją prostotą. Co więcej jest dosyć oryginalna (mam tu na myśli fabułę) choć osoby o nadnaturalnych zdolnościach są dosyć oklepanym motywem, zatem śmiało można powiedzieć, że ukazanie czegoś już znanego w nowy, całkiem świeży sposób jest miło widziane. Szczerze polecam, to dopiero gdzież w okolicach pięćdziesiątej strony, ale potem już po prostu ciężko się oderwać.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka