tag:blogger.com,1999:blog-47762348871383947032024-03-27T07:36:16.961+01:00Pełna kulturkaPełna Kulturkahttp://www.blogger.com/profile/14792168436508897664noreply@blogger.comBlogger797125tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-77311273753878307822024-03-21T08:00:00.033+01:002024-03-21T10:32:33.912+01:00"Słowodzicielka" Anna Szumacher<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLmSmyoCWEH0m0U0n-WVOYeVAQVswBf_kYSaBj1gwwwPv0CtQJQNausqGPWnDracBVhQfLu86go_D6InwTHfjSmJ98G9Gg_IN4pomv7rjUGttef0YNCP3X7mcv1r-g8y4hz4_CwJN1Pm8VGXw_Vx5eJG66-q71X0DSZCzOhEMUB0gvbb9_08HecsrxykAO/s1685/IMG_20240319_234238_495.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1533" data-original-width="1685" height="582" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLmSmyoCWEH0m0U0n-WVOYeVAQVswBf_kYSaBj1gwwwPv0CtQJQNausqGPWnDracBVhQfLu86go_D6InwTHfjSmJ98G9Gg_IN4pomv7rjUGttef0YNCP3X7mcv1r-g8y4hz4_CwJN1Pm8VGXw_Vx5eJG66-q71X0DSZCzOhEMUB0gvbb9_08HecsrxykAO/w640-h582/IMG_20240319_234238_495.jpg" width="640" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Tytuł: Słowodzicielka [Słowotwórczyni tom I] Autor: Anna Szumacher Wydawnictwo: Mięta Liczba stron: 352 Ocena:7/10</div><p></p><p><span style="text-align: center;"></span></p><blockquote><span style="text-align: center;">Świat nienawidzi pustki, a pustka uwielbia wypełniać się naprawdę nieznośnymi rzeczami.<span></span></span></blockquote><span style="text-align: center;"><span><a name='more'></a></span></span><p></p><p><span style="text-align: center;">Nie jest to najnowszy tytuł, który można byłoby wziąć w obroty. Jest to jednak pierwszy tom trylogii <i>Słowotwórczyni</i>, a tak się składa, że ostatni został wydany niecały miesiąc temu. </span></p><p><span style="text-align: center;">Książka jest dość specyficzna. Bohaterowie tj. Hidra, Agni i Jord pojawiają się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jak. Dla nich nie jest to jednak najgorsze, bo nawet nie wiedzą po co się pojawili. Wiedzą tylko tyle, że nie są głównymi postaciami tej książki i muszą iść za Shuk-achem, który doprowadzi ich do pierwszoplanowego bohatera. Nie spodziewają się, że przejdą tak długą drogę, która doprowadzi ich do krainy jeżdżących koni i niebieskowłosej wiedźmy.</span></p><p><span style="text-align: center;">Pomysł na historię, gdzie postacie stworzone przez pisarza ożywają jest bardzo ciekawy. Jeśli chodzi o język pisania, to również jest bardzo przyjemny. Gdyby tak nie było, akcja mogłaby się dłużyć ze względu na niewielką ilość wydarzeń po drodze. Znaczy... dzieje się sporo, jednak nie są to wydarzenia, które w jakikolwiek sposób oddziałują na naszych bohaterów, a raczej robią za dodatek dla nas czytelników. No, bo atak armii żywych pomidorów nie jest raczej zabiegiem fabularnym, a zwyczajnym umilaczem dla tych, którym podróż się dłuży. Tak naprawdę bez tych wszystkich dodatków historia mocno traci, bo jest jedną z wielu, gdzie pojawia się motyw drogi w celu uzyskania odpowiedzi, czy rozwiązania problemów. </span></p><p><span style="text-align: center;">Na ogół w książkach fantastycznych opisy są bardzo obszerne - czy to walk, przemyśleń bohaterów, a nawet otoczenia i jakichś takich szczegółów dotyczących zapachu, dźwięku... Wszystko po to, żeby wczuć się w klimat. Tutaj te opisy są nikłe. Autorka postawiła na minimum tego, co potrzebuje czytelnik. Rozdziały są przez to krótkie, a bohaterów nie idzie poznać na tyle, żeby wczuwać się w to, co przeżywają. O dziwo podoba mi się ten styl pisania, choć nie jest to ten ciężki rodzaj fantastyki, który lubię, gdzie mamy bardzo rozbudowaną fabułę. To jest bardziej pozycja dla tych, którzy zaczynają przygodę z tym gatunkiem literackim i nie do końca odnajdują się, gdy dużo dzieje się naraz i pojawia się sporo polityki i mnogość postaci. No i dla tych, którzy nie lubią w każdej książce wątku miłosnego zalewającego swoimi uczuciami każdą stronę. Bo jak widać można! <br />Tutaj też jest wiele bohaterów, ale mam wrażenie, że nie trzeba się na nich skupiać, ani ich zapamiętywać z tego względu, że część z nich nakierowuje nasze postacie i znika. </span></p><p><span style="text-align: center;">Jeśli chodzi o naszą trójkę muszkieterów plus Cyan, to mam mieszane odczucia.<br />Każdy z nich kojarzy się z kilkoma cechami, które definiują go tak naprawdę do końca przynajmniej pierwszego tomu. Igni jest tym uroczym głupkiem, który ma często szczęście, jest uwielbiany przez ludzi i jakoś wszystko (a przynajmniej sporo) uchodzi mu na sucho. <br />Hidra jest marudny, buntowniczy, niebezpieczny i waleczny, odrobinę tajemniczy i zabójczo przystojny. Mam wrażenie, że w późniejszym czasie pojawi się tutaj jakiś wątek miłosny z jego udziałem.<br />Jest też Jord, który jest stonowanym, silnym i cichym rycerzem, Początkowo robi za tło, później dostaje możliwość wykazania się i udaje mu się przebić.<br />Najgorzej w tym zestawieniu wypada Cyan, czyli nasza Słowotwórczyni. No, bo tak... pisze opowiadania, kreuje światy i bohaterów, po czym dochodzi do spotkania i cały czas jest marudna i opryskliwa. Po prostu zachowuje się jak wredna picza.</span></p><p>Mam przed sobą jeszcze dwa tomy i liczę, że fabuła zacznie zmierzać w konkretniejszym kierunku, a Cyan się ogarnie po prostu. Sama koncepcja jest ciekawa, fabułę śledzi się przyjemnie, pojawia się dużo nawiązań do różnych dzieł - moje serduszko skradł cytat Hayao Miyazakiego, bo studio Ghibli zawsze potrafi poruszać najcięższe struny w człowieku ❤️<br /><br />Zdaję sobie sprawę, że przy obszerniejszych pozycjach, gdzie rozdziały mają ponad trzydzieści stron, ciężko je dokończyć, kiedy nie mamy zbyt dużo czasu. Przez to bywa, że nawet nie chce się zaczynać.<br />Książkę polecam więc dla zabieganych, którzy zawsze gdzieś w drodze czy nawet w pracy mogą poświęcić piętnaście/dwadzieścia minut. Myślę, że w tym przedziale nawet i dwa rozdziały dałoby radę przeczytać i ich długość, i lekka fabuła w tym przypadku plusują zdecydowanie. </p><p>Pozdrawiam, Klaudia 🟊</p><span style="text-align: center;"><span></span></span>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-59916130020394737202024-03-12T08:00:00.003+01:002024-03-12T08:00:00.134+01:00"Forget Me Not" Julie Soto<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfgFh0piyxjjpf7Xg879MvV8HHqOj962D7mhLTXpF2xeI2NDoMiSfw2wjA4lKWZpHjEuXb646Bxc-546x9zBpwxaYTwp6S4iuEi7fh50Q0LVru5ihBnCHlrsOlvzn_s5Zd-ASwUp632Ysnyf_elt1ExAgPWPz3OSDSbzp-B7Kef3nz2jmZ8JQK2ouUDi3K/s5038/IMG_20240312_010713_094.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3960" data-original-width="5038" height="504" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfgFh0piyxjjpf7Xg879MvV8HHqOj962D7mhLTXpF2xeI2NDoMiSfw2wjA4lKWZpHjEuXb646Bxc-546x9zBpwxaYTwp6S4iuEi7fh50Q0LVru5ihBnCHlrsOlvzn_s5Zd-ASwUp632Ysnyf_elt1ExAgPWPz3OSDSbzp-B7Kef3nz2jmZ8JQK2ouUDi3K/w640-h504/IMG_20240312_010713_094.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Forget Me Not Autor: Julie Soto Tłumaczenie: Anna Hikiert-Bereza Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron: 398 Ocena:9/10 <p></p><p></p><blockquote><i>"Nie mogę uwierzyć, że kupiliście moją książkę, lub ściągnęliście jej piracką wersję! To naprawdę niesamowite" Julie Soto, Forget Me Not, podziękowania <span><a name='more'></a></span></i></blockquote><p></p><p>Przekonując się niejednokrotnie, że romansidła to już nie moje klimaty, sięgnęłam po <i>Forget Me Not. </i>Patrząc na okładkę człowiek może poczuć się zbity z tropu, nie wiedząc jaki gatunek literacki ma przed sobą. Można byłoby nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to książka o kwiatach i... no dobra. Po prostu okładka jest tak piękna, że nie mogłam przejść obok niej obojętnie, nawet gdyby miało okazać się, że jest to paździerz. <br />Na szczęście okładka idzie łeb w łeb z samą fabułą i w pełni mogę polecić omawiany tytuł.</p><p>Elliot Bloom to facet, który nie przepada za ludźmi. Może dlatego pracuje z kwiatami? Na pewno jest świetny w tym co robi. Może sami klienci są upierdliwi, ale jakiś kontakt musi z nimi trzymać - w końcu to oni płacą. Najbardziej irytująca wydaje się być Whitney Harrison, która nie tylko ma zniżki w jego kwiaciarni, ale też asystentkę, która wprawia serce Elliota w drżenie.<br />Ama uwielbia organizować śluby. Sama jednak nie ma zamiaru babrać się w instytucję małżeństwa, a nawet związki. Czysty układ i brak etykietek dają jej poczucie bezpieczeństwa i nie narażają na bolesne rozstania, dramaty i rozczarowania. Tak jest łatwiej, prawda?<br />Losy tej dwójki splatają się w Sacramento, gdzie jedno z serc zostaje złamane, by po kilku latach los rzucił im pod nogi drugą szansę i szpachlę - w końcu Ama urządza śluby, a na ślubach są kwiaty. Biorąc pod uwagę umiejętności Elliota jakie jest prawdopodobieństwo współpracy? Wysokie. Cholera. </p><p>W końcu mamy historię, gdzie nasza bohaterka jest jakaś! Ma osobowość, nie jest papierowa (choć z tym można byłoby polemizować), jest charakterna. Właściwie wszyscy są tutaj jacyś. Nikt, kto znaczył coś w tej powieści, nie został potraktowany jako tło.</p><p>Sama fabuła może nie jest czymś oryginalnym, jednak sposób jej przedstawienia już tak. Spotkania bohaterów mają uzasadnienie, całość jest logiczna. Fabuła kręci się wokół Amy i Elliota, jednak wątek czyjegoś ślubu nie zostaje zaniedbany. Jest tutaj idealny balans. Nic nie przesładza historii. Niejednokrotnie spotkałam się z tym, że autorzy zapominają, że czytelnicy potrzebują logicznych działań bohaterów, a przypadkowe spotkania i zrzucanie tego na przeznaczenie do nich nie należą, a są według mnie po prostu oznaką lenistwa. Dlatego cieszę się, że tutaj można jest to tak naturalne i spójne.<br />Trochę skaczemy w czasie między przeszłością, a teraźniejszością oraz dwoma perspektywami - zarówno Amy jak i Elliota, co rzuca snop światła na ich relacje. <br />Poruszona została problematyka mamy Amy, która już kilkanaście razy wychodziła za mąż, przez co wiara protagonistki w szczęśliwe, długoterminowe związki prawie nie istnieje. Może to skłonić nas do refleksji jak odbicie związku naszych rodziców wpływa na ich postrzeganie przez nas samych. Zresztą sama autorka na końcu książki zostawiła pytania zachęcające do dyskusji. Poza tym zostawiła piękne podziękowania - chyba pierwszy raz wspominam o nich w recenzji, jednak nie mogłam pozostawić bez komentarza wspominki o pirackich wersjach. Love it! </p><p>Bawiłam się świetnie, szybko pochłaniałam rozdział za rozdziałem i czekam na więcej dobrych romansów, które wpadną mi w ręce. <br /><br />Pozdrawiam, Klaudia🌺</p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-13086971734814410632024-03-07T08:00:00.163+01:002024-03-07T08:00:00.132+01:00[MINI RECENZJA] "Polska demonologia ludowa" Leonard J. Pełka<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9yu-nakE9W4wwmk2riEaQBCoDKJOKS2atRgimHKO0aGob4AhxL_Lm7yHB582nlFSoXT5pRCKgqb7FHGT5GxXx_jIr3Ogn2yc6CrylwSOx97n2BtLHFxvU7WVNFDFcSB1g54XeEiy7O2ru1AKKto9bu8jIgxcR29TZUGfT1keMzHyH5N4z9QcJrhOeK-1d/s4608/IMG_20240306_235909.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9yu-nakE9W4wwmk2riEaQBCoDKJOKS2atRgimHKO0aGob4AhxL_Lm7yHB582nlFSoXT5pRCKgqb7FHGT5GxXx_jIr3Ogn2yc6CrylwSOx97n2BtLHFxvU7WVNFDFcSB1g54XeEiy7O2ru1AKKto9bu8jIgxcR29TZUGfT1keMzHyH5N4z9QcJrhOeK-1d/w640-h480/IMG_20240306_235909.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Polska demonologia ludowa Autor: Leonard J. Pełka Wydawnictwo: Replika Liczba stron: 400 <p></p><p></p><blockquote>"Gdy zbliżały się do wsi chmury burzowe, ludzie palili święcone gromnice, spalali pod kuchnią święcone wianki (żeby dym szedł do góry), wynosili obraz św. Agaty i łopatę od chleba przed dom. Obecnie też tak robią"</blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p>Ostatnie zafascynowanie historią skłoniło mnie do sięgania po różnego rodzaju literaturę, która doprowadziła mnie do kilku pozycji o słowiańskich wierzeniach. Oto jedna z nich - pierwsza i najprawdopodobniej nie ostatnia. <br />Autor książki tj. Leonard J. Pełka był doktorem nauk humanistycznych, socjologiem, religioznawcą, członkiem m.in. Polskiego Towarzystwa Religioznawczego, czy też Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. Zmarł w 2020 roku pozostawiając po sobie wiele książek i artykułów, a oto jeden z jego owoców.</p><p><i>Polska demonologia ludowa </i>zabiera nas w ekspresową podróż po polskich ziemiach na przestrzeni wieków, na rozłamach dwóch religii.<br />Co jest ogromnym plusem, to podejście autora do omawianego tematu. Przedstawiane są nam informacje z różnych regionów Polski, a także zza granicy, wypowiedzi świadków dotyczące wydarzeń odnoszących się do konkretnych sytuacji z udziałem demonów.<br />Autor zwraca uwagę na oryginalne wierzenia dawnych Słowian, chrześcijańskie nowości i mix obu wierzeń w późniejszym czasie. <br />Poznajemy utopce, diabły, czarownice, strzygi, południce, czorty, duchy zamków, krasnoludki i wiele wiele innych. Z relacji świadków możemy dowiedzieć się co robili, aby chronić się przed poszczególnymi rodzajami demonów lub nie popaść w ich niełaskę. O ile ciekawsza byłaby codzienność, gdyby rzeczywiście idąc w konkretne miejsca, można byłoby spotkać wszelkiego rodzaju kreatury.</p><p>Książka zawiera wiele interesujących informacji z których można sporo się dowiedzieć, jednak czuję niedosyt. Spodziewałam się czegoś bardziej z efektem <i>wow. </i>Nie wiem czy potrzebowałabym przeskakujących między stronami krasnoludków, ale to nie było do końca to, czego szukałam. Czytając miałam wrażenie, jakbym przerabiała kolejną literaturę na studiach, a chyba chciałam poczuć powiew świata naszych przodków.<br />Tytuł mogłabym polecić osobom, którym zależy na informacjach, bibliografii, faktach, historii i relacjach świadków ze szczyptą ciekawostek. Dla osób chcących wskoczyć do tego magicznego świata pełnego dziwów raczej zachęcam do szukania innych pozycji. Mam nadzieję, że będziemy ich szukać razem!</p><p>Pozdrawiam, Klaudia ❤</p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-82070535404823318252024-03-01T08:00:00.032+01:002024-03-01T08:00:00.338+01:00"Postny reset dla kobiet" Dr Mindy Pelz<br /><p style="text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkTyiZF9RK4I5zsfE1ChEuo_jUUiT3x23HPXwoeXswVUjjT38FFdhu_r72Lc9Hd_H7uk3XOn_zWq_bC90tKFKKynIwk2J8DH5Uu2-Dde213ZghHjAb8T5orsGYKAUTDHd6kYX5_WiioXAH2qFCPhEwaTbFeHDYVSy1h_8NG3G-ekWptp5eOI6j_nPbXkR2/s640/IMG_20240301_001547_416.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="640" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkTyiZF9RK4I5zsfE1ChEuo_jUUiT3x23HPXwoeXswVUjjT38FFdhu_r72Lc9Hd_H7uk3XOn_zWq_bC90tKFKKynIwk2J8DH5Uu2-Dde213ZghHjAb8T5orsGYKAUTDHd6kYX5_WiioXAH2qFCPhEwaTbFeHDYVSy1h_8NG3G-ekWptp5eOI6j_nPbXkR2/w640-h640/IMG_20240301_001547_416.jpg" width="640" /></a></div> <b style="text-align: center;"> </b><span style="text-align: center;">Tytuł: Postny reset dla kobiet Autor: Dr Mindy Pelz Tłumaczenie: Aleksandra Żak Wydawnictwo: Znak Liczba stron:360 Ocena:8|10<span><a name='more'></a></span></span><p></p><p style="text-align: left;"><span style="text-align: justify;">Jest okres postu i dookoła słyszę jak wiele postanowień ludzie zaczynają wprowadzać. Co jeszcze lepsze -faktycznie się ich trzymają. Spotkałam już osoby, które nie piją w tym czasie alkoholu, albo takie, które postanowiły powstrzymać się od słodyczy, czy fast-foodów. Nie jestem osobą, która trzyma się postanowień zbyt długo, jednak w tym przypadku jest to coś więcej, a mianowicie zadbanie o zdrowie ze strony hormonalnej.</span></p><span style="text-align: center;">Od samego początku pojawia się problem ze znalezieniem autorki jako faktycznie kogoś, kto tytułuje się stopniem doktora, który ma związek z pracami naukowymi ukierunkowanymi w stronę zdrowia, żywienia, hormonów... no czegokolwiek. Trafiłam na stronę autorki, gdzie pojawia się informacja, że uzyskała ona stopień doktora z chiropraktyki, czym według wikipedii jest <i>dziedzina medycyny niekonwencjonalnej oparta na diagnozie, leczeniu oraz zapobieganiu mechanicznym zaburzeniom i dysfunkcjom narządu ruchu.</i><br /></span>Po tym przydługawym wstępie można zabrać się za samo wnętrze omawianej pozycji.<br /><span style="text-align: justify;">. </span><br /><blockquote style="border: none; margin: 0px 0px 0px 40px; padding: 0px; text-align: left;"><p style="text-align: justify;"></p></blockquote><span style="text-align: justify;">Książka jest wypełniona ogromem informacji i nie skupia się na samym poście - może odrobinę. Najwięcej czasu poświęca czemuś, czego funkcjonowanie ma duży wpływ na nasz organizm - na hormonach. Estrogen, testosteron, progesteron... jeśli kiedyś ich działanie było owiane tajemnicą, teraz część z nich zostaje rozwiązana. Bez wątpienia książka nie wyczerpuje tematu, jednak skupia się na tym, co dla nas powinno być najistotniejsze. Do tego przedstawione jest w to łopatologiczny sposób, który nie nastręcza trudności ze zrozumieniem omawianych treści.</span><br /><blockquote style="border: none; margin: 0px 0px 0px 40px; padding: 0px; text-align: left;"><p></p></blockquote><span style="text-align: justify;">Co również istotne! Jest to pozycja w pełni poświęcona kobietom, która w zależności od działania gospodarki hormonalnej i jej problemami, przedstawia rozwiązania, które mogą zmniejszyć nieprzyjemne dolegliwości i pomóc w poprawie funkcjonowania naszych hormonów i dopasowywanie działań w zależności od naszego indywidualnego cyklu. Podoba mi się to, że autorka podeszła do sprawy w tak zindywidualizowany sposób - w końcu hormony u kobiet i u mężczyzn mogą pełnić różne funkcje jak testosteron, który u mężczyzn odpowiada m in. za rozwój męskich narządów płciowych, rozwój owłosienia, czy choćby przebieg powstawania nasienia, podczas gdy u kobiet odpowiada na popęd seksualny, czy proces rozrodczy.<a href="https://pogotowie-pielegniarskie.pl/testosteron-u-mezczyzn-i-kobiet/" target="_blank">¹</a> </span><div><span style="text-align: justify;">Autorka rozwiewa też większość wątpliwości (nie daję sobie ręki uciąć, że wszystkie, bo zawsze się jakieś pojawiają) co w przypadku stosowania leków, czy też suplementów. Jest też sporo informacji na temat tego jak przygotować się do poszczenia, w jaki sposób robić to bezpiecznie, a w przypadku jakichkolwiek wątpliwości, konsultować się z lekarzem. <br /><br /></span><span style="text-align: justify;">Nie powinno się jednak po poście rzucać na jedzenie, które nie sprzyja naszemu organizmowi, dlatego też prawie 1/4 książki poświęcona jest przepisom. Byłam zdziwiona, gdy zobaczyłam tam ketobiotyczne gofry, zdrowe nuggetsy, czy dyniowe curry. Wszystko brzmi normalnie, tylko niektóre składniki są dość specyficzne i najszybciej dałoby je radę znaleźć w większych marketach. Są oczywiście takie, które brzmią dziwnie, a ich przygotowanie najprawdopodobniej nie będzie szło tak gładko jak można zobaczyć w filmikach kulinarnych - jak steki z kalafiora w nasionach z ciecierzycy w rukolowym chimichurri. Niektóre z nich bez wątpienia warte są spróbowania i nawet jeśli ciężko komuś powstrzymać się od jedzenia przed przynajmniej siedemnaście godzin, to może wypróbowanie zdrowych przepisów zachęci do wprowadzania bardziej racjonalnego żywienia. Poniżej zostawiam Wam przepis na ketobiotyczne gofry, choć przez taką ilość jajek, to bardziej kojarzą się z omletem. Składniki suche należy połączyć, zmiksować osobno napój kokosowy, syrop klonowy, ekstrakt waniliowy, żółtka i masło, a białka ubić osobno na pianę. Białka dodać do mokrych składników, a następnie połączyć wszystko i wlać do gofrownicy odpowiednią ilość.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlRYFGQRO7z8skXqmeNC2ihSUT87n7seggB_wZFWVpqFzf3kEU4mJe8sml3ujSoFr6bLUwdDBrrN_p4kVKTayoL_dgXvdfPQRxyL6DQjiaZJg02gFH6i87dgAaNgJLeke2FlokWBJsbA31Mf8T5BQFIGqmMcugOxBvlQSfQPeDH2JiHwUxnjsTMdaHJ5GK/s2592/IMG_20240301_014459_595.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2592" data-original-width="2592" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlRYFGQRO7z8skXqmeNC2ihSUT87n7seggB_wZFWVpqFzf3kEU4mJe8sml3ujSoFr6bLUwdDBrrN_p4kVKTayoL_dgXvdfPQRxyL6DQjiaZJg02gFH6i87dgAaNgJLeke2FlokWBJsbA31Mf8T5BQFIGqmMcugOxBvlQSfQPeDH2JiHwUxnjsTMdaHJ5GK/w400-h400/IMG_20240301_014459_595.jpg" width="400" /></a></div><br /></div><div><span style="text-align: justify;"><br /></span></div><div><span style="text-align: justify;">Na ostatnich stronach mamy bibliografię i zabrakło mi tego, aby pojawiły się przypisy do konkretnych informacji, co uważam za dość istotne. Chcąc sprawdzić konkretne dane, mamy kilkadziesiąt pozycji i musimy sprawdzić każdą z nich, żeby coś zweryfikować. Może tytuł nie ma przypominać publikacji naukowej, jednak biorąc pod uwagę, że są tu rzeczy, które mogą mieć wpływ na czyjeś zdrowie, bezpieczniej byłoby mieć jakieś potwierdzenie czarno na białym.<br /><br /></span></div><div><div style="text-align: justify;">Książkę od siebie polecam jako pozycję edukacyjną dotyczącą pracy naszego organizmu. Jako książkę kucharską dla osób, które lubią testować nowe smaki lub zdrową kuchnię. Co do postu pozostaję sceptyczna. Nie zachęcam, nie odradzam. Nie mam żadnego wykształcenia medycznego, dlatego przede wszystkim zachęcam do konsultacji z lekarzem. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pozdrawiam, Klaudia ❤</div><div><div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: center;"><br /></span></p><br /><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><br /></div></div></div>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-44904159046937214712024-02-22T08:00:00.120+01:002024-03-11T18:15:49.588+01:00"Nie mogę ci powiedzieć" Jakub Bączykowski<p style="text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Ldm5T9byMUn-X9w0Cq_wtTMmVfv_qLc7V0IraM0DqzjC_iUSM2EK-yfejWW2pzE0T5hMLaWAp4r2dgmLN_CVZ9ShPLmDIhzFbIVfpcHR5rWZEYwhyphenhyphenTMaFfP8kRl-GaM4Y9_lVn7MNEF6wlxjgotEDVLo8Eviki-4um5-_Iy6XRc93LGPeDS-WTuOIJT_/s3566/IMG_20240215_155719_716.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="3566" height="620" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Ldm5T9byMUn-X9w0Cq_wtTMmVfv_qLc7V0IraM0DqzjC_iUSM2EK-yfejWW2pzE0T5hMLaWAp4r2dgmLN_CVZ9ShPLmDIhzFbIVfpcHR5rWZEYwhyphenhyphenTMaFfP8kRl-GaM4Y9_lVn7MNEF6wlxjgotEDVLo8Eviki-4um5-_Iy6XRc93LGPeDS-WTuOIJT_/w640-h620/IMG_20240215_155719_716.jpg" width="640" /></a></div><br /> <span style="text-align: center;">Tytuł: Nie mogę ci powiedzieć Autor: Jakub Bączykowski Wydawnictwo: Mięta Liczba stron: 336 Ocena: 6/10<span><a name='more'></a></span></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: center;">Okładka <i>Nie mogę ci powiedzieć </i>przypomniała mi o komediach kryminalnych, których kilka lat temu pojawił się nagły wysyp. A może mam takie wrażenie, bo dość sporo się ich tutaj pojawiło. Na szczęście Jakub Bączykowski przedstawia nam historię kryminalną w najczystszej postaci, a okładka to tylko delikatne oprószenie cukrem, które doda słodyczy przed nadchodzącą goryczą.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: center;">Damian wraz z partnerem Łukaszem postanawiają wybrać się do Warszawy na niezapomniany weekend. Jest to nie tylko okazja do spędzenia razem czasu, ale też szaleństw na które nie mogą sobie pozwolić na co dzień. Historia zaczyna się niewinnie, a kończy katastrofalnie, gdyż Łukasz ginie w niejasnych okolicznościach, a Damian zapada w śpiączkę. Zrozpaczony ojciec naszego bohatera nie ma zamiaru pozostawić tej sprawy samej sobie. Zresztą... nikt nie zamierza.</span></p><p style="text-align: center;"></p><div style="text-align: justify;">Książka nie przedstawia nam perspektywy jednego bohatera i chyba można się zgodzić, że kilka punktów widzenia jest dość częstym zabiegiem stosowanym przez autorów kryminałów. Na szczęście dla mnie tak jest i w tym przypadku, ponieważ za każdym razem, gdy przeskakiwaliśmy do rozdziału, gdzie bohaterami są Damian i Łukasz, miałam nadzieję, że skończy się on jak najszybciej. Problem z polubieniem postaci w moim przypadku wynika z niestabilności Damiana. W jednej chwili ufa Łukaszowi, w drugiej podejrzewa go o najgorsze rzeczy, w jednej chwili myśli o nim jak o miłości, której trzeba dać się rozwinąć, żeby po chwili nie być pewnym, czy dalsza relacja ma jakikolwiek sens. Jest to raczej coś, co dobrze się śledzi z perspektywy trzeciej osoby, ale nie chciałoby się być tego częścią, bo bohaterowie w <i>Warszafce </i>zwyczajnie męczą. </div><div style="text-align: justify;">Ciekawie natomiast śledzi się losy ciotki Damiana, która wprowadza trochę melancholii i delikatności. Jest też trochę uczuć między nią, a jej dawnym uczniem, czyli dochodzi tutaj różnica wieku. <br />Mam wrażenie, że autor stara się przełamać te niekoniecznie akceptowalne wątki i myślę, że w przypadku Simony jak najbardziej mu się udaje. W przypadku relacji między Łukaszem, Damianem, czy też pojawiającym się tam w międzyczasie kolegą i jego związkami, rzecz ma się trochę inaczej. Ta seksualność jest przedstawiona w niesmaczny sposób, a wiem, że da się przedstawić to dobrze - mamy w końcu przykład <i><a href="http://www.pelna-kulturka.pl/2023/07/kate-in-waiting-becky-albertalli.html">Kate in waiting</a> </i>czy<i> <a href="http://www.pelna-kulturka.pl/2023/08/never-been-kissed-timothy-janovsky.html" target="_blank">Never been kissed</a>. </i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W książce dużo się dzieje, ale to bardziej takie zapychacze czasu, żeby można było przeskakiwać między wątkami i przy okazji zgrać się w czasie. Wątek kryminalny rzuca wiele mylnych tropów, które nakręcają do przeczytania kolejnego rozdziału. Autor stworzył ciekawy zarys i różnorodne rozwiązania. Nie pasowało tu trochę uzupełnienie tego, co ma dziać się pomiędzy, ale myślę, że w następnych pozycjach może być lepiej, dlatego czekam na inne tytuły.<br />Pióro autora jest lekkie i czyta się przyjemnie. Całość pochłonęłam szybko - udało mi się nawet rozwiązać zagadkę zanim wszystko wyszło na jaw. <br />Mogę polecić jako luźny przerywnik, kiedy chcemy oderwać się od cięższej literatury. </div><div style="text-align: justify;"><br />Pozdrawiam, Klaudia ☕</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-64986926534764873342024-02-15T08:00:00.006+01:002024-02-15T08:00:00.342+01:00"The Diary of a CEO. 33 zasady biznesu i życia" Steven Bartlett<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5YowpTcmJdwq1x3hLikG3XdnxWeKiFhMGV9kh7z45mhwsTKUrpuF_AJyQOCqIyjxcTXS6PVGdVajV89np3LZ-OOnrMaGRxYrepRPBuDQqRrzDiAkhv18WiUc7p3TVLSmB-SYOxNj2bmHK00AhcJGYugd8hJ9WbKSYzmTp_yY2gK2wOxrHTYxL3C39sB33/s4080/IMG_20240214_131403_624.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4080" height="542" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5YowpTcmJdwq1x3hLikG3XdnxWeKiFhMGV9kh7z45mhwsTKUrpuF_AJyQOCqIyjxcTXS6PVGdVajV89np3LZ-OOnrMaGRxYrepRPBuDQqRrzDiAkhv18WiUc7p3TVLSmB-SYOxNj2bmHK00AhcJGYugd8hJ9WbKSYzmTp_yY2gK2wOxrHTYxL3C39sB33/w640-h542/IMG_20240214_131403_624.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: The Diary of a CEO. 33 zasady biznesu i życia Autor: Steven Bartlett Tłumaczenie: Dariusz Rossowski Wydawnictwo: Insignis Liczba stron: 384 Ocena:7,5/10<p></p><p></p><blockquote style="text-align: center;">Dobra rama dodaje blasku<span><a name='more'></a></span></blockquote><p></p><p>To już kolejna książka, która powinna wnosić coś do naszego życia, a przynajmniej chcielibyśmy, żeby tak było. Sięgając po podobny tytuł, raczej nie robimy tego wyłącznie po to, żeby odhaczyć tytuł na liście wstydu - a przynajmniej mam taką nadzieję! <br />Czy wszystkie zastosowałam? Pewnie nie. Czy uważam, że warto? Zobaczymy...</p><p>Tytuł jest tutaj dość przejrzysty. Wiemy, czego możemy się spodziewać. Trzydzieści trzy zasady, które według autora warto wprowadzić w życie, aby zwiększyć potencjał własny i środowiskowy, co może mieć diametralny wpływ na naszą codzienność. Kim jest jednak gagatek, który twierdzi, że zasady dają rezultaty? <br />Steven Bartlett jest brytyjskim przedsiębiorcą, założycielem m in. <i>Flight Story Fund </i>czy <i>Thirdweb. </i>Tworzy podcasty, a teraz mamy przed sobą jego kolejny twór - <i>The Diary of a CEO. </i>Bez wątpienia osiągnięcia tego młodego mężczyzny są imponujące ze względu na ich zasięg, jednak trudno porównać jedną osobę i jej życie, do drugiej. Zwłaszcza gdy nasze polskie realia nieco różnią się od tych angielskich.<br />Przede wszystkim cieszę się, że to, co zostało przedstawione w książce może odnosi się zarówno do życia osobistego jak i pracy. O tyle gdzie nie wszyscy jesteśmy, czy też chcemy zostać biznesmanami, tak sądzę, że w życiu osobistym chcielibyśmy móc cieszyć się zdrowymi relacjami z ludźmi wokół nas. </p><p>Coś, co może zaskoczyć pozytywnie - zastosowanie się do którejkolwiek z zasad nie wymaga żadnego wkładu w którym musimy cokolwiek tracić lub ryzykować utratę czegoś. To o czym pisze Steven Bartlett nie ma związku z rzeczami materialnymi, ani drastycznymi zmianami, które wstrząsną naszym dotychczasowym życiem, natomiast znajduje się w niej to, co wymaga podnieść nam własny psychiczno-życiowy komfort. Klucz to małe kroczki! Poniżej przedstawiam jedną z zasad, dzięki której inaczej spojrzałam na moje zróżnicowane plany, które traktowałam jak opcje zapasowe.<br /><br /></p><div style="text-align: center;"><i>Musisz stawiać na plan A<br /><br /></i></div><div style="text-align: left;">Zasada ta mówi o tym, że jeśli człowiek ma jakiś cel, to powinien skupić się na nim w stu procentach. Zwykle zdarza się tak, że każdy z nas ma opcje zapasowe w przypadku, gdyby coś się nam po drodze nie powiodło w naszym tzw. planie A. Problem jest jednak taki, że przez odczuwany komfort opcji zapasowych, nie traktujemy tak poważnie naszego głównego celu, przez co mniej się do niego przykładamy, a jego porażka jest o wiele bardziej prawdopodobna. </div><div style="text-align: left;">Oczywiste? Być może. Dla mnie nie było, bo zawsze stawiałam na różne opcje. Kiedyś mając ich mniej, bardziej skupiałam się na konkretnym celu. Chyba czas pousuwać różne warianty i stworzyć z nich jedną długą mapę. Bez planów B, bez komfortu, bez wymówek!</div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;">Pozycja do mnie przemawia i szybko ją przeczytałam. Wskazówki i drogowskazy, cytaty i przykłady nie są tutaj moralizatorskie, a raczej pozwalają zobaczyć szerszy kontekst naszych działań. Mimo wszystko chodzi tutaj o nas i nasze: JA. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, zasady dotyczą tego, co JA robię bądź nie robię, jak JA reaguję i jak JA współpracuję z innymi. Nie są to rzeczy odkrywcze - część na pewno stosujemy na co dzień, jednak czasem ktoś trzeci musi uświadomić nam błahostki.<br /></div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;">Życzę Wam powodzenia w prowadzaniu małych zmian, a tych większych tym bardziej. Do książki zachęcam - jest nie tylko ciekawie przedstawiona, ale też pozwala wprowadzić faktyczne zmiany, a nie narzuca nam nieosiągalnych celów, </div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;">Pozdrawiam, Klaudia 🔥</div><p></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-35358895839060195362024-01-30T09:00:00.003+01:002024-02-04T13:18:12.998+01:00"Ludzie z kości" Paula Lichtarowicz<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGWU19hESsCvzYZzLIOwPfGgvMVPFg_JFidQF3tGBb33FCh75zIOJM-rIKBsn1FZywHHrX-xfu0fL1BBmxi6I52YPw4shTy3Ve7J-L2otKocrquMd_Jq-_xmaelY1Zp16S3Utqhyphenhyphen3gmVQi-DufFpG5I4db-aQDJjYo4QJ4uDJl5unzIzkLj9557Ehhcdu8/s3456/IMG_20240128_180512_027.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="3456" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGWU19hESsCvzYZzLIOwPfGgvMVPFg_JFidQF3tGBb33FCh75zIOJM-rIKBsn1FZywHHrX-xfu0fL1BBmxi6I52YPw4shTy3Ve7J-L2otKocrquMd_Jq-_xmaelY1Zp16S3Utqhyphenhyphen3gmVQi-DufFpG5I4db-aQDJjYo4QJ4uDJl5unzIzkLj9557Ehhcdu8/w640-h640/IMG_20240128_180512_027.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Ludzie z kości Autor: Paula Lichtarowicz Tłumaczenie: Xenia Wiśniewska Wydawnictwo: Insignis Liczba stron: 464 Ocena:8/10<p></p><p></p><blockquote>-Zapewne serce już bije?<br />-Na świecie będą biły inne serca.<span><a name='more'></a></span></blockquote><p>Na początku było słowo. Nie... chwila... a nie chaos? A więc na początku był chaos. Oba wyrażenia jak najbardziej pasują do omawianej dzisiaj pozycji, czyli <i>Ludzi z kości. </i>Po pierwszych stronach czułam zagubienie, w dalszej części żal i jeszcze więcej żalu. Brzmi obiecująco, prawda?</p><p>Magdalena marzy o karierze lekarskiej. Wie, że w obecnych czasach jest to możliwe. Nie próżnuje i skupia się na swoich celach, ku niezadowoleniu matki, która najchętniej wydałaby ją za mąż. <br />Niespodziewany wypadek, niechciane małżeństwo, odizolowanie od rodziny i nadciągająca wojna niszczą sielankę młodości spędzonej w rodzinnym domu, podobnie jak dorosłość spopiela nasze dzieciństwo, pozostawiając tylko kadry opatrzone nostalgią.</p><p>Pierwsze strony wydają się napisanie dziwnie. Jakby ktoś wrzucił nas do gąszczu i kazał go rozplątać. Na szczęście wraz z przewracaniem kolejnych kartek, wszystko staje się coraz bardziej czytelne.<br />Lena jest postacią twardo stąpającą po ziemi. Nie należy do romantyczek. Skupiona jest na swoich celach i prostą linią do nich zmierza. Oczywiście życie nie jest tak proste jakby się chciało i rzuca dziewczynie pod nogi sporo kłód, które wszystko komplikują. <br />Poruszane kwestie nieszczęśliwego małżeństwa, niechcianej ciąży i szybkiego przeskoku z dzieciństwa do dorosłości nie są rzadkością zarówno w świecie fikcji, jak i w naszej codzienności. Temat jest aktualny nieważne w jakich czasach byśmy się nie znaleźli. Może dlatego tak trudno jest znieść wszystko to, co spotyka naszą bohaterkę. Chciałoby się powiedzieć <i>jeśli takie rzeczy dzieją się na co dzień, to dajmy Magdalenie przynajmniej w książce studiować medycynę w Krakowie. </i>Historia jest jednak brutalna i nie zważa na nasz żal. Nie ma się co dziwić, gdy inspirowana jest perypetiami rodziny autorki. </p><p>Jest tu dużo wojny, której nie znamy z ekranów, pełnej wybuchów, a bardziej spokojnej codzienności w której obecny jest głód, zimno, śmierć i obojętność na cierpienie ludzi. Jednak aby nie było tak mrocznie - są też duże pokłady dobroci, wiary i pomocy sobie nawzajem. Potrzeba przetrwania za wszelką cenę, która nie przysłoniła człowieczeństwa. Jest też odrobina miłości, a przynajmniej bliskości, która daje nadzieję nawet w najgorszych okresach.</p><p>Gdy wyobrażam sobie to, co dzieje się na kolejnych stronach, widzę szarość, zmęczonych ludzi, odchodzący ze ścian tynk, brud i starość, czyli to, czego nie widzę podczas czytania chociażby powieści romantycznych. Uważam, że umiejętność pisania tak, aby czytelnik nie tylko rozumiał treść, ale również widział przedstawiony obraz, musi być bardzo dobra. Dlatego też przy czytaniu spędziłam miłe chwile, choć sama treść nie należy do najradośniejszych. </p><p>Uwielbiam kolory, szczęśliwe historie, dużo naukowych faktów, ale dzisiaj lubię też szarość i smutek, i to jest okej. Polecam jak najbardziej!</p><p>Klaudia ❤</p><blockquote> </blockquote><p></p><p><span></span></p><p></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-3370973355747018202024-01-21T08:00:00.007+01:002024-03-01T02:12:17.402+01:00"Fourth Wing. Czwarte Skrzydło" Rebecca Yarros<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQI1LXdBSloYT6hFpmdESfY92mFtRM8CXJ0fJpJ-ilYqiygE8a3QHtYNLczZ8NG_3boAE80MnYA7zjezoW_MxXnTaWZ66EZXBwETbmQcBtMM_jw5_usVHNYP-CeLjLebJjXZi30IYEv4gfYYmPFwFpgrBRkIYm23TwAwPv5stqIN5vGnQgu0iS9luN9fUc/s3451/IMG_20240120_215656_686.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3451" data-original-width="3451" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQI1LXdBSloYT6hFpmdESfY92mFtRM8CXJ0fJpJ-ilYqiygE8a3QHtYNLczZ8NG_3boAE80MnYA7zjezoW_MxXnTaWZ66EZXBwETbmQcBtMM_jw5_usVHNYP-CeLjLebJjXZi30IYEv4gfYYmPFwFpgrBRkIYm23TwAwPv5stqIN5vGnQgu0iS9luN9fUc/w640-h640/IMG_20240120_215656_686.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Fourth Wing. Czwarte Skrzydło Autor: Rebecca Yarros Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka</span><span style="text-align: left;"> Wydawnictwo: Filia Liczba stron: 528 Ocena: 3/10</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><blockquote><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: left;">Wystarczy tylko jedno zdesperowane pokolenie, by zmienić bieg historii... a nawet ją wymazać. Jedno pokolenie, by zmienić tekst. Drugie pokolenie postanawia uczyć o tym tekście. Kolejne dorasta i kłamstwo staje się historią<span><a name='more'></a></span></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div></blockquote><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><i>Fourth Wing. Czwarte Skrzydło, </i>czyli jak z obiecującej pozycji zrobić kolejny paździerz. <br />Recenzja zawiera spojlery, więc jeśli ktoś jest w trakcie czytania książki, lub dopiero zamierza ją przeczytać, proszę opuścić stronę 😌<br />Na tytuł trafiłam kilkukrotnie w empiku leżący na ogromnym stosie polecanych pozycji. <br />Nie ukrywam, że przyciągnęła mój wzrok - to w końcu fantastyka o sporej grubości, do tego opis brzmiał jak coś, po co warto sięgnąć. <div><br /></div><div>Violence to obiecująca przyszła skrybka. która z woli swojej matki musi dołączyć do jeźdźców smoków, gdzie nie może się odnaleźć. Słabsza niż pozostali kadeci jest łatwym celem do eliminacji, a tam nie jest o to trudno. Każdego dnia odczytywana jest lista poległych, a Violence modli się o to, żeby przeżyć następny dzień. </div><div><br /></div><div>No i początkowo pozycja zapowiadała się super. Czytałam z zapartym tchem w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Masa poległych, trudne egzaminy, ciekawe zagadnienia omawiane na zajęciach, coś nowego i rozwiniętego. Problem zaczął się wtedy, gdy na horyzoncie pojawiły się smoki, choć to wtedy dopiero cała fabuła powinna nabrać tempa. W sumie nabrała, jednak w zupełnie nie tym kierunku, w jakim miała.</div><div>Kojarzycie te wszystkie przewidywalne romanse, gdzie jest motyw hate-to-love, trójkąt miłosny, dobry przyjaciel zakochany w bohaterce i dupek (oczywiście seksowny, przystojny, piekielnie silny i niebezpieczny)? To właśnie ta pozycja, która zawiera w sobie wszystko to, co już było. I okej. Dobrze niektóre motywy się czyta, nawet jeśli są dość oklepane. Tutaj jednak autorka zrobiła to w najgorszy możliwy sposób.</div><div><br /></div><div>Xyden jest buntownikiem. Nienawidzi rodziny Violet za to, że przez nią zginął jej ojciec. Zresztą jego rodzina odpowiada za śmierć jej brata. Mają pełne prawo się nienawidzić. Trochę jak Romeo i Julia, gdyby nie to, że Shakespearowską parę kochanków połączył bal maskowy, a Violet I Xydena połączyły smoki. <br />Violet jako najsłabsza postać, kompletnie niepasująca do reszty, wiąże się z najsilniejszym smokiem, który OCZYWIŚCIE nie wiązał się już od ponad stu lat z żadnym jeźdźcem. Żeby było jeszcze ciekawiej dostaje do kompletu drugiego smoka, bo czemu by nie? Jest w końcu wyjątkowa i zdarzyło się to pierwszy raz w historii szkoły. NO, NIESAMOWITE. <br />Co by nie powiedzieć... Smok Violet złączony jest ze smokiem, A JAKŻEBY INACZEJ Xydena. Śmierć jeźdźca, to prawdopodobna śmierć smoka, a także połączonych ze sobą smoków, czyli co zrozumiałe, samego Xydena. W interesie chłopaka leży to, aby dziewczyna przeżyła, a więc zaczyna pojawiać się na każdej stronie. Cały czas pilnuje Violet, albo zleca komuś to pilnowanie. <br />Nie mogłoby się obyć bez wątku miłosnego, gdzie chłop nigdy się nie zakochał w nikim, ale przecież nasza protagonistka jest taka wyjątkowa i jednak się zakochuje, i mimo że jest dupkiem, to można mu wybaczyć, bo przecież ratuje, kocha i czasami jest nawet miły. A to że kłamie i spiskuje? To nic.</div><div><br /></div><div>W pewnym momencie wątki, które zostały zapoczątkowane w pierwszych rozdziałach, zeszły na dalszy plan na rzecz irytujących scen z parą głównych bohaterów i miłosnych igraszek. Upchnięto w kilkanaście zdań coś, co wcześniej było czymś istotnym na rzecz irytująco mdłych dialogów. <br />W momencie akcji nawet nie można było się w nią wczuć, ponieważ Violet nachodziły myśli o tym, że Xyden ma w tym momencie <i>seksowne usta</i> i co to ona by z nim nie robiła.</div><div>Może gdyby to było love-story, to bym nie burzyła się tak bardzo za zmianę priorytetów bohaterki, ale na litość grzyba! <br />Rozwija się dalej fabuła wątków wojny itd. ale wygląda to tak, jakby autorka po prostu musiała pchnąć akcję dalej, a nie dlatego, że tak miało być, bo ktoś by się zorientował, że nagle całe niebezpieczeństwo i niepewność dnia następnego wyparowało za sprawą miłości.<br />Głębokie rozczarowanie, zirytowanie i poczucie straconego czasu. Od siebie nie polecam, choć fabuła miała ogromny potencjał, to ten cały miłosny wątek zniszczył ją doszczętnie.<br /></div><div><br /></div><div>Pozdrawiam, Klaudia 🐉</div>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-33669463757099291252024-01-06T08:00:00.002+01:002024-01-14T15:41:56.709+01:00[MINI RECENZJA] "Wild Nights" Beata Szałwińska<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfIW0r5PWSmuDq7ghyndfoVJjys3rIhin35ZFy4M5zdtsBkHdO6u_F74ncVtQOPNuaHbbP2MLfXXtsN7l0FhvIEhqzHzuV-ONRsdrgZ-uXjPz-_m20YmNeyXIdgtzmVQKNfq3Yk8UESRvUG1gbQqxLvRS_MooRUhMr0cGDINz6vG2UjzJhIgG_Mhbzq4uG/s3822/IMG_20240104_230301_909.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="3822" height="578" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfIW0r5PWSmuDq7ghyndfoVJjys3rIhin35ZFy4M5zdtsBkHdO6u_F74ncVtQOPNuaHbbP2MLfXXtsN7l0FhvIEhqzHzuV-ONRsdrgZ-uXjPz-_m20YmNeyXIdgtzmVQKNfq3Yk8UESRvUG1gbQqxLvRS_MooRUhMr0cGDINz6vG2UjzJhIgG_Mhbzq4uG/w640-h578/IMG_20240104_230301_909.jpg" width="640" /></a></div>Tytuł: Wild Nights Autor: Beata Szałwińska<br /><br /><div>Wydawać by się mogło, że płyta do przesłuchania będzie najłatwiejszym w odbiorze dziełem. Nie trzeba w końcu skupiać się na czytanym tekście, a można po prostu usiąść i wsłuchać się w dźwięki. Problem zaczął się jednak już na samym początku, kiedy zdając sobie sprawę z braku napędu na płyty w laptopie, zabrałam go do domu rodzinnego, a tam na wieść o zepsutym radiu, zabrałam do pracy. Trochę więc z tą płytą pojeździłam zanim poznałam to co ma w sobie. <p></p><p><i>Wild Nights </i>to trzecia już płyta ze Złotej Serii w wykonaniu Beaty Szałwińskiej. Pierwsza z nich została poświęcona Astorowi Piazzoli, a kolejna Sergiuszowi Rachmaninowi. Tym razem pianistka oddała się muzyce Piotra Czajkowskiego z dwoma utworami. Pierwszy z nich to tytułowa <i>Wild Nights op. 60 nr 6. </i>Drugi utwór to własna interpretacja pieśni <i>Again as before alone op. 73 nr 6 </i>wykonana wraz z Alexandrem Anisimovem. </p><p>Nie każdy zasłuchuje się w muzyce klasycznej i nie ma w tym absolutnie nic złego. Toteż recenzja ta jest przede wszystkim dla takich osób, które przybyły z ciekawości zerknąć dlaczego na stronie, gdzie pojawiają się głównie książki, jest tym razem muzyka. Delikatne dźwięki pianina i spokojna melodia, której można słuchać zarówno po to, aby się na chwilę zatrzymać, a potem obudzić się niczym ze snu zastanawiając się, gdzie podział się czas. </p><p>Można jej słuchać również podczas pracy, czy czytania, gdyż melodia jest tak nienachalna, że absolutnie nie przeszkadza w żadnej z wykonywanych czynności. Jest to też muzyka idealna do relaksu, czy nawet snu i nie ma w tym absolutnie nic złego, jeśli dzięki muzyce czujemy się na tyle odprężeni, że jesteśmy w stanie zasnąć. <br /></p><p>Dziękuję za możliwość przesłuchania. Płyta towarzyszyła mi podczas pracy w dni świąteczne i naprawdę przyjemnie było przy niej czytać. Czułam się prawie jak w domu 😄</p><p>Pozdrawiam, Klaudia </p><p><br /></p></div>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-41471356700649775712023-12-19T08:00:00.001+01:002023-12-19T08:00:00.132+01:00"Zima w Przytulnej" Katarzyna Michalak<p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-sgCmxvp-UceXwpFtTsOKAV9ZWez_hCSJv6VowV1hdyU4tB15x6RnFXxwmU6XHUH3fRm-n7D1cr9zqFeeAb4Bnkvb28odV2ZpacMyRZB_gabEnk7BzeW3Yusxp0DZNb5bKDMOajD61qpVarOKIm431an1xkjK77l9CLmRVr_8-Z_yVfZNYOviMLqMKJoI/s4062/IMG_20231218_164555_993.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4062" height="544" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-sgCmxvp-UceXwpFtTsOKAV9ZWez_hCSJv6VowV1hdyU4tB15x6RnFXxwmU6XHUH3fRm-n7D1cr9zqFeeAb4Bnkvb28odV2ZpacMyRZB_gabEnk7BzeW3Yusxp0DZNb5bKDMOajD61qpVarOKIm431an1xkjK77l9CLmRVr_8-Z_yVfZNYOviMLqMKJoI/w640-h544/IMG_20231218_164555_993.jpg" width="640" /></a><span style="text-align: center;">Tytuł: Zima w Przytulnej Autor: Katarzyna Michalak Wydawnictwo: Znak Liczba stron: 320 Ocena: 5/10</span></p><p></p><div style="text-align: center;"><blockquote>Prawdziwie dobry człowiek, o wielkim i kochającym sercu, potrafi wybaczać, miernota tkwi w podłości i nieprzejednaniu, które prowadzą do nienawiści.</blockquote></div><span style="text-align: center;"><span><a name='more'></a></span></span><p></p><p></p><p><span style="text-align: center;">No i tak dotarliśmy wspólnie do ostatniej części sagi. Co by nie powiedzieć - ten rok zleciał błyskawicznie. Omawianej tu rodziny raczej nie musimy przedstawiać, choć może i kilka zdań warto rzucić. Mamy tutaj trzy pokolenia Gawroszów, a każdy nosi w sobie tajemnicę, którą próbuje ukryć przed światem. Z biegiem kolejnych miesięcy mogliśmy poznać znaczną większość z nich, jednak to przecież nie wszystko. Rok chyli się ku końcowi, jak dobiegają kresu bolesne tajemnice.</span></p><p>Po wiośnie, lecie, jesieni, a teraz także i zimie spędzonej wspólnie z Gawroszami, cieszę się, że się od nich wyprowadzam. I co by nie powiedzieć sama <i>Zima </i>jest naprawdę przyjemna w odbiorze. Azja się trochę utemperował, tajemnice są rozwiązane, nie pojawia się nic na tyle szokująco-nieprawdopodobnego, żeby chcieć odesłać książkę na półkę z fantastyką. <br />Pojawiają się oczywiście dziwne dialogi, których mam wrażenie, że ludzie nie stosują w normalnym świecie, reakcje na konkretne wydarzenia, które są totalnie od czapy, czy też hipokryzja bohaterów i toksyczne zachowania. Bohaterowie nadal są egzaltowani aż do przesady. To wszystko nadal tu jest. Nigdzie sobie nie poszło i jest to tak Katarzyno Michalakowe, że bez przełknięcia niektórych aspektów jej powieści (lub jakiegokolwiek innego pisarza), trudno cieszyć się wszystkim innym. Ale jest jest lepiej. Zdecydowanie zima wypada bardziej naturalnie i spokojnie.</p><p>W tej części skupiamy się przede wszystkim na Adeli, dziadku Tośku, Arielu i wujku Andrzeju. Wydawałoby się, że to już taki rzut resztkami, żeby coś było, ale paradoksalnie najprzyjemniej mi się to czytało. Akcja ani na chwilę nie zwalnia i było tak przez całe cztery tomy. Podziwiam pisarkę za mnogość pomysłów, które wplata w jedną sagę. Jednocześnie ze względu na tempo i chęć dostarczania rozmaitych emocji czytelnikom, przez właśnie tę dzikość akcji i problemy wielu bohaterów okrojone do budowania napięcia i szybkiego rozwiązania sprawy, trudno mi się wczuć emocjonalnie w kogokolwiek. </p><p>Prawdopodobnie w poprzednich recenzjach tego cyklu wybrzmiało wszystko, co wybrzmieć miało. Mamy tutaj podobne schematy do każdego z członków rodziny i tak do samiutkiego końca. Warto jednak dodać, że przez zróżnicowanie i poruszenie tak wielu problemów, ogrom czytelników może znaleźć w bohaterach jakąś cząstkę siebie. Oczywiście nadal jest to cukierkowy świat z elementami gorzkości, jednak Gawroszom w 90% wspomaga dobry duch dzięki któremu prześlizgują się po problemach, choć oczywiście nie zawsze jest tak kolorowo. </p><p>Czy sagę polecam? Ciężko powiedzieć. Jeśli ktoś lubi takie bardziej kobiece, pełne emocjonalności książki i czytanie o problemach i ich przezwyciężaniu, o różnego rodzaju miłosnych zawirowaniach, przy jednoczesnym braku awersji do polskich autorów, to myślę, że może warto dać szansę, a przynajmniej <i>Wiośnie</i>. Tak chociażby po to, żeby sprawdzić z czym to się je.<br />Osoby szukające wrażeń, podróży, walk, napięcia, rozbudowanej fabuły i bohaterów, myślę, że lepiej byłoby nowej pozycji poszukać na innych tematycznie półkach. <br /><br />Pozdrawiam cieplutko, Klaudia ❄</p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-69556539893514593562023-12-14T08:00:00.001+01:002023-12-14T08:00:00.140+01:00"Broken Wings" Irmina Maria<p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVXkbDsWc3JzyIajFnMGlb6tWhYjLhl6_gO1-MDZbfO2MO9X3OAHQAb3KoSKhQNeFUEULEuhUAga7RoHXBQ1LrsTsPg6bhCAC69OKUDi6x9r71GMkUyifJT8A0tTUsF86Zp1bM7soRtw1-ZNO4Nt062kS323XMABKYgA8vF4Q4CDcbJhCXMGlfaUa5Cxl5/s4197/IMG_20231213_131815_963.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3453" data-original-width="4197" height="526" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVXkbDsWc3JzyIajFnMGlb6tWhYjLhl6_gO1-MDZbfO2MO9X3OAHQAb3KoSKhQNeFUEULEuhUAga7RoHXBQ1LrsTsPg6bhCAC69OKUDi6x9r71GMkUyifJT8A0tTUsF86Zp1bM7soRtw1-ZNO4Nt062kS323XMABKYgA8vF4Q4CDcbJhCXMGlfaUa5Cxl5/w640-h526/IMG_20231213_131815_963.jpg" width="640" /></a></p><br />Tytuł: Broken Wings Autor: Irmina Maria Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron:351 Ocena:4/10<p></p><p><i>Zrób coś ze swoim życiem, bo ono może być naprawdę krótkie. Nie wiesz, co Cię czeka za rogiem, ale masz je teraz.<span></span></i></p><a name='more'></a><p></p><p>Kto nigdy nie miał znajomych przez Internet niech pierwszy rzuci myszką! Choć wiele się mówi o zagrożeniach w sieci, to poznawanie ludzi w takiej formie jest dość częste. <i>Broken Wings </i>to pozycja, którą można czytać z dwóch perspektyw - Liwii i Antona, a ich relacja zaczyna się właśnie od Internetu. Jedyną taką książką, która nasuwa mi się na myśl o dwustronności jest bodajże pierwsza część <i>Zmierzchu, </i>która została wydana na dwudziestolecie powstania całej sagi. Nie mogłam przejść obojętnie obok tej uroczej okładki. </p><p>Liwia marzy o karierze scenarzystki. W swojej głowie ma ogrom pomysłów i jednocześnie trudności z przelaniem ich na papier. Postanawia zapisać się na kurs online, dzięki któremu nabierze odwagi i zacznie działać. Na pierwszym spotkaniu zwraca uwagę jednego chłopaka i zaczyna nową znajomość.</p><p>Podczas kilku pierwszych stron z naszą bohaterką, można uznać ją za sympatyczną i nieśmiałą. Z biegiem kolejnych rozdziałów za po prostu irytującą i naiwną. No, bo od początku. Dwie minuty konwersacji na jakimś czacie z chłopakiem z kursu, a Liwia pierwsze o czym myśli, to chęć uwiedzenia go, zdobycie i udawanie kogoś zupełnie innego. Jakby... gdzie jest sens?<br />Ten wątek miłosno-niemiłosny toczy się przez całą długość historii dziewczyny i mimo że wydaje się to być głównym wątkiem, tak naprawdę dookoła pojawia się ich całkiem sporo. Wplecione zostają tutaj problemy rodzinne, przyjaźnie, szkoła i życie codzienne, które trochę ratują fabułę. <br />Umówmy się - bohaterka jest dojrzała, a przynajmniej w takim wieku, gdzie ciężko kupić to, że przez pisanie z kimś raz na jakiś czas można uznać za szczere zainteresowanie drugim człowiekiem i kwitnące uczucia. Pojawia się nawet taki moment w którym nie wiedząc z kim podzielić się jakąś informacją mając do wyboru swojego najlepszego przyjaciela, a Antona, wysyła wiadomość do kogoś, z kim nawet się nigdy nie widziała. Nie tak działają media społecznościowe. Tekst można wysłać nawet do dziesięciu osób, bo dlaczego nie? Do tego wszystkie dwuznaczne dialogi z podtekstami brzmiały jak rozmowy, gdzie taki typowy stulejarz wypisuje do dziewczyn licząc, że padną mu do stóp, gdy tymczasem one postanawiają chłopa zablokować.<br />Część Liwii wydaje się dłuższa i bardziej cukierkowa. Problemy rozwiązywane są gładko i szybko, jakby ich rozwiązanie czekało na odpowiednią chwilę. </p><p style="text-align: center;">***</p><p>Z drugiej strony mamy Antona, a choć historia jest mniej kolorowa, to jednocześnie ciekawsza. Mamy tutaj chłopaka, który doświadczył wielu trudności. Musząc liczyć wyłącznie na siebie, ciężko pracuje, licząc, że pewnego dnia dostanie szansę, która pozwoli mu wyjechać jak najdalej stąd. <br />W konkursie wygrywa uczestnictwo w zajęciach na których poznaje Liwię. Chłopak jest nią tak zafascynowany, że postanawia do niej napisać...</p><p>Anton jest zdecydowanie mniej dziecinny, niż nasza bohaterka z pierwszej połowy. Tutaj również pojawia się wiele innych wątków, a postać Liwii jest marginalna. Autorka bardziej poszła tutaj w doły i doliny, bo wszelkie nieszczęścia spływają na protagonistę i mimo drobnych przebłysków szczęścia, smutku i tragizmu jest tutaj o wiele więcej. <br /><br /></p><p>Zastanawiam się jednak jaki jest sens tej historii. Czy tu miało się coś okazać, czy coś się miało stać? Bo ostatecznie nie widzę żadnego sensu ani dla początku, ani dla końca tej opowieści. Zaczęło się w punkcie <i>x</i>, skończyło w punkcie <i>y</i>, a w międzyczasie Liwia dostrzegła co dzieje się dookoła niej, a Anton... </p><p>Jeśli jest to po prostu historia miłosna, to dość banalna, bo jedna z wielu, które na pewno przydarzyły się nam, albo komuś, kogo znamy.<br />Jeśli o motywacji do spełniania marzeń i pokonywaniu trudności, to nie poczułam się zmotywowana. <br />Jeśli to po prostu luźny przerywnik - okej. <br />Jest to taka typowa jednorazówka, która bardziej pasowałaby dla młodszych nastolatek. Niestety dla mnie była dość nużąca.</p><p>Pozdrawiam, Klaudia ❤</p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-62183400554930745652023-12-07T08:00:00.002+01:002023-12-07T08:00:00.126+01:00"Róża Napoleona" Jacobine van den Hoek<p> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRzSPCcNYxziOrEn7gt09f7Y6JVB99jujZcEnqAkzgnHhll8RRbg7OjRrgFViSmRaCLO-2EHGlanbb-Fe3W174zFCGtUFtGU8HqO9ZYY98UL5vwlbQ3OwMsdTQalEMD1bSRg94ICVViQYCT-uMqzmIMfFv7Rpvlxmk60FT0j3uc5Y0JRNwFeDPveZrk9U-/s3785/IMG_20231205_145315_852.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3448" data-original-width="3785" height="584" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRzSPCcNYxziOrEn7gt09f7Y6JVB99jujZcEnqAkzgnHhll8RRbg7OjRrgFViSmRaCLO-2EHGlanbb-Fe3W174zFCGtUFtGU8HqO9ZYY98UL5vwlbQ3OwMsdTQalEMD1bSRg94ICVViQYCT-uMqzmIMfFv7Rpvlxmk60FT0j3uc5Y0JRNwFeDPveZrk9U-/w640-h584/IMG_20231205_145315_852.jpg" width="640" /></a></p>Tytuł: Róża Napoleona Autor: Jacobine van den Hoek Tłumaczenie: Alicja Oczko Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron: 432 Ocena:9/10 <div><br /></div><div><blockquote>Pośród chaosu jest też szansa ~ Sun Tzu, <i>Sztuka wojny<span><a name='more'></a></span></i></blockquote><div>Schyłek poprzedniego roku wraz z obecnym to czas, gdzie do głosu doszło wiele kobiet z historii. I to nie byle jakich kobiet. Mogliśmy zapoznać się z carycą Katarzyną, Marią Fiodorowną, Sarah Bernhardt, a także Sisi, której piękny posąg mogłam podziwiać na Węgrzech. Dzisiaj przed nami Józefina Bonaparte, a tak właściwie to Marie-Josephe Rose Tascher de la Pagerie. Co ciekawe pierwotnie autorka miała napisać historię o córce Józefiny - Hortensji, która wyszła za jednego z braci Napoleona i została pierwszą królową Holandii. Jednak do rzeczy!</div><div><br /></div><div>Historię Józefiny rozpoczynamy w początkach rewolucji francuskiej. Opuszczona przez męża postanawia wraz z dziećmi udać się do Paryża, jednak tam zostaje oskarżona o nieprzychylność wobec działań rewolucjonistów i zamknięta w Karmelu - więzieniu dla zwolenników starego systemu.<br />Gilotyna nieprzerwanie pracuje, a jej twórca - Maksymilian Robespierre nie zamierza jej zatrzymać.</div><div><br /></div><div>Muszę przyznać, że spodziewałam się większej ilości romansu i skupienia się wokół dwójki bohaterów o których wydawałoby się, że będzie książka. Dostajemy natomiast sporo akcji w której Józefina radzi sobie z codziennością przy jednoczesnej wierze, że los się w przyszłości odmieni, a sama spotka kogoś z kim będzie mogła być szczęśliwa i bezpieczna. W międzyczasie poznaje przyjaciół, kochanków, wychowuje dzieci, walczy o przetrwanie, płacze, świętuje, wyprawia przyjęcia... <br /></div><div><br /></div><div>Nie odczułam klimatu Francji, choć bardzo bym chciała. Miejsca są tak przedstawione, że idzie je sobie wyobrazić, jednak niekoniecznie poczuć. Całość rekompensują ludzie, którzy wirują na kartach nieprzerwanie. Jest ich ogrom i autorka nie skupia się na wszystkich. Niektórzy pozostają zaledwie zarysem, innych poznajemy lepiej i jest to jak najbardziej na plus, bo raczej nie miałoby sensu poznawać się z kimś, kto chwilę później znika. </div><div><br /></div><div>Sam wątek miłosny poprowadzony jest subtelnie i z klasą. Napoleona przedstawiono jako niedoświadczonego młodzieńca, którego urzekła dojrzała kobieta. W tym wszystkim autorka rozrysowuje jego porywczość, inteligencję, uparte dążenie do celu przy starcie z niskiego pułapu i braku wsparcia od ludzi dookoła. W szkołach można poznać historię wielkiego władcy, jednak o jego drodze do celu niewiele wiadomo, dlatego uważam pozycję za interesującą. </div></div><div>Uczucia bohaterów są na bocznym planie i mimo wszystko dzieje się znacznie więcej. Śledzi się to naprawdę dobrze. </div><div><br /></div><div>Pozycję pochłonęłam szybko i nie żałuję. Nawet jeśli nie skłania do ponownego przeczytania, to w moim przypadku zaciekawiła konkretnym okresem historycznym, postaciami i miejscami, które bez wątpienia będę chciała obejrzeć, gdy tylko wybiorę się do Francji. Dobrze spędzony czas, polecam z całego serduszka. </div><div><br /></div><div>Pozdrawiam, Klaudia ❤🌹</div>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-7881127965162315962023-11-23T08:00:00.002+01:002023-11-23T08:00:00.129+01:00"Stars Among Us" Agnieszka Karecka<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiakg8MfD3xqCRbEh8U7vKMuXRcAsiFAS4DHwO6DCGs_SunESDCB9nKgEUNZT81nETFk4L71ZGys9O4tonxR3btMEtBXGOk_8XUbEIN6M_5WICQIrBv9inhH3cd8UJ1pmEP4GkM2xbxi-9NsMXRWzGdwds_yYxOEFELO0E8RM5uh35PUH1f3SeWS9n-8ejz/s4608/IMG_20231121_215236_938.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiakg8MfD3xqCRbEh8U7vKMuXRcAsiFAS4DHwO6DCGs_SunESDCB9nKgEUNZT81nETFk4L71ZGys9O4tonxR3btMEtBXGOk_8XUbEIN6M_5WICQIrBv9inhH3cd8UJ1pmEP4GkM2xbxi-9NsMXRWzGdwds_yYxOEFELO0E8RM5uh35PUH1f3SeWS9n-8ejz/w640-h480/IMG_20231121_215236_938.jpg" width="640" /></a></div><br /> Tytuł: Stars Among Us Autor: Agnieszka Karecka Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron:336 Ocena:6/10<p></p><p></p><blockquote>Czas powinien się zatrzymać.<br />Albo zapętlić w tym jednym momencie.<br />Nie powinien istnieć.</blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p>Nawet jeśli książek nie ocenia się po okładce, to jednak ciężko obok niektórych przejść obojętnie. Tak samo było ze <i>Stars Among Us. </i>Błyszcząca z kwiatowymi ozdobami skusiła mnie do zapoznania się z opisem, a przede mną otworzył się świat Hayley - dziewczyny z Dallas, która pragnie zostać lekarzem. Żyjąc z babcią dostaje szansę, aby zmienić otoczenie i szkołę, które załatwia jej ciotka Gianna. Dziewczyna wpada do świata, którego zupełnie nie rozumie. Jedno jest jednak pewne - jest to świat fascynujący, pełen muzyki, który zaczyna coraz bardziej ją pociągać. Czy odkryje w sobie coś, co zmieni jej życiową perspektywę?</p><p>Hayley jest bohaterką, której trudno nie dopingować. Autorka zrobiła z niej kogoś, z kim sami możemy się utożsamić - czasem czujący się obco, nie radzący sobie z rzeczami, które dla innych są łatwe, zagubieni w życiu, nie wiedzący dokąd iść. Nie jest to ani typ protagonistki popularnej, kochanej przez wszystkich, czy wstawionej do samych centrum wydarzeń. Raczej jest jedną z wielu zwykłych uczniów. </p><p>Bohaterowie poboczni nie są na tyle rozwinięci, żeby cokolwiek móc o nich powiedzieć. Są po prostu papierowi. Bardziej skupiamy się na samej Hayley, choć nie zgłębiamy jej psychiki na tyle, żeby się z nią zżyć. Śledzimy jej dni, przeskakujemy z jednych wydarzeń na drugie, przy jednoczesnym braku zapoznawania się z jej wnętrzem. Jedyne co dostajemy, to szczątki jej przemyśleń. Szkoda, że autorka bardziej postawiła na rozwój akcji, a nie na samych bohaterów, bo są zwyczajnie nijacy.</p><p>Wątek miłosny, który w literaturze młodzieżowej jest praktycznie nie do uniknięcia, nie zaskakuje. Mamy popularnego chłopaka w którym podkochuje się połowa szkoły i skrytego faceta z mroczną tajemnicą. Prowadzone jest to w przyjemny sposób, jednak pojawia się też zbyt dużo zbiegów okoliczności przez które Hayley ZAWSZE wpada na osoby, które pociągną konkretny wątek dalej. Co prawda nie ma tutaj niepewności ze strony naszej bohaterki, przez co unikamy emocjonalnych zawirowań, które są ostatecznie dość irytujące, jednak wątek w dalszym ciągu jest przewidywalny.</p><p>Nie kupuję tego podejścia, że dziewczyna wpada nagle do Szkoły dla Idoli, gdzie każdy ciężko pracuje na swój sukces od lat, a ona robi efekt wow w niecały rok, ale można przymknąć na to oko.<br />Jedyną rzeczą do której można się bardziej przyczepić jest ten moment wprowadzenia jakichś kłopotów do fabuły. Niektóre reakcje są zwyczajnie przesadzone i bez większych podstaw.</p><p>Przy tytule bawiłam się całkiem nieźle. Błyskawicznie pochłonęłam kolejne rozdziały. Są tu jak najbardziej rzeczy, które możemy znaleźć w wielu młodzieżowych książkach, można przepowiedzieć jak się całość zakończy już po kilku rozdziałach, jednak nie psuje to przyjemności z czytania. Taki delikatny przerywnik między wykonywaniem obowiązków.</p><p>Pozdrawiam, Klaudia 🎵</p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-44657221934056292152023-11-16T08:00:00.004+01:002023-11-16T08:00:00.141+01:00"I see London" Chanel Cleeton<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhusMmHR3br_FzMW7KfoW7LquYzL-ImQNj3aT6LGwJEVFObgLdDvDrkyh1bIdr938CK5B7tSsLsUqSLp71kR0tjgBu6KMZicG4nGC1Qmi77epa_K_2lpJi6ZYleUMJz400H4sttX5b2f0AWpCNIXWtYoKlylbrJfC_VcwBulyIWHoM3kfuwejtom6P_Tsah/s3681/IMG_20231114_185624_154.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="3681" height="600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhusMmHR3br_FzMW7KfoW7LquYzL-ImQNj3aT6LGwJEVFObgLdDvDrkyh1bIdr938CK5B7tSsLsUqSLp71kR0tjgBu6KMZicG4nGC1Qmi77epa_K_2lpJi6ZYleUMJz400H4sttX5b2f0AWpCNIXWtYoKlylbrJfC_VcwBulyIWHoM3kfuwejtom6P_Tsah/w640-h600/IMG_20231114_185624_154.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: I see London Autor: Chanel Cleeton Tłumaczenie: Izabela Żukowska Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron: 361 Ocena:5,5/10 <p></p><p></p><blockquote> Wszystko... mnie przytłacza. Kiedyś miałam plany. Cele, które sobie wyznaczyłam. Teraz odnoszę wrażenie, że powoli się od nich oddalam. Już nawet nie wiem, czego chcę.</blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p>Powieści z historiami dla nastolatek ostatnimi czasy znowu kusi, choć niewiele z nich wydaje mi się dość dobrych. Pewnie gdybym czytała je kilka lat wcześniej byłabym zachwycona. Dlatego bardziej przemawiają do mnie książki, gdzie bohater/ka wchodzą w samodzielne życie jako studenci albo w ogóle kończą etap edukacji instytucjonalnej i ruszają w dorosłą przygodę. Historia dziewczyny, która przeprowadza się z Karoliny Południowej do Londynu wydawała się właśnie czymś takim - skokiem na głęboką wodę. Oby tylko nie na główkę!</p><p>Maggie chce zmienić coś w swoim życiu. Początkowo zalążkiem zmian miało być pójście na Harvard, jednak ostatecznie skończyło się na International School w Londynie. Od pierwszych dni wpada w wir nowych znajomości, imprez, wyjazdów i miłości... jej dotychczasowy spokój zostaje zburzony, a ona sama nie wie już kim jest. </p><p>Skupiając się na samej bohaterce, mimo że spędzamy z nią cały jeden tom, niewiele o niej wiemy. Myślałam, że może autorka chce odkrywać Maggie kawałek po kawałku, jednak po ponad połowie książki zdałam sobie sprawę, że jest ona nijaka, a dopiero studia wprowadzają coś ciekawego do jej życia.</p><p>Pojawia się (a jakżeby inaczej) wątek miłosny, który wiemy jak się skończy, jednak i tak jako czytelnicy brniemy w to dalej. Mamy tutaj trójkąt miłosny, który jednak nie do końca jest ani trójkątem, ani miłosnym. Maggie bez wątpienia szuka drugiej połowy, Hugh natomiast szuka kogoś z kim mógłby miło spędzać czas, jednak bez zobowiązań. Podobnie zresztą Samir, który z jednej strony zachowuje się jak dupek, z drugiej jest pomocny, wspierający i pojawia się zawsze tam, gdzie akurat nasza bohaterka się znajduje. Plus też nie szuka nikogo na poważnie. </p><p>Fabuła opiera się głównie na zawirowaniach dziewczyny co do swoich uczuć i lawirowaniu między jedną sceną z jednym facetem, a następną sceną z następnym. Pomiędzy tym są wycieczki, imprezy i zakupy, które opisują nam przebieg dnia studentów. <br />Nie czyta się tego źle, bo wszelkie wycieczki, rozmowy i dziejące się akcje są wciągające. Problem zaczyna się, gdy na horyzoncie pojawia się Maggie w towarzystwie jednego z samców, bo krążą ciągle według tego samego schematu, czyli niepewność uczuć, jakieś postanowienie, scena, która wprowadza zamęt, złamanie postanowienia i tak na okrągło. <br />Samir jest wyraźnie ulubieńcem bohaterki, więc sceny, które są z ich udziałem stają się przewidywalne, a przynajmniej ich zakończenie. Opisy działań nie są gorszące, bo tak naprawdę nie dzieją się jakieś zdrożne rzeczy, jednak kiedy pojawiają się problemy u przyjaciół, czy po prostu gorszy okres, najlepszym rozwiązaniem według pary bohaterów jest obściskiwanie się. </p><p>Ciekawsze zdecydowanie były wątki pobocznych postaci, które miały swoje problemy i chyba wolałabym, żeby fabuła skupiła się bardziej na nich.<br />Nie jest to koniec przygód Maggie, więc być może do nich wrócimy, a autorka miło zaskoczy nas nieoczekiwanym poprowadzeniem akcji. <br />Książka jest lekka, dla osób, które lubią klimaty <i>Plotkary.</i></p><p>Pozdrawiam, Klaudia 👄</p><p><br /></p><p><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-90666092997263202952023-11-07T08:00:00.000+01:002023-11-07T14:19:14.589+01:00"Strzępki życia" Merlin Sheldrake<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif7lRFKJIr6w_mvOrkChON2xsDS7RhiPoFLierXR-mw0RibNpjXfJxo63E9kNKu6rWX5ZVGywtrn91aIqnnZaUpxL4VuOYqRo8JifhyolIIGOa2Y8lNSPkcWyTDvp00jg07_vz81uOfb5mboiAZz9rIdCjOxIhNmx0gCG6U40IVKJmcI_f7tAd9JxHgnYf/s4608/IMG_20231107_135723_312.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif7lRFKJIr6w_mvOrkChON2xsDS7RhiPoFLierXR-mw0RibNpjXfJxo63E9kNKu6rWX5ZVGywtrn91aIqnnZaUpxL4VuOYqRo8JifhyolIIGOa2Y8lNSPkcWyTDvp00jg07_vz81uOfb5mboiAZz9rIdCjOxIhNmx0gCG6U40IVKJmcI_f7tAd9JxHgnYf/w640-h480/IMG_20231107_135723_312.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Strzępki życia Autor: Merlin Sheldrake Tłumaczenie: Urszula Gardner Wydawnictwo: Insignis Liczba stron: 416 Ocena:8/10<p></p><p></p><blockquote>Psylocybina jest w stanie pozostawić trwały odcisk na ludzkim umyśle, tak jak to było z uśmiechem Kota z Cheshire w <i>Alicji w Krainie Czarów</i>, "który trwał jeszcze przez pewien czas, gdy reszta już zniknęła".</blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p>Kiedy człowiek myśli, że niewiele rzeczy może go zaskoczyć, przychodzi książka w całości poświęcona grzybom. I nie jest to pozycja (jak mogłoby się wydawać) jesienna, choć przyznam, że przytulenie takiego atlasu pełnego najróżniejszych kapeluszy, nie wydaje się głupim pomysłem. Tym razem jest to tytuł odnoszący się do całego grzybowego królestwa.</p><p>Historia zaczyna się z grubej rury, gdzie okazuje się, że grzyby są wszędzie, a do tego mają ogromny wpływ na to, co dzieje się w ekosystemie, nie wyłączając nas. Autor opisuje budowę, rozmnażanie, niesamowite właściwości... jedno jest pewne - musiał napisać to ktoś, kto naprawdę kocha grzyby.<br /><br />Dużo tutaj naukowego języka. Co prawda Merlin Sheldrake stara się prowadzić nas od początku przez lżejsze, rozjaśniające nam temat rozdziały, jednak nie jest możliwe przejść przez tę pozycję z minimalną wiedzą, a po jej zakończeniu czuć, jakby zrozumiało się wszystko. I moim zdaniem to dobrze stymulująca lektura. <br />Są rysunki, cytaty, ciekawostki, które chyba najbardziej do mnie przemówiły. Działanie psylocybiny, ogólnie środków halucynogennych w grzybach, pochodzeniu trufli i ich działaniu, umiejętności grzybów do odszukiwania drogi, a to niewielka część tego, co możemy w pozycji odkryć. Autor przechodzi płynnie z historii w której jest bohaterem, do naukowych danych i badań. Mamy bogatą bibliografię - w końcu porządne odnośniki, które możemy zweryfikować w książce popularnonaukowej. </p><p>Jest to pozycja nietuzinkowa i mimo że z własnej woli sięgałam po grzyby tylko w sklepie chcąc coś z nich upichcić, <i>Strzępki życia</i> pochłonęłam równie szybko jak pizzę z dodatkiem pieczarek. Książka nie należy do najlżejszych - raczej nie sięga się po nią w wolny wieczór, żeby się rozluźnić. Jest natomiast zrobiona z pasją i bez wątpienia z sercem. Czytając kolejne rozdziały można dostrzec jak wiele informacji, jak wiele szczegółów i ciekawostek zostało tutaj wstawionych. Czytając widzę autora, który zaprasza do swojego fascynującego świata razem z nim. </p><p>Czy jest to pozycja dla wszystkich? Pewnie nie.<br />Czy polecam? Jak najbardziej</p><p>Pozdrawiam, Klaudia 🍄<br /><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-27554718024560941512023-10-31T08:00:00.006+01:002023-10-31T11:47:52.663+01:00"Jedna z nas musi umrzeć" Daria Orlicz<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMespOajAYJAzdN_cQDHnbQ2n-mt_2sSl1Ly0gUJ4WliH44-QxXg4LQlhTbUdl2kRIS8csZjRqlficWbjfuf7HBPPcqMfAs1iollbCb-QydzpKpAu3Qu0jRncGExS_lJzwJnl1cudu0ZZ2YIFXsQVOEEMYbTPwQBXO69WxkcA5Y5qLlgMflYbxJ7WlG6Nu/s3876/IMG_20231028_194219_441.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3254" data-original-width="3876" height="538" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMespOajAYJAzdN_cQDHnbQ2n-mt_2sSl1Ly0gUJ4WliH44-QxXg4LQlhTbUdl2kRIS8csZjRqlficWbjfuf7HBPPcqMfAs1iollbCb-QydzpKpAu3Qu0jRncGExS_lJzwJnl1cudu0ZZ2YIFXsQVOEEMYbTPwQBXO69WxkcA5Y5qLlgMflYbxJ7WlG6Nu/w640-h538/IMG_20231028_194219_441.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Jedna z nas musi umrzeć Autor: Daria Orlicz Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron:304 Ocena:8/10<p></p><p></p><blockquote>Poważnie wierzysz w to, że na Insta pokazuję moje życie? Tam się wrzuca pozory. Polukrowane kłamstewka, wyidealizowane odbicie naszej rzeczywistości, a nie lustrzane. Po drugiej stronie lustra jest szarość. Jest samotność, depresja, codzienna rutyna i to miasto, którego już nawet nie lubię.</blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p>Fascynacja Czarnym Lądem i rytuałami w których poświęcane życia niewinnych ludzi są przez naszego tajemniczego mordercę przeniesione do polskiej Ostródy. Pierwsze znalezione zbezczeszczone ciało młodej dziewczyny nie naprowadza służb na żaden konkretny trop. Mieszkańcy jednak obawiają się o życie i zdrowie swoich córek, wnuczek, czy też żon. Skoro w końcu pojawiło się jedno ciało, następne jest tylko kwestią czasu, prawda? </p><p>Jest to kolejna pozycja w której nie mamy jednego głównego bohatera z którym cały czas śledzimy akcję. Skaczemy między mieszkańcami Ostródy między którymi autorka wrzuca podpowiedzi jakoby umieściła postać naszego psychola pośród całego zgromadzenia. Jedną z częściej pojawiających się bohaterek na kartach powieści jest Osa, czyli youtuberka prowadząca kanał dotyczący tajemniczych zbrodni. Swoje zainteresowania przekuwa w pracę, toteż wyprawia się do Ostródy licząc na jakiś trop, który uda jej się złapać i zrobić interesujący materiał, który poruszy szerszą publikę.<br /><br />Ciekawe jest skakanie po perspektywach różnych bohaterów, nawet niektóre tropy wydają się mylące, co skłania do uważniejszego przyglądania się rzucanym przez autorkę wskazówkom. <br />Nie mogę odmówić (zwłaszcza męskim) postaciom tego czegoś, co sprawia, że w historię się wierzy. Kobiety zostały tutaj przedstawione w bardziej niezależnej formie. <br />Równolegle w Ostródzie dzieje się kilka historii, które śledzimy i dzięki takiej różnorodności nie czuć zmęczenia materiałem. <br />Nie ma zbyt wiele opisów otoczenia i dzięki temu skupiamy się na akcji. Podstawowy zarys otoczenia w połączeniu z mrocznym klimatem potrafi świetnie rozruszać wyobraźnię.</p><p>Nie ma jednak (niestety) wyłącznie samych plusów. Jedną z bardziej rozczarowujących scen jest moment konfrontacji i rozwiązanie całej sprawy. Całe napięcie i otoczka tego kto jest kim były tak budowane, że chciało się przeczytać ten rozdział więcej, a finał wyszedł dość banalnie.<br />Można też zauważyć, że tak naprawdę śledztwo było prowadzone, jednak nie przynosiło rezultatów, a było pchane tylko dzięki działaniom naszego sprawcy. Niewiele było tu główkowania ze strony bohaterów, chyba bardziej czytelnicy mogli się wysilić i pobawić w detektywów z bezpiecznego miejsca.</p><p>Przy pozycji bawiłam się dobrze. Jakoś ostatnio pojawiło się na mojej półce sporo kryminałów, ale na szczęście na razie takie, które chce się czytać. Nie powiem, że fabuła jest tu jakaś skomplikowana, bo w pewnym momencie na osi czasu się dużo rzeczy zazębia, jednak na pewno jest to miłe czytadło (może niekoniecznie ze względu na treść, a na pióro autorki). Jest trochę brutalnych treści, jednak opisane w na tyle przyjemny sposób, żeby nie odczuwać dyskomfortu, a jednocześnie czytać bez wygładzania niektórych kwestii, które poza światem fikcyjnym również się dzieją. <br />Polecam na jesienne wieczory, do herbatki.<br /><br />Pozdrawiam, Klaudia 🍂<br /><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-11525328214336941292023-10-24T08:00:00.228+02:002023-10-24T11:13:42.177+02:00"Jesień w Przytulnej" Katarzyna Michalak<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqajh0KkWf8RJ79nhFfRi3Wj_Ys3Semste_ZUHI8bKX81I1FSjnhqRPM_iFn-ABFJSEh7gEmqqxKmCVg8bFgO33vCJCb8MzGnDIigJ4phLpKH2XvZAqMWGcC7DQAO2gJ_rzOFYPGzM5dbbyX8OX7yUSZnUmhcPczzf_6DYcwfRRDa6lhjJgzOIaYAJZf2V/s4340/IMG_20231022_120208_791.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4340" height="510" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqajh0KkWf8RJ79nhFfRi3Wj_Ys3Semste_ZUHI8bKX81I1FSjnhqRPM_iFn-ABFJSEh7gEmqqxKmCVg8bFgO33vCJCb8MzGnDIigJ4phLpKH2XvZAqMWGcC7DQAO2gJ_rzOFYPGzM5dbbyX8OX7yUSZnUmhcPczzf_6DYcwfRRDa6lhjJgzOIaYAJZf2V/w640-h510/IMG_20231022_120208_791.jpg" width="640" /></a></div><br /> <span style="text-align: center;">Tytuł: Jesień w Przytulnej Autor: Katarzyna Michalak Wydawnictwo: Znak Liczba stron: 301 Ocena: 5,5/10</span><p></p><p style="text-align: center;"></p><blockquote>Czasem ukrywasz swoje sekrety nie dlatego, że nie ufasz najbliższym, a z obawy, że ich zranisz, albo stracisz.</blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p style="text-align: left;">I tak oto nadchodzi jesień, a z nią pojawiają się nowe bardziej lub mniej tematyczne pozycje do czytania. W tym przypadku mamy pozycję bardziej jesienną, a jest nią <i>Jesień w Przytulnej. </i>Z bohaterami spotykamy się już po raz trzeci, więc fanom serii nie trzeba przedstawiać Gawroszów, jednak jeśli ktoś zawitał tutaj po raz pierwszy, może warto po krótce opowiedzieć dotychczasowe poczynania tej rodzinki.</p><p style="text-align: left;">Alicja z Andrzejem to szczęśliwe małżeństwo, które dzięki tajemniczym funduszom mogli pozwolić sobie na zakup Przytulnej. Jedna z ich pociech Amelia, walczy z autoimmunologiczną chorobą i jednocześnie jest w ciąży. Ada idzie do nowej szkoły na modłę amerykańską, jednak nie jest tam za bardzo szczęśliwa. Ariel robi kurs pilota, jednak skrywa mroczne tajemnice, których boi się zdradzić pozostałym. Jest też Azja, czyli czarna owca, której futro zaczyna się ostatnimi czasy wybielać. Mimo kłótni i zgrzytów, wszyscy są dla siebie ważni. Nie brak tu jednak kłopotów i strachu. Od czego jednak jest rodzina?</p><p style="text-align: left;">Mimo sceptycyzmu płynącego z części pierwszej i totalnego braku nadziei, że coś się poprawi po przeczytaniu drugiej, ostatecznie zdecydowałam się zabrać za <i>Jesień. </i>Czy żałuję? O dziwo - nie.<br />Książka w dalszym ciągu wypełniona jest nieprzerwaną akcją. Z jednej strony może wydawać się to czymś dobrym, że cały czas się coś dzieje i nie ma nudy, ale przez jej nadmiar nie tylko wątki są traktowane po łebkach, czytelnik może poczuć się znużony dynamiką, ale też większość problemów zostaje skwitowanych D<i>obra. Było minęło. Wielkie problemy rozwiązane w 10 minut na pstryknięcie? Załatwione. </i>Mimo sporego balastu zrzucanego na bohaterów, ostatecznie akcja idzie w tę stronę, że to nic takiego.<br />Do tego problemy następują jeden po drugim. Pojawia się jakiś wątek, kończy się i wtedy pojawia się następny. Ewentualnie są w dialogach umieszczane jakieś informacje dotyczące tego, że coś się z innym członkiem rodziny dzieje i wtedy my czytelnicy już wiemy, że niedługo pojawi się problem skupiony na tej konkretnej postaci.</p><p style="text-align: left;">Dialogi nadal dość nierealistyczne, a bohaterowie bez bardziej rozbudowanych umiejętności porozumiewania się ze sobą, za to emocjonalni. Po traumatycznych przeżyciach poznają nowe osoby i po raptem 10 minutach znajomości te osoby poboczne są wciągnięte w ich życie i znają wszystkie złe rzeczy, które im się przydarzyły. Tak to normalnie nie wygląda. <br />Wszyscy łatwo popadają z jednych skrajności w drugie, ronią łzy, wściekają się i to również zgrzyta.<br /></p><p style="text-align: left;">Mimo wszystko ten tom sprawia wrażenie najciekawszego do tej pory. Jednocześnie bohaterowie zostali z lekka przytemperowani. Ciut więcej jest normalnych rozmów i wsparcia, choć nie można powiedzieć, żeby było tego dużo. Odrobinę dzięki temu tomowi cykl poszedł w lepszą stronę. Może to też ze względu na zbliżanie się do końca. Została w końcu zima, a każdy z bohaterów miał już jakąś swoją przygodę. No, prawie... A ja już się boję, co wydarzy się dalej.</p><p style="text-align: left;">Tak podsumowując - pozycja poszła mi błyskawicznie. W dwa dni byłam już po lekturze. Nie nużyła, nie irytowała jak poprzednie. Wiedziałam na co można liczyć w następnych rozdziałach. Pozycja lekka, na jesienne popołudnia do herbaty. Jeśli ktoś po dwóch tomach waha się czy sięgnąć po trzeci, to myślę, że nastroi bardziej pozytywnie na ten zimowy.</p><p style="text-align: left;">Pozdrawiam, Klaudia 🌻</p><p style="text-align: left;"><br /></p><p style="text-align: left;"><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-22546549378929350762023-10-21T08:00:00.002+02:002023-10-21T08:00:00.135+02:00"Jedna noc z księciem" Jodi Ellen Malpas<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtIFG1bf4Be8QDW4uabwtQ8emxYtizmHjpnDSEgSpo_FdZ44UTcjUeR-cuj9KqJubu92rp-GRhii2aYGpD-ABwbcosLP9_qjHOYQb6baIgJGdsy44nRI9bpyiZsD0-Id2ryfBsCT7tUQYkmTCk3scn-AoWg3S_2UJTNDWMvwFgHrS3mPtavSkU_3717PJ1/s4608/IMG_20231020_154835_735.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtIFG1bf4Be8QDW4uabwtQ8emxYtizmHjpnDSEgSpo_FdZ44UTcjUeR-cuj9KqJubu92rp-GRhii2aYGpD-ABwbcosLP9_qjHOYQb6baIgJGdsy44nRI9bpyiZsD0-Id2ryfBsCT7tUQYkmTCk3scn-AoWg3S_2UJTNDWMvwFgHrS3mPtavSkU_3717PJ1/w640-h480/IMG_20231020_154835_735.jpg" width="640" /></a></div><br /><span style="text-align: center;">Tytuł: Jedna noc z księciem Autor: Jodi Ellen Malpas Tłumaczenie: </span>Anna Kłosiewicz Wydawnictwo: Insignis Liczba stron:404 Ocena: 3,5/10<p></p><p></p><blockquote>To, co było dawniej pożądanym delikatesem, teraz stanowi po prostu element nużącej codzienności.<span></span></blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p>Po zobaczeniu okładki <i>Jednej nocy z księciem </i>pomyślałam, że sezon na kryminały będzie miał swój koniec prędzej czy później. Czas na trochę rozgrzewających noce pozycji, które być może przyprawią czytelników o szybsze bicie serc. Bo nie macie żadnych wątpliwości, że naszą główną bohaterkę ta przypadłość dosięgnie, prawda?</p><p>Eliza Melrose to dziewiętnastoletnia kobieta na wydaniu. Od kiedy jej ojciec osiągnął finansowy sukces i cała rodzina przeniosła się do Londynu, życie wszystkich przewróciło się do góry nogami. Nie ma już dawnych zwyczajów, gdzie mama piecze po nocach chleb, a tata ma znacznie więcej czasu dla rodziny. Teraz każdy musi utrzymywać pozory jakoby życie pośród towarzyskiej śmietanki było rzeczą najnaturalniejszą pod słońcem. Nasza główna bohaterka doświadcza swojego pierwszego sezonu w towarzystwie. Ma już nawet mężczyznę starającego się o jej rękę, choć mariaż ten stanowi zabieg czysto ekonomiczny, a nie emocjonalny. Chyba, że mowa tu o nudzie. Elizie się potwornie nudzi. Nie może pisać jak to miała kiedyś w zwyczaju, za to zajmuje się rzeczami, których nie lubi. Uważa nawet, że już nic nie jest w stanie jej poruszyć, dopóki do miasta nie wraca podobno nieżyjący książę Chester, który przed laty podobno zamordował swoją rodzinę...</p><p>Muszę przyznać, że tak jak lubię od czasu do czasu romanse, zwłaszcza umieszczone w tych czasach pełnych pozorów, manier, spotkań towarzyskich, ten tytuł mnie wynudził. Początkowo Eliza sprawia wrażenie niezależnej kobiety, która wie, czego chce, a może bardziej czego nie chce. Ma swoje pasje i zainteresowania, jest kimś, kogo losy dobrze się śledzi. <br />Po rozkręceniu się wątku romantycznego charakter głównej bohaterki pada. Znaczy tak nie do końca, bo nadal jest to postać, która dużo mówi i nie przejmuje się dobrymi manierami, jednak już nie dąży ona do tej niezależności, którą tak na początku pożądała.<br />Do tego większość scen pomiędzy parą głównych bohaterów nie ma sensu. Prawdopodobnie mają dowieść, że uczucie jakimi się obdarzyli jest prawdziwe i silniejsze niż wszystkie uprzedzenia i problemy + dla urozmaicenia pojawia się dość sporo pikantnych scen, jednak w ostatecznym rozrachunku jest ich dużo i są męczące. Relacja opiera się na wzajemnym odpychaniu i przyciąganiu na przemian.</p><p>Pobocznych wątków, których mamy kilka potraktowane zostały po macoszemu. Raczej jako luźne wplątanie w dialogi, aniżeli coś, co urozmaica fabułę, a szkoda, bo historie pozostałych bohaterów miały spory potencjał na dalszy ciąg. Gdyby zastąpić część historii samej Elizy historiami innych, zdecydowanie wyszłoby to powieści na dobre.</p><p>Zakończenie przewidywalne. Nie trzeba interesować się odkrywaniem tajemnic, żeby połączyć kropki dlaczego coś z czegoś wyniknęło. Trochę zostało to wtłoczone tak żeby było krótko i prosto. Mamy więc 404 strony, które kręcą się wokół tego samego tematu, który niewiele w rozwój samej fabuły wnosi.</p><p>Nie powiem, że książka jest jakaś tragiczna. Zdarzały się gorsze i to bez wątpienia. Natomiast tyle tutaj powtarzalności, że jest to pozycja dość męcząca. Nie wiem czy w normalnych warunkach nie dochodziłabym do niej co jakiś czas, żeby prędzej czy później ją skończyć. Jak zabrałam się za nią zaraz, to czuję wyczerpanie. <br />Jeśli ktoś lubi lekkie romanse, które skupiają się głównie na jednym temacie i scenach między ukochanymi, to jak najbardziej jest to pozycja odpowiednia. Mnie osobiście do gustu nie przypadła, jednak wiadomo, że gusta są różne. <br /><br />Pozdrawiam, Klaudia 🌼</p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-86700994604168725792023-10-17T08:00:00.102+02:002023-10-17T08:00:00.144+02:00"Nieznajomi" Aleksandra Kalbarczyk<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCDULztXBYgTw1ZlAPg_Z0f4ECqXGYDhBo7_kii85E55WV8QqM2ZU1OIUFyqG9m4WZvTrbz_BRK5cJiucokIisdE3PSEL3i2EifwMiOmHgpFbSlys9F-tBS7DmeGJRcCywC_aDs8vn756PbDUlHot2Ow5mZ8MOAUsiHzjncq1FMgzBg2egr_f7Eb-bf3nU/s4098/IMG_20231012_175243_039.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4098" height="541" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCDULztXBYgTw1ZlAPg_Z0f4ECqXGYDhBo7_kii85E55WV8QqM2ZU1OIUFyqG9m4WZvTrbz_BRK5cJiucokIisdE3PSEL3i2EifwMiOmHgpFbSlys9F-tBS7DmeGJRcCywC_aDs8vn756PbDUlHot2Ow5mZ8MOAUsiHzjncq1FMgzBg2egr_f7Eb-bf3nU/w640-h541/IMG_20231012_175243_039.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Nieznajomi Autor: Aleksandra Kalbarczyk Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron:304 Ocena:9/10<span></span><p></p><a name='more'></a><p></p><p>Wyjazd we dwoje, hotel w środku lasu, cisza i spokój. Czy nie brzmi to romantycznie? Cóż... może normalnie tak by było, gdyby nie obcy ludzie, którzy nie byli częścią wizji pozostałych. Każda z osób miała swoje własne plany, które ktoś postanowił zmodyfikować. Autorka rozpoczyna historię dość niewinnie - wakacje, wizja spadku nieruchomości, romantyczny wyjazd - dziesięcioro nieznajomych razem na odludziu. Nieprzyjemnie zaczyna się robić, gdy drzwi okazują się być zamknięte, a upiornie już nad ranem, gdy jedna z osób ginie. Podejrzanych nie brakuje, natomiast motywu już tak. Co łączy wszystkie osoby? A może nie łączy je nic, a cały plan to sprawa przypadkowej osoby lubiącej patrzeć na cierpienie innych?</p><p>Debiut autorki uważam za jak najbardziej udany. Niesamowicie wciągnęłam się w fabułę próbując jednocześnie posklejać kawałki układanki.<br />Nie uważam, żeby postacie były super rozbudowane. Dostajemy jakichś kawałek ich życia tu i teraz i obserwujemy. Co jakiś czas pojawiają się krótkie rozdziały skupiające się na jednej z uwięzionych osób, jednak rzuca to nam niewiele światła na rozwiązanie sprawy.<br />Najbardziej porywający był motyw domu, odkrywanie kolejnych pomieszczeń, wpadanie w kolejne pułapki i próby wydostania się z nich. Znajdowane karty przy zwłokach, eliminacja każdego po kolei... </p><p>Narracja jest trzecio-osobowa dzięki czemu można poczuć się jak niemy świadek kolejnych wydarzeń przez które nas autorka prowadzi. I choć nasi bohaterowie nie byliby zadowoleni - chce się tego więcej. Manipulacje, fałszywe tropy, motywy i niepewność kto jest mordercą. Czy to na pewno ktoś z wewnętrznego kręgu? Misterne pułapki przez które uczestnicy tracą życie są okrutne i finezyjne jednocześnie. <br /><br />Zakończenie powinno zaskoczyć, być niecodzienne, ale na tyle oczywiste, że czytelnik po wyjaśnieniu przez książkę wszystkich kwestii, mógłby klepnąć się w głowę nie wierząc, że mógł nie rozwiązać czegoś, co przedstawione miał na tacy. Każda kolejna kartka zbliżająca się do końca coraz szybciej przechodziła mi przez ręce. Niecierpliwie oczekiwałam na to, co wydarzy się dalej. Rozwiązanie okazało się nietuzinkowe i przewrotne. Uważam, że śledzenie losów wszystkich bohaterów było dobrą zabawą i nie żałuję poświęconej książce wieczorów, które idealnie wkomponowały się w mroczną pogodę za oknem.<br /><br />Pozdrawiam, Klaudia ❤<br /><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-16299650635236271942023-10-10T08:00:00.161+02:002023-10-10T08:00:00.137+02:00"Mroczna kołysanka" Polly Ho-Yen<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1AFicR14eWmAM0EYTQ8f3dSGnbP0U8tH8CoQseQSWbjCqyOeJnkEWdDm4KVJsgjwkNhnx9zS8ydX-sbWamLPFEc-pVH1jyspUWbiNjL7mGIY0boc9M_mvyViuhATj07VFSzmdAt5cB9AJvc8yW8jr_BXrmZCI9ZgGSjrUSMB7ilBpoMdcmF8MEnqig7Ak/s4423/IMG_20231009_233041_725.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4423" height="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1AFicR14eWmAM0EYTQ8f3dSGnbP0U8tH8CoQseQSWbjCqyOeJnkEWdDm4KVJsgjwkNhnx9zS8ydX-sbWamLPFEc-pVH1jyspUWbiNjL7mGIY0boc9M_mvyViuhATj07VFSzmdAt5cB9AJvc8yW8jr_BXrmZCI9ZgGSjrUSMB7ilBpoMdcmF8MEnqig7Ak/w640-h500/IMG_20231009_233041_725.jpg" width="640" /></a></div><br /><span style="text-align: center;">Tytuł: Mroczna kołysanka Autor: Polly Ho-Yen Tłumaczenie: </span>Robert Kędzierski, Anna Krochmal Wydawnictwo: Insignis Liczba stron: 366 Ocena: 8/10<p></p><p></p><blockquote>[...] z jego ojcem było tak, że jeśli nie byliśmy razem, czułam, że to koniec świata. To było zbyt wiele, mogło się skończyć tylko źle. Nie powinno tak być. Coś takiego sprawia, że samemu nie jest się szczęśliwym. Ale patrzę na swojego syna, patrzę na ciebie i widzę, że potraficie być szczęśliwi zarówno razem jak i osobno.<span><a name='more'></a></span></blockquote><p> Futurystyczne opowieści z doliny Orwella są niesamowite, jednocześnie jednak smutne i niosące wiele emocji, których na co dzień raczej nie chce się odczuwać. To jak grzebanie nożem we własnych wnętrznościach, żeby upewnić się czy coś zaboli. Na pewno od czasu do czasu przyjemnie po coś podobnego sięgnąć, jednak przypomniałam sobie jak opornie szedł mi <i>Rok 1984 </i>i to właśnie ze względu na mieszane uczucia jakie wywołał. Po pierwszych stronach <i>Mrocznej kołysanki</i> przepadłam. </p><p>Historia opowiada o czasach, gdy bezpłodność jest tak dużym problemem, że indukcja (czyli proces wspomagający zajście w ciążę) jest bolesna i niebezpieczna, a każde nowonarodzone dziecko jest na wagę złota. Z tego też powodu, aby zachować najwyższe standardy wychowywania i zajmowania się dzieckiem powstało Biuro Standardów Rodzicielskich, którego rolą jest monitorowanie rodziców na tym jak zajmują się własnymi pociechami. Kilka ostrzeżeń z ich strony może doprowadzić do ekstrakcji, czyli do odebrania dziecka i umieszczenia go w specjalnych rządowych kompleksach. Nasza bohaterka Kit początkowo nie chce potomstwa. Widzi jak wiele cierpienia przynosi to najbliższym jej osobom. Wszystko się zmienia, gdy poznaje Thomasa. Decydują się na założenie rodziny, a kobieta nie ma zamiaru stracić swojej ukochanej córeczki Mimi. </p><p>Mimo początkowego sceptycyzmu do treści umieszczonej w futurystycznym świecie wielkiego brata, gdzie każdy krok i działania są monitorowane, wciągnęłam się już od pierwszych stron. Pióro autorki jest lekki przez co łatwo przebrnąć przez cięższe fabularnie momenty, których swoją drogą jest całkiem sporo. Nie, żeby było to coś, co się źle czyta, natomiast powieść utrzymana jest w bardziej pesymistycznych barwach. Ludzie są przewrażliwieni, kontrolowani, oceniani, podsłuchiwani, niewiele w tym optymistycznych treści. </p><p>Wartością najwyższą jest rodzina. Ciekawie został użyty wątek bezpłodności, poddawania się indukcji i korzyści z tym związanych. Kobiety niechcące dzieci narażają się na niższy komfort życia, co z kolei doprowadza je do założenia rodziny, a to do licznych problemów z całym tym Biurem Standardów Rodzicielskich i tak kółko się kręci. I wszystko super. Jeśli ktoś lubi jednowątkowe historie, które skupiają się tylko na jednym temacie, to pozycja jest jak najbardziej na plus. Problem podczas czytania pojawia się, gdy czytelnik zdaje sobie sprawę, że wszystko kręci się wokół dzieci. Postacie z tego uniwersum nie mają innych zajęć. Jest tylko praca, której poświęcone jest niewiele treści, albo życie poświęcone zakładaniem rodziny. <br /></p><p>Osobiście wciągnęłam się w historię Kit, choć nie ze względu na emocjonalny ładunek dotyczący rodzin z dziećmi. Po prostu fabuła jest ciekawa, a pióro autorki przyjemne w odbiorze. Polecam dystopijny klimacik.</p><p>Pozdrawiam, Klaudia 👁</p><p></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-74423308224975402062023-10-03T08:00:00.110+02:002023-10-03T08:00:00.141+02:00"Śladem zbrodni" Tess Gerritsen<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjr6dkzSKsqkQ-QkGrQge73Q26PLvOYT-0hdqoNnISjKJ7U4WXBKdVcEUYf1L2Ob4dnWIodOv7PK2Ilv-M_ugSriBImNbS_3014EDbVqNWh7pVwQXRZa-N0paWZI__okPNtLZNf6j7yiA27-bEAC6fWk68LaMzMb4ZpTnXoWkx5huoTM5Bc3o9MzuzBcaz0/s2160/IMG_20231003_010402.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1728" data-original-width="2160" height="512" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjr6dkzSKsqkQ-QkGrQge73Q26PLvOYT-0hdqoNnISjKJ7U4WXBKdVcEUYf1L2Ob4dnWIodOv7PK2Ilv-M_ugSriBImNbS_3014EDbVqNWh7pVwQXRZa-N0paWZI__okPNtLZNf6j7yiA27-bEAC6fWk68LaMzMb4ZpTnXoWkx5huoTM5Bc3o9MzuzBcaz0/w640-h512/IMG_20231003_010402.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Śladem zbrodni Autor: Tess Gerritsen Tłumaczenie: Jacek Żuławnik Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron: 280 Ocena:6,5/10 <p></p><p></p><blockquote>Wystarczyło raz spojrzeć w oczy Marie St. Pierre, by zorientować się, że doskwierało jej nie tyle spustoszone mieszkanie, co pustka w życiu.</blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p>Widząc nazwisko autorki nie mogłam przejść obojętnie. Nie pojawiała się tu często, bo ze dwa razy, jednak pamiętam, że dobrze wspominam czas spędzony przy jej książkach. Gotowi na kolejną zbrodnię, tajemnice i dynamiczną akcję? Niczego innego się nie spodziewam. </p><p>Rok 1973. Paryż. Małżeństwo agentów zostaje znalezione na poddaszu mieszkania martwe. W oficjalnej wersji zdarzeń kobieta dopuszczała się w nim zdrad, a mąż po odkryciu prawdy zabija najpierw ją, a później samego siebie. Reszta rozmywa się. Proste rozwiązanie, śledztwo zamknięte. A przynajmniej do czasu...<br />Dwadzieścia lat później Beryl Tavistock, czyli nasza główna bohaterka i jednocześnie córka zamordowanych sprzed dwudziestu laty agentów. Gdy podczas jednego z przyjęć dowiaduje się o ukrytych przed nią szczegółów, postanawia wyruszyć do Paryża, aby poznać prawdę. Nie będzie jednak sama. Do jej szalonej przygody dołącza się brat Jordan i irytujący były agent CIA - Richard. </p><p>Coś, co podoba mi się w książkach Tess Gerritsen, to wątek miłosny, który krążąc obok tego głównego nie zalewa go falą emocjonalnych zawirowań bohaterów. Trochę ich oczywiście jest, jednak nie na tyle dużo, żeby stało się to mdłe i nijakie. Jedynym do czego można byłoby się przyczepić jest czas trwania znajomości. Rozumiem, że da się zakochać w tak krótkim czasie i że naprawdę to się może dobrze rozwinąć, jednak gdy cały czas się coś dzieje, pojawia się niebezpieczeństwo i trzeba liczyć się z utratą życia... miałam takie <i>no nie.</i><br />Sama Beryl jest irytująca. Jest podobno dorosła, jednak gdy dookoła giną ludzie i dzieją się niebezpieczne rzeczy, ona postanawia bawić się w bohaterkę i robić co jej się żywnie podoba. Wydawałoby się, że część jej działań skierowanych jest na poczet misji, jednak wymyślne obiady raczej się do tego nie zaliczają.<br />Pozostali są zdecydowanie ciekawsi i na tyle rozbudowani, że nie czuć jakby byli tylko tłem dla dziejących się wydarzeń. Pojawia się sporo wątków pobocznych, choć zazębiają się one nam prościutko w jednym punkcie.</p><p>Akcja dzieje się w kilka dni, a rozwiązania są dość proste. Nie ma tu żadnych komplikacji nad którymi trzeba byłoby pogłówkować. Historia przyjemna w odbiorze, lekka, choć autorka poszła w narrację, że lepiej z rozwiązaniem sprawy poradziła sobie młoda dziewczyna, niż zespół przeszkolonych agentów przed laty.<br />W pewnym momencie fabuły klocki można dopasować, choć pewnie dla fanów kryminałów nawet po kilku pierwszych stronach. <br />Lubię pióro Gerritsen. Nie jest to ambitna powieść do której się wraca, jednak przyjemny przerywnik, lektura na wakacje, coś, co czyta się przy kawie i to jest jak najbardziej ok. Inne tytuły naszej autorki wzbudzały we mnie więcej emocji, jednak i tak dobrze się bawiłam.</p><p>Pozdrawiam, Klaudia 🔎<br /><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-10331131216820583502023-09-26T08:00:00.003+02:002023-09-26T13:29:32.820+02:00"Mallaroy. Tom II" A. M. Juna<p><span style="text-align: center;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrSATY6lIlExYH_d3Eb41COGiygbT-x4iytsX1Nx62Wowi-NBZZ4s6JsEMjaliSW0As6nGkldYlss9_9KEeVUL7J4cLfcuccNFLnLQf7hWRezc-FdCrbP7l1rrCytaQBzEPyrbN61NXn2D8Pv9v-l_QBToaTM2_qO-pf0jW_xvIEJPpvoks4fQbb3r1aGL/s2997/IMG_20230926_131724_029.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2448" data-original-width="2997" height="522" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrSATY6lIlExYH_d3Eb41COGiygbT-x4iytsX1Nx62Wowi-NBZZ4s6JsEMjaliSW0As6nGkldYlss9_9KEeVUL7J4cLfcuccNFLnLQf7hWRezc-FdCrbP7l1rrCytaQBzEPyrbN61NXn2D8Pv9v-l_QBToaTM2_qO-pf0jW_xvIEJPpvoks4fQbb3r1aGL/w640-h522/IMG_20230926_131724_029.jpg" width="640" /></a></span></div><span style="text-align: center;"><br />Tytuł: Mallaroy. Tom II Autor: A. M. Juna Wydawnictwo: SeeYA Liczba stron: 464 Ocena: 7,5/10</span> <p></p><p></p><blockquote>Było w tym coś ekscytującego. Nie pamiętał, czy od czasu przemiany kiedykolwiek czuł aż tyle emocji jednocześnie.</blockquote><span><a name='more'></a></span><p></p><p>Posiadanie bliźniaczki brzmi ekscytująco. Wielokrotnie zastanawiałam się czy znane mi z widzenia siostry zamieniają się miejscami i chodzą za siebie na egzaminy, jeśli mają różne przedmioty. I brzmi to naprawdę świetnie, gdy myśli się o kimś innym. Osobiście wolę siebie w jedynym egzemplarzu, ale siostry Lanford w swojej historii wielokrotnie ukazują jak dobrze mieć swojego sobowtóra. Chyba, że wszystko stoi na niepewnych fundamentach i powoli zaczyna się walić. A zresztą... przejdźmy do recenzji!</p><p>I tak oto powracamy do Mallaroy, czyli szkoły pełnej czarodziejów, wampirów, wilkołaków, zmiennokształtnych i... ludzi? Tak, tak... Jeśli zaznajomiliście się z tomem pierwszym to pewnie wiecie, że jedna z bliźniaczek, a mianowicie Erin, znajduje się w szkole dla senturalnych istot, mimo że sama jest człowiekiem. Nowi przyjaciele, interesujący świat, a do tego konflikt z przystojnym księciem wampirów sprawia, że wciąga się w otaczającą ją rzeczywistość tak bardzo, że zapomina, że nie jest jej częścią. Nowa dawka kłopotów, odkryte sekrety, kłamstwa i brak kontaktu z siostrą, wyleją na naszą bohaterkę kubeł zimnej wody.</p><p>Gdzieś tam w głębi liczyłam, że poznamy to wielkie niebezpieczeństwo czyhające na magiczny świat, żeby coś ruszyło dalej w tym konkretnym wątku, jednak niestety krąży on w kółko przez cały tom. Jak na fabułę, która opiera się na zagrożeniu, które może powstrzymać jedna z bliźniaczek, rozmyła się ona dość łatwo na rzecz innych nastoletnich wydarzeń.<br />Jest to część pełna typowych nastoletnich przeżyć jak pierwsze miłości, upokorzenia, towarzyskie wydarzenia takie jak zimowy bal, kłótnie, tajemnice i rozterki. Gdybym miała powiedzieć do czego dążył ten tom, co mogłoby znacząco wpłynąć na fabułę trzeciego, to rozwój zmiennokształtności u Alei. Reszta wygląda jak zapychacze, jakby chciano historię przedłużyć, ale kurczę... będąc szczerą, to bardzo dobrze mi się to czytało. Nawet lepiej niż część pierwszą. <br />Pojawia się więcej obu sióst, bo poprzednio to Erin miała jakieś 90% czasu antenowego, a jak już pojawiała się Alea, to raczej niewiele się u niej działo. <br />Do tego nasza ludzka bliźniaczka z lekka poważnieje, a przynajmniej jest mniej drażniąca i nie ładuje się tak często w kłopoty. </p><p>Wątek miłosny jest wciąż subtelny, ale mimo to oczywisty. Zdziwię się, jeśli autorka postanowi zakręcić nim w inną stronę, choć najpewniej dość dużo czasu upłynie zanim stanie się on równie prawdziwy dla naszych bohaterów. <br />Jedna rzecz, która nie jest tu ani na minus, ani na plus, to strzępki informacji tego, co dzieje się w szkole. Żadnych opisów zajęć, nauczycieli, czy czegoś, co ma związek z senturą. </p><p>Podczas czytania bawiłam się świetnie. Nawet nie wiem kiedy skończyłam. Fabuła nie bardzo ruszyła do przodu, a jednak utrzymany klimat dał radę. Teraz w oczekiwaniu na dalsze losy liczę, że kolejny tom nie będzie trzymał nas w niepewności i pojawią się jakiekolwiek informacje dotyczące tego całego wielkiego niebezpieczeństwa.<br /><br />Pozdrawiam, Klaudia ❤</p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-89423097310407852002023-09-19T08:00:00.062+02:002023-09-19T12:31:02.287+02:00"Dlaczego on mi to robi?" Ewa Skrzypczak<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU4G4rP3UN2JOBgHSbT-dVBTQeUuOFz4tkmGXi-Bl1dip2HXOtDu6zGPqpw8T9V402cu9QW5pf2j4I1DSHUUycmxGfJ6BZjRemF7Ewh6oPIgrVGCi3ox5shtLrLjpAIVRo83ouH-oDuo4mE6SutO050naUYbDrid06Blnj9I1xeP6s2C12WeuCyDUITEuQ/s4240/IMG_20230919_113908_948.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4240" height="522" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU4G4rP3UN2JOBgHSbT-dVBTQeUuOFz4tkmGXi-Bl1dip2HXOtDu6zGPqpw8T9V402cu9QW5pf2j4I1DSHUUycmxGfJ6BZjRemF7Ewh6oPIgrVGCi3ox5shtLrLjpAIVRo83ouH-oDuo4mE6SutO050naUYbDrid06Blnj9I1xeP6s2C12WeuCyDUITEuQ/w640-h522/IMG_20230919_113908_948.jpg" width="640" /></a></div><br /><span style="text-align: center;">Tytuł: Dlaczego on mi to robi? Autor: Ewa Skrzypczak Wydawnictwo: Znak JednymSłowem Liczba stron: 352 Ocena:8/10</span><p></p><p><span style="text-align: center;"></span></p><blockquote><span style="text-align: center;">Manipulacja to jeden ze sposobów wywierania wpływu na innych w celu uzyskania osobistej korzyści. Manipulant zrobi wszystko, aby osiągnąć swój cel, a jednocześnie utrzymać nieskazitelną opinię o sobie. Innymi słowy - nie pozwala, by wina była po jego stronie.</span></blockquote><span style="text-align: center;"><span><a name='more'></a></span></span><p></p><p style="text-align: center;"></p><div style="text-align: justify;">Niezdrowe, wręcz toksyczne związki mogą przytrafić się każdemu. Nigdy nie wiemy co w człowieku siedzi, dopóki się przed nami nie odsłoni. A czasem nawet i wtedy nie do końca rozumiemy. Czasami przecież samego siebie ciężko jest ogarnąć.</div><div style="text-align: justify;">Bywa też, że to my działamy toksycznie. Być może świadomie, być może nie. Skoro jednak tu jesteś, to może znaczyć, że albo zabrakło Ci książek do przeczytania i nie wiesz czy ta warta jest uwagi albo szukasz odpowiedzi, pomocy, czy też zgłębienia tematu związków. Naturalnie pewnie są inne powody dla których tu jesteś. Zatem skoro już tu trafiłaś, nie będę trzymała Cię w niepewności. </div><p></p><p style="text-align: justify;">Ewa Skrzypczak jest terapeutką, psycholożką, certyfikowanym coachem oraz profilaktykiem uzależnień. Stworzyła pozycję w której wiele bohaterek opowiada swoje historie o toksycznych relacjach z mężczyznami - jakie były początki, jakie problemy się pojawiły, jakie rozwiązania i co z tego wszystkiego wyszło. Wielokrotnie mimo nieszczęśliwych i niezdrowych związków, kobiety nie zdecydowały się odejść od partnerów, co może czytelników niezaznajomionych z tego typu relacjami, dziwić. Dlatego też duża część rozdziałów poświęcona jest rodzajom przemocy, ich objawom, a także dla pewności pytaniom pomocniczym, czy w relacji dochodziło do konkretnych działań. </p><p style="text-align: justify;">Poradnik pochłonęłam w jeden dzień. Naprawdę się wciągnęłam w omawiane treści, mimo że z ich tematyką zetknęłam się wcześniej i nie były dla mnie odkrywcze. Natomiast jeśli ktoś nie interesował się podobną tematyką, <i>Dlaczego on mi to robi? </i>może być dobrym początkiem. Wszystko przez rzeczowe informacje, niesprawiające trudności w odbiorze, a do tego przydatne w okresie, gdy życie z drugą osobą daje nam bardziej w kość niż powinno. <br />Z minusów, które w treści należałoby bardziej zgłębić, rozwinąć i porządnie wyjaśnić, to zaburzenia osobowości, które tematycznie zostały spłycone. Poruszono tutaj na pewno narcystyczne zaburzenie osobowości i osobowość dyssocjalną znaną bardziej jako psychopatię. Różnica między zaburzeniami, a toksycznością w relacjach jest taka, że konkretne działania partnera można dostrzec i nazwać, natomiast diagnozować zaburzeń już podejmować się nie powinniśmy. </p><p style="text-align: center;"></p><div style="text-align: justify;">Czy książka jest remedium na całe zło? Niestety nie. Poprawa własnej sytuacji rzecz jasna wymaga naszych działań, jednak sama świadomość jest już zalążkiem zmian. Autorka nie naciska na czytelnika, bardziej nakłania go do przemyśleń.</div><div style="text-align: justify;">Poza dawką wiedzy w trzecim rozdziale pojawiają się ćwiczenia, sposoby na radzenie sobie w określonych sytuacjach, próby wyprostowania własnej codzienności. Trudny temat oprawiony w niewinnie wyglądającą okładkę. Należy zaznaczyć - co również robi sama autorka w swojej pozycji, że temat dotyczy par heteroseksualnych, gdzie ofiarą jest kobieta. Nie znaczy to oczywiście, że taka przemoc nie dotyka mężczyzn ze strony swoich partnerek jak również nie dzieje się w parach nieheteronormatywnych. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pozdrawiam, Klaudia 🌹</div><p></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: center;"><br /></p><p style="text-align: center;"><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-23512448231562578432023-09-12T08:00:00.105+02:002023-09-12T08:00:00.152+02:00[CYKL RESO] "Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach" Jacek Hołub<p style="text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcvnpeHozO4yR_YtQTaE-K0P0auuCW-gnlGbR6Sd2BOPIdNa3zzbZY6d0NSAgOB3nZoIc4mvbicp1Qi4zHigzIsn1C4Zuey1y5oMw6s0k_NFhzQ0EFMvVQxY1Vucuw6Pbe-4s8abyKWrRWJxK6kIOGLjwLut0zz_phyKwQkJxU4Olo373cIA_AtU4oCgr0/s500/920336-352x500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcvnpeHozO4yR_YtQTaE-K0P0auuCW-gnlGbR6Sd2BOPIdNa3zzbZY6d0NSAgOB3nZoIc4mvbicp1Qi4zHigzIsn1C4Zuey1y5oMw6s0k_NFhzQ0EFMvVQxY1Vucuw6Pbe-4s8abyKWrRWJxK6kIOGLjwLut0zz_phyKwQkJxU4Olo373cIA_AtU4oCgr0/w450-h640/920336-352x500.jpg" width="450" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">Tytuł: Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach Autor: Jacek Hołub Wydawnictwo: Czarne Liczba stron: 216 </div><p></p><p style="text-align: center;"><span style="text-align: center;"><i>Patologiczna zazdrość o partnera bez racjonalnych podstaw, czyli zespół lub syndrom Otella, to zaburzenie psychiczne towarzyszące chorobie alkoholowej. Nazwa została zapożyczona ze sztuki Szekspira. Otello, obsesyjnie zazdrosny o żonę Desdemonę, bezpodstawnie oskarża ją o zdradę, zabija, a sam popełnia samobójstwo.<span></span></i></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: center;"><span style="text-align: center;">Co prawda do zajęć na uczelni zostało jeszcze trochę czasu, jednak to wrzesień najbardziej kojarzy się z powrotem w mury szkoły. Z tego powodu powoli czas wracać do cyklu reso. Co prawda nie wiem jak wiele pozycji się tu pojawi, jednak tę znalazłam na jednej ze stron z ebookami, a tytuł przykuł moją uwagę na tyle, żeby po niego sięgnąć. Nie pozostawia on złudzeń czego dotyczy treść.</span></p><p style="text-align: center;"><span style="text-align: center;">Przede wszystkim jest to reportaż, gdzie autor spisuje historie opowiedziane przez ludzi, zmienia ich dane aby pozostali anonimowi. A są to przeżycia niekiedy bardzo drastyczne. Tak przerażające, że chce się płakać i wymiotować. Czytając kolejne strony zastanawiałam się jak można w taki sposób traktować drugiego człowieka - co więcej! człowieka, którego się podobno kocha, który jest nam bliski. <br />Ofiarami są tutaj wszyscy - kobiety, mężczyźni, dzieci, żony, mężowie, córki, synowie, matki... Coś potwornego. Ciężko było mi to czytać ze względu na bagaż doświadczeń i emocji jaki buchał z kolejnych stron. Nie wyobrażam więc sobie jak ciężko musiało być pokrzywdzonym opowiadać o tym, co ich spotkało.</span></p><p style="text-align: center;">Dużo mamy tutaj również odniesień do różnego rodzaju zaburzeń i chorób, pojawiają się opisy eksperymentów, które zostały przeprowadzone na zwierzętach. Tłumaczą one różnego rodzaju mechanizmy występujące w relacjach toksycznych. Tak łatwe wydaje się nam się ich opuszczenie, a przynajmniej dopóki człowiek nie dostrzeże wszystkich manipulacji, cierpienia i bezradności stron. Nierzadko też strachu.</p><p style="text-align: center;">Jest to pozycja od której ciężko się oderwać. Historie ludzi pochłaniają bez reszty. Jednocześnie wzbudza wiele nieprzyjemnych odczuć, ale to że odwrócimy wzrok nie sprawi, że coś przestanie istnieć. Dlatego czytałam dalej, choć chwilami zaciskało mi się gardło. Zwłaszcza, gdy czytałam o tym, co działo się z dziećmi.<br />Temat niewątpliwie trudny i bolesny, a przy tym niezmiernie ważny. Chylę czoła autorowi za zabranie się za tak ciężki temat. Jak najbardziej polecam zapoznać się z pozycją osobiście. <br /><br /></p><p style="text-align: left;">Pozdrawiam, Klaudia</p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4776234887138394703.post-82052494670866423972023-09-07T08:00:00.004+02:002023-09-11T19:29:21.344+02:00"Skrywane tajemnice" Diana Palmer<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk27uO550Je1dQJmdYK9FPs895Ub1Bxmu1KBQGajU6oTLhbcdiRcJBor9084o_VnCrEgEkDk8UDa0ceeXbWqIY9ZQuCaqswuowvVEOKjmetTgDzCTw5y76OPWfUMDMnwcOTgK71WmLyaUP4CgJ8_19NKpywqZ6dBqm3BD0dih9byt2djFl54j9DDqwxOB3/s4608/IMG_20230907_221247_637.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk27uO550Je1dQJmdYK9FPs895Ub1Bxmu1KBQGajU6oTLhbcdiRcJBor9084o_VnCrEgEkDk8UDa0ceeXbWqIY9ZQuCaqswuowvVEOKjmetTgDzCTw5y76OPWfUMDMnwcOTgK71WmLyaUP4CgJ8_19NKpywqZ6dBqm3BD0dih9byt2djFl54j9DDqwxOB3/w640-h480/IMG_20230907_221247_637.jpg" width="640" /></a></div><br />Tytuł: Skrywane tajemnice Autor: Diana Palmer Tłumaczenie: Janusz Maćczak Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron: 304 Ocena:3/10<span><a name='more'></a></span><p></p><p>Minął prawie rok od ostatniego harlequina i z biegiem czasu zaczęłam zauważać zmianę gustów literackich, a może bardziej poszerzenie gatunków po jakie sięgam. Ciekawa czy łaskawszym okiem spojrzę na podobne historie niż przed kilkoma miesiącami, powracam z tytułem <i>Skrywane tajemnice </i>autorstwa Diany Palmer, która nieraz już na tej stronie się pojawiła. Już podczas czytania opisu mogłam opowiedzieć coś o samej bohaterce, przepowiedzieć problemy których doświadczy i zakończenie, które nastąpi. Nie powinno się jednak uprzedzać faktów. A zatem zaczynajmy!</p><p>Bernadette jest dwudziestoczterolatką z chorobą uprzykrzającą jej codzienne funkcjonowanie. Jest to na tyle upierdliwe i bolesne, że dziewczyna często nie może się sprawnie poruszać, a co tu mówić o nawiązaniu relacji. Choroba cały czas postępuje, a brak pieniędzy na drogie leki nie poprawiają sytuacji. <br />Kiedy w mieście pojawia się Mikey - przystojny, silny i bogaty, zrządzenie losu chce, aby Bernadette upadła tuż przed jego limuzyną. </p><p>Dobra. Jest to pewnie jedna z najnowszych książek spod pióra Diany Palmer, jednak mam wrażenie, że scenariusz od samego początku pachniał wypaleniem. Jest to wyjątkowe połączenie typowych dla autorki zabiegów i (co jeszcze gorsze) mdłych rozwiązań.<br />Standardowo mamy niewinną, delikatną i poszkodowaną przez los młodą kobietę i starszego od niej mężczyznę, który ma pełen pakiet nazwany ideał. Jest w końcu męski, starszy, bogaty, jest kimś ważnym, ludzie go szanują, a przynajmniej się go boją, a do tego jest wrażliwy, czuły i totalnie zauroczony w tej jednej sierocie z miasteczka, która od samego początku ma przechlapane.<br />To jest ten standard, który jest lekko modyfikowany przez autorkę. Zawsze mamy tę delikatną kobietkę i faceta bohatera. </p><p>Żenujące dialogi i błyskawiczny rozwój wydarzeń jest kolejnym punktem do odhaczenia na liście. Przy okazji łączy się to z kwestią bohaterów pobocznych, którzy rozmawiają tylko i wyłącznie o Bernadette i Michael'u. Nie ma innych tematów w ich życiu, tylko nasi protagoniści. Wiedzą o sobie naprawdę wiele rzeczy i - o zgrozo! - nie od siebie nawzajem, tylko od wszystkich mieszkańców miasteczka dookoła. Bo oboje są tacy cudowni, dobrzy i kochani przez świat, że autorka stara się (jak zwykle) przekonać o tym zarówno nas jak i dwójkę zakochanych.<br />Fabuła skupia się głównie na wątku miłosnym, jednak są też wplecenia dotyczące wątku mafijnego przez którego Mikey znalazł się w miasteczku. Co więcej - gdy autorka porusza temat niebezpiecznych ludzi, ukrywania i tajemnic, pojawia się wiele nazwisk. Podejrzewam nawet, że te osoby istnieją w innych powieściach Diany Palmer, jednak wiedząc, że będą zupełnie nieistotni w tej, nie starałam się nawet pojąć kto jest kim. </p><p>Standardowo pojawia się rywalka, która jest piękna, ale nikt jej nie lubi, bo jest zołzą i za każdym razem książka stara się nas o tym przekonać. Tak jak stara się nam uświadomić, że piękno to za mało, żeby poruszyć serce głównego bohatera, bo przecież on woli swoją skromną Bernie. <br />Zresztą cały ten rozwój relacji idzie jakoś zbyt gładko. W innych tytułach to chociaż się najpierw nienawidzą, albo przynajmniej udają, wpadają w kłopoty, a tutaj pojawia się książę wybawca i tyle. Jest trochę niesnasek i tajemnic, ale przecież wiadomo, że tutaj miłość wybacza wszystko.</p><p>Poprzednio czytane tytuły autorki były może bardziej żenujące, czasem zdarzały się nawet dość toksyczne, ale cóż... na pewno były bardziej porywające. I to prawda, że często czułam zirytowanie podczas kolejnych rozdziałów, jednak tutaj nic nie czułam. Nie wiem czy nawet zagorzali fani pisarki nie poczują rozczarowania tytułem, jednak mam nadzieję, że przypadnie im do gustu. Pozdrawiam!</p><p>Klaudia ❤</p><p><br /></p>Klaudiahttp://www.blogger.com/profile/11146181020894023657noreply@blogger.com0