czwartek, 20 sierpnia 2020

"Amulet" Roma J. Fiszer


Tytuł: Amulet  Autor: Roma J. Fiszer Wydawnictwo: Edipresse Książki Liczba stron: 391 Ocena:4/10

"Dostrzegła nagle przed sobą obcego i złego człowieka, małego oszusta, cwaniaka, który wykorzystał ją do realizacji swoich celów. Poczuła, że wpatruje się w niego już nie ze złością, lecz z odrazą. Boże! Dlaczego? Czy musiałam być taka głupia i ślepa?"
Może powrót do literatury, gdzie leje się krew i dookoła czai się zło, nie do końca mi wyszedł. Amulet może i harlequinem nie jest, ale nadal pozostaje nuta romansu, która prowadzi całą powieść.
Po raz kolejny nazwisko autorki brzmiało bardzo znajomo, jednak tutaj również nie mogłam doszukać się znajomego tytułu.

Historia Marty zaczyna się, gdy spogląda ona w dal na piękne krajobrazy znanych jej okolic. Później doświadczamy z kobietą miłości do Marka za którego postanawia wyjść. Wszystkie kłopoty jednak zaczynają się od jednego z najważniejszych dla każdej kobiety dniu -  ślubu. Gdy wściekła i zraniona postanawia uciec w góry, nie spodziewa się, że podobna wycieczka diametralnie zmieni jej życie.

Pozycja nie wciągnęła mnie na tyle, żebym chciała ją pochłaniać bez przerwy, dlatego codziennie czytałam gdzieś po trzy rozdziały. Dzięki temu miałam więcej czasu na zastanowienie się co mi w niej pasuje, a co nie. Dlaczego mnie nie przyciąga?

Cóż... sama Marta jest największym plusem tej historii. Dziewczyna nie jest ani głupia, ani naiwna. Dodatkowo nie pozostaje w żaden sposób bierna i często bierze sprawy w swoje ręce. Z innymi bohaterami jest podobnie. Każdy ma w sobie coś wyjątkowego. Skoro jednak naszą postać lubimy i dopingujemy, to gdzie szukać tych błędów?

Pamiętacie jak pisałam, że chciałabym w niektórych książkach ciut więcej opisów? To przebija wszystko. Były tu nie tylko szczegółowe opisy, ale nawet historie miejsc i ludzi, którzy tak właściwie żadnego wpływu na fabułę nie mają. To tak jakby się ktoś rozpisał na jakiś temat, a potem wyszło - "a w sumie to nic ważnego".
Do tego te dialogi. Podczas czytania brzmiało to bardzo pięknie, wręcz kwieciście, jednak jeśli ktoś odtwarza sobie to, co czyta w głowie, to zda sobie sprawę jak nienaturalnie to brzmi. Normalni ludzie tak nie mówią. Wyglądało pięknie - brzmiało sztucznie.
Podobnie z gestami. Postacie często "żartobliwie groziły sobie palcem", albo śmiały z rzeczy, które jakby śmieszne nie były. Może nie rozumiem takiego humoru?

Romans zaczął się dobrze, jednak podczas drugiego spotkania bohaterów miałam w głowie coś na kształt pytania jak to się stało? Nie zrozumcie mnie źle, jednak Piotr unika związków i zawsze odtrąca kobiety, a tutaj nasza bohaterka się pojawia i jakby człowiek z utratą pamięci się pojawił, bo jest bardzo chętny na jej towarzystwo. Sama Marta zachowuje się jak zauroczona nastolatka.
Ah te szybko zmieniające się priorytety. Wiadomo, że kobiety zmienne bywają.
Książka może i do tych złych nie należała, ale na pewno też nie do tych, po które sięgnęłoby się po raz drugi.

Pozdrawiam, Klaudia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka