wtorek, 8 grudnia 2020

"Księżniczka Debiutuje" Connie Glynn

 Tytuł: Księżniczka Debiutuje  Autor: Connie Glynn  Tłumaczenie: Anna Kłosiewicz  Wydawnictwo: Insignis  Ilość stron: 384  Moja ocena: 7,5|10


"- Niczego w życiu nie należy się lękać, tylko spróbować to zrozumieć. Nadeszła pora, by zrozumieć więcej, abyśmy mogli się mniej lękać. - rzuciła rzeczowo.
Popatrzyli na nią, nie pojmując, o czym mówi.
- Co...? - zaczął Jamie, ale nie pozwoliła mu skończyć.
- To słowa Marie Curie [...]"

     Na tę książkę zdecydowanie czekałam, zakończenie Księżniczki Incognito sprawiło, że nie mogłam się doczekać kontynuacji, było interesujące i za czytanie Księżniczka Debiutuje wzięłam się, prawie że od razu, gdy do mnie przywędrowała.


     Witamy tu ponownie Lottie Pumpkin, dziewczyna dostała się do ukochanego Rosewood Hall, co więcej jest już na drugim roku, a wakacje spędziła z najlepszą przyjaciółką w Maradawii, czyli Ellie, której jest portmanką. Dziewczyna ma około 15/16 lat, bo w czasie trwania akcji tego tomu ma urodziny (parę dni przed Ellie) i jest dosyć inteligentną nastolatką, która przykładała ogromną wagę do swojego zadania i ogólnie do nauki. Trzeba przyznać, iż była dosyć lubiana – co w sumie mnie nie dziwi, mądra, miła, uczynna i po prostu lojalna. Przyjaciółka idealna, a portmanka równie dobra (portmani zastępują członków rodziny królewskiej, gdy ci – tak jak Ellie, nie są gotowi przyjąć swojej roli, tak w najprostszy sposób mówiąc). Nieco jednak zagubiona w kwestii rodziny i uczuć, tych romantycznych rzecz jasna. Należy do osób, które naprawdę dużo myślą, momentami trochę nawet przesadzają w tej kwestii.

     Elizabeth Wolf(son) to krnąbrna księżniczka Maradawii, którą Lottie sprowadzała na dobrą drogę, to utalentowana szermierka, a także równie dobra przyjaciółka. W tym tomie nastąpiła w niej pewna zmiana, zupełnie jakby zapragnęła czegoś więcej. To niezwykle energiczna postać, narwana i może czasami trochę zbyt pochopna, ale mimo wszystko inteligentna i utalentowana pod wieloma względami. Z pewnością niezbyt pasuje jej rola księżniczki (co wyjaśnia posiadanie portmanki), ona sama wręcz ucieka od tej roli, ku niezadowoleniu reszty. Zostawiłam na koniec Jamiego, który był mocno zdystansowany i na tyle profesjonalny, na ile mógł. To porządny chłopak, pracowity, obrzydliwie lojalny i trochę skrzywdzony przez los. Ogólnie świetny przyjaciel, no i niezwykły patyzan (oni z kolei odpowiadają za ochronę księżniczek, no i portmanek), choć nieco sztywny niestety.

    Fabuła kręci się oczywiście wokół rodziny królewskiej i zwalczaniu organizacji zwanej Lewiatan, która mocno zaszła za skórę Lottie, Ellie i ich przyjaciół, zatem tak – dzieje się naprawdę sporo, akcja jest dynamiczna, nie sposób się nudzić. Kwestia bohaterów wydaje się być rozbudowana – są różnorodni, charakterystyczni i barwni, nie wydawali mi się sztywni, oprócz Jamiego. Autorce trzeba przyznać, że całkiem ciekawie ugryzła temat monarchii, ukazała także głęboką i prawdziwą przyjaźń, ogólnie doceniam fakt, że ukazała emocje tak realistycznie jak potrafiła. Ma lekkie pióro, używa niezbyt wymagającego języka i nie męczy nas nadmiarem opisów, a relacje między bohaterami dzieją się w odpowiednim, niezbyt szybkim tempie.
"Ellie nachyliła się jeszcze mocniej tak blisko że teraz niemal się dotykały [...] Lottie wstrzymała oddech , serce tłukło jej w piersi kiedy ęllie nachyliła się w jej stronę z poważną miną [...] Ellie dotknęła wargami ust Lottie i zaczęła scałowywać z nich warstwę cukru."

     Okej, okładka tomu pierwszego była dla mnie powalająca – pod względem kolorystycznym oraz graficznym. Kwestia okładki tomu drugiego wzbudza we mnie mieszane uczucia, z pewnością jest interesująca i ładna, ale przyznam szczerze, że nie zachwyciła mnie równie mocno jak pierwsza.


     Reasumując, Connie Glynn napisała wciągającą historię, która składa się na całe Kroniki Rosewood – ten tom okazał się być dosyć istotny, poznajemy bliżej bohaterów, zbliżamy się do nich i odkrywamy intrygujące fakty. Jednak przede wszystkim chodzi o fakt, jak umiejętnie autorka za tą historią ukryła prawdziwą przyjaźń, szczerze obawy, szukanie własnej przynależności i miłości, która niekoniecznie jest pożądana. To lekka książka, może i nie lepsza od pierwszej, jednak uważam, że wystarczająco dobra i intrygująca na tyle, żeby pożądać kontynuacji i spekulować na temat niektórych wątków. Szczerze polecam oba tomy, to lekka i przyjemna lektura.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka