środa, 22 lipca 2020

[PRZEDPREMIEROWO] "Brama" Żaneta Zgliczyńska

Tytuł: Brama  Autor: Żaneta Zgliczyńska  Wydawnictwo: Słowa Niedokończone  Ilość stron: 312  Moja ocena: 8,5|10
"Uciekamy od siebie, by na nowo się odnaleźć i dostrzec to, na co wcześniej nie zwróciliśmy uwagi"

     Przyznam szczerze, że gdy zauważyłam nabór na recenzentów „Bramy”, nawet się nie zawahałam i od razu wysłałam zgłoszenie – choć przeważnie raczej tego nie robię. Miałam co do niej niemalże całkowitą rację – świetna, zatem jestem niezwykle zadowolona, że udało mi się dostać do grona recenzentów. 

"Wspomnienia to cis ulotnego. Można nimi odpowiednio manipulować, by je nagiąć i podporządkować konkretnemu celowi."

     Poznajemy Olivię w nieco ciężkich dla niej chwilach, ale za to pokazała nam się z tej opanowanej i stanowczej strony, która z pewnością przeważa – darzę niezwykłą sympatią tę bohaterkę. Ma osiemnaście lat i dotychczas mieszkała tylko z matką, bo tata… sobie wyparował, niemniej jednak wyjeżdża, ale nie trafia tam, gdzie pierwotnie się wybierała. Żeby nie było, to nie jest zwykła młoda kobieta, jak pierwotnie może się w sumie wydawać – dowiadujemy się, że pochodzi z całkiem ważnego w Venorei rodu arystokratycznego i będzie niezwykle ważną osobistością na dworze, w zasadzie jej rola w polityce ma ogromne znaczenie. Jeszcze w pociągu okazuje się, że jest pierwszą w historii kobietą wybraną na Strażnika. Ma twardy charakter, należy do osób, które twardo stąpają po ziemi i szybko się dostosowują do sytuacji. Inteligentna dziewczyna, która nie do końca wie co w jej sercu gra – tak, romans mile widziany. Brak u niej infantylności i płytkości, jest po prostu dobrze dopracowana i wykreowana.
"Każda zmiana wymaga przystosowania się i odnalezienia się po raz kolejny w nowej, często trudnej rzeczywistości. To kolejny rozdział w zawiłej historii życia."

     Mamy okazję poznać też Scarlett, Carlosa i Matta, którzy są przebojowi i wojowniczy – to jej ochrona, najbardziej lubiłam Marra, jednak niestety autorka zdecydowała się nieco spłycić ich postacie na rzecz księcia Williama – pierwsze wrażenie zrobił na mnie marne, gbur, który mimo dworskiej etykiety od maleńkości nie potrafił się porządnie zachować i był uszczypliwy. Jednak, jak zawsze pojawia się pewne ALE, obserwujemy jego powolną przemianę w całkiem przyjemnego faceta – czułego i przyjaznego (dla Olivii). Zdobył moją sympatię mimo wszystko – nieco irytujący i zarozumiały książę, który jest w idealnym manipulantem, skradł serce nie tylko Olivii i nie mogę się doczekać, aż poznam ich dalsze losy. Zatem wiadomo już, że jestem bardzo team książę William.

"Znalazł się w miejscu, niezależnym od niego, tak bliskim, by dotknąć miłości i nigdy jej nie wypuścić ze swoich palców."

     Trzeba autorce przyznać, że pomysł miała naprawdę świetny, wykonanie również przypadło mi do gustu, ale nie czuję się zaspokojona, chcę już teraz dowiedzieć się reszty, bo pierwszy tom był zaledwie wprowadzeniem do czegoś znacznie większego i bardziej rozbudowanego. W kwestii bohaterów – Olivia i William dopracowani, wymuskani wręcz, ale cierpi na tym reszta, choćby ze względu na fakt, że było trzeba porządnie wprowadzić czytelnika w wykreowany świat, zostawiając poboczne postacie w powierzchownym stadium niestety. Żaneta debiutowała tą książką i przyznam szczerze, że był to naprawdę bardzo udany początek, ponadto ma lekkie pióro, przyjemne w odbiorze – wciągające i po prostu dobre. Fabularnie nie jest wybitnie oryginalna – motyw hate to love, od zwykłej dziewczyny do wyjątkowej, ale zostało to na tyle dobrze przedstawione, że niemalże nie ma to znaczenia.


     Co do okładki – naprawdę ładna i estetyczna, przyznam, że w głównej mierze to ona skłoniła mnie do przeczytania. Jedyne co mnie smuci to fakt, że mocno odbija światło (jednak to tylko utrudnia robienie zdjęć, zatem nie liczy się do ogólnej oceny książki). 

"Nikt nie jest niezwyciężony. Musi istnieć równowaga i metoda, w jaki sposób da się zrównoważyć czyjąś moc."

     Reasumując, to naprawdę dobry debiut, wciągający i przyjemny w odbiorze. Jednak pojawiły się pewne rzeczy, które mnie trochę zawiodły, jak chociażby – spłycenie pobocznych postaci, które miały bezpośredni wpływ na bohaterkę, tudzież Scarlett, Carla i Matta, tego ostatniego w szczególności, bo przypuszczam, że miał on do odegrania nieco większą rolę niż nam się jak na razie wydaje. Liczę, że następny tom rozwieje moje wątpliwości. Było też naprawdę dużo opisów, co może niektórym trochę przeszkadzać, jednak jest na to usprawiedliwienie – to dopiero pierwszy i wprowadzający do większej historii tom, gdyby nie one (opisy) to z pewnością niewiele byśmy wiedzieli o Venorei i tym, jak się tam żyje. Czytało mi się w sumie bardzo dobrze – na tyle, że dawkowałam sobie tę historię, polubiłam bohaterów, w szczególności właśnie Olivię, to przykład naprawdę ciekawie wykreowanej postaci, która mnie nie irytowała. Polecam z całego serca, to świetna powieść.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka