czwartek, 23 lipca 2020

[PATRONAT] "Kopuła" Pomarańczowa Czapka

Tytuł: Kopuła  Autor: Pomarańczowa Czapka Wydawnictwo: AlterNatywne Liczba stron: 592 Ocena: 5/10

"Najbliższym znanym mi określeniem jest piękna. Nie idealnie piękna, bo w ideale nie ma niczego pięknego. Jest inna od wszystkiego, co widziałem w życiu. Wyjątkowa, ale nie idealna. Obraziłbym Ją, jeśli tak bym Ją nazwał."
     Książka, którą można zabić. To pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się po zobaczeniu tego papierowego grubaska. Pięćset dziewięćdziesiąt dwie strony powieści cyberpunkowej. Okładka skojarzyła mi się z filmem Matrix, który swojego czasu był bardzo popularny i myślę, że można zaliczyć go do grupy kultowych filmów.
     Historie z oklepanym schematem nudzą coraz bardziej, dlatego też coraz rzadziej po takie sięgam. Ta wydawała się taką nie być, dlatego też dość szybko się za nią zabrałam. Nie sądziłam, że już po pierwszych rozdziałach będę chciała cofnąć swoje słowa...

     Sto pięćdziesiąt lat minęło, odkąd kopuła została umieszczona na dnie oceanu. To ostatnie ludzkie miasto rządzone jest przez SuperKomputery, maszyny, roboty i agentów. Inwigilacja jest tak rozwinięta, że pozwala zaglądać władzy do myśli ludzi, a także sterować ich uczuciami. Kasowanie wspomnień również nie jest problemem. Wszystko przecież musi chodzić jak dobrze naoliwiona maszyna, a jeśli jakiś trybik zaczyna szwankować, to trzeba się go pozbyć.
Heto jest jednym z agentów, który oddany systemowi posłusznie wypełnia jego rozkazy. Z każdym dniem jednak zdaje sobie sprawę, że coś nie pasuje. Gdy odkrywa, że ukrył on własne myśli i plany o  obaleniu dotychczasowej władzy, już nic nie może go powstrzymać.
Najbliższe mu istoty ufają mu i wierzą, że dzięki niemu w ich świecie zapanują lepsze czasy, jednak z mężczyzną zaczyna się dziać coś niedobrego, a jego bliscy zaczynają obawiać się, że jego rządy doprowadzą do upadku, zniszczenia i śmierci. Czy mają się czego obawiać?

     Pierwsze rozdziały szły mi bardzo topornie. Stworzony świat skutecznie odstraszał mnie od dalszego czytania, mimo że on i zasady jego działania z perspektywy piszącego na pewno wymagały wiele pracy pod względem logicznym jak i opisowym.
     Miałam wrażenie, że wszystko jest tam mechaniczne, a istniejący tam ludzie ubrani są w stroje z materiału przypominającego folię aluminiową. Do tego wszędzie roboty, inwigilacja i przenoszenie umysłu, który akurat skojarzył mi się z Avatarem. Naprawdę zatęskniłam za zwyczajną książką, choć sam film o niebieskich istotach był świetny.

     Nie mogę jednak zaprzeczyć, że jako powieść cyberpunkowa na pewno jest warta uwagi. Na rynku raczej niewiele jest takich pozycji, więc pewnie dla miłośników podobnych klimatów historia będzie strzałem w dziesiątkę.
     Ja niestety nie należę do osób, które zaczytują się w podobnych dziełach i wolę kilkustronowe opisy przyrody, aniżeli opisy walk maszyn. Co prawda im dalej w rozdziały, tym bardziej zaciekawiona byłam rozwojem akcji. Jest to jedna z tych historii, gdzie bardzo łatwo jest znienawidzić głównego bohatera. Miałam nadzieję, że prędzej czy później ktoś mu zresetuje mózg, albo zawirusuje go i po problemie.
     Poboczne postacie miały potencjał. Powiedziałabym, że brał się on z ich zachowań bardziej zbliżonych do naszego świata, aniżeli do tego spod kopuły. Niestety poświęconych im rozdziałom było według mnie zdecydowanie za mało.

     To, co jest na plus, to zdecydowanie dialogi, które dają do myślenia. Zachowania ludzi, pułapki władzy, jak bardzo sięgamy po więcej, gdy mamy wystarczająco jest jak najbardziej aktualne dzisiaj i patrząc na tę historię jako podkoloryzowany dzisiejszy świat, to mogłabym nawet uznać to za trafione. Do tego odkrywanie naszej natury i poszukiwanie odpowiedzi na pytania jak bardzo problematycznym gatunkiem jesteśmy, czy w ogóle świat nas potrzebuje, czy może bez nas idzie mu znacznie lepiej.

"Od urodzenia masz podstawioną pod nos drogę. Jedną jedyną. Dobrą. Właściwą. Jeśli z niej zbaczasz, mówią ci, że źle robisz, wszystko wokół zwraca cię na tę waszą właściwą ścieżkę. Nie pozwala zobaczyć, co jest poza nią. A co, jeśli powiem ci, że się mylą, że to zła ścieżka albo jedna z wielu, bo dróg są tysiące? Co, jeśli powiem ci, że poza twoim idealnym światem nadal mieszkają ludzie, którzy mimo że co dzień mogą umrzeć, żyją lepiej od ciebie, bo są świadomi swojego świata i przez to bardziej wolni niż ty kiedykolwiek będziesz?"

     Liczę, że podobne scenariusze nigdy się nie wydarzą, ani że technika nie wyprze naszej ludzkości i  będziemy się mogli cieszyć światem, który mamy dzisiaj, nieważne jak bardzo by on nas czasami nie denerwował, bo perspektywa podobnego świata nie napełniłaby mnie optymizmem
Dajcie znać czy Wy lubicie podobne powieści, czy może bardziej jednak pozostajecie wierni innym pozycjom? :D

Klaudia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka