wtorek, 11 stycznia 2022

"Pan Lodowego Ogrodu. księga IV" Jarosław Grzędowicz

 


Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu. księga IV  Autor: Jarosław Grzędowicz Ilustracje: Jan Marek Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 847 Ocena:4/10 Ocena cyklu: 5/10

Są rzeki szersze niż niebo
i trakty wartkie jak rzeka,
lecz samotnemu na szlaku
do szczęścia droga daleka.

Mam nadzieję, że wszyscy jesteście gotowi na zakończenie tej serii i to z dość ciężkim ponad ośmiuset stronnicowym przytupem. Recenzje pojawiają się jedna po drugiej, jednak lepiej jest skończyć ją za jednym zamachem, niż wracać i znowu nie być pewnym co do niektórych postaci i wątków. Tak więc oto przed nami nie tylko koniec, ale też podsumowanie wszystkich czterech tomów. Mam nadzieję, że będzie krótsze, niż to dotyczące Wojen makowych, bo obawiam się, że nie każdy może doczytać to do końca.
Chciałabym jeszcze dodać, że zdjęcia w końcu pojawiły się w okresie, gdzie tytułowy Lodowy Ogród może oddać swój klimat w pełni zimowo!

Jako że recenzja poprzedniego tomu pojawiła się przed kilkoma dniami i jednocześnie wątpię, że ktoś zabierałby się za jej czytanie, jeśli nie zapoznałby się z poprzednimi częściami, to pominę przedstawianie całej fabuły i przejdę do konkretów. 

Osiemset czterdzieści siedem stron nie wzięło się znikąd, a autor nie zmienił swojego stylu pisania. Tak więc opisów czynności, przemyśleń, czy też otoczenia, jest bardzo dużo. Chociaż w porównaniu do księgi trzeciej, są ciekawsze i jakoś tak poczułam nawet trochę klimat tomu pierwszego. 
Było też wiele wątków, które nie zostały w żaden sposób zakończone - nie wiem czy to ze względu na ich nieistotność w serii, czy może autor zwyczajnie w świecie zapomniał o nich skupiając się na tych głównych. 

Rozpoczęcie cyklu przez czytelnika i jego niedokończenie nie ma sensu, ponieważ nic bez czwartego tomu nam z całej historii nie wynika. Chwilami czytanie sprawia wrażenie brnięcia przez mękę i to nie ze względu na brak akcji, ale ze względu na opisy, opisy i jeszcze raz opisy. Miałam wrażenie, że całość była specjalnie wydłużana, jakby autorowi nie chciało rozstać się ze stworzonym przez siebie światem, a pod koniec wszystko znowu zostało upchnięte jak w tomie trzecim, żeby zakończenie było szybkie i chyba w zamiarze bezbolesne, a jednak bolesne. 

Pierwszy tom był najlepszy z całej serii, a drugi niewiele gorszy. Natomiast dwa ostatnie w moim odczuciu były zbyt przeciągane i prowadziły donikąd, tylko po to, żeby wepchnąć czytelnikom nijakie i szybkie zakończenie. Spodziewałam się trochę większego linczu i może dłuższego podsumowania, jednak chciałabym już zakończyć ten cykl, bo zwyczajnie mnie zmęczył.
Mam nadzieję, że jednak są tutaj fani tego czterotomowca, którzy świetnie bawili się podczas przygody Vuko i reszty, który zakończenie przypadnie do gustu, a całość nie zmęczy ^.^

Pozdrawiam postem w styczniu, choć nogą jeszcze w grudniu 🙋


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka