"Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, jak wygląda depresja, powinien spojrzeć w oczy osoby cierpiącej na tę chorobę."Nie ukrywam, że czytanie o tym, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń społecznych dotyczących praw kobiet, nadało tej fikcji literackiej dodatkowej, niepokojąco autentycznej warstwy. Powieść ta wstrząsnęła mną dogłębnie, sprawiając, że śmiało, można ją nazwać bulwersującą i zastanawiać się, czy aby na pewno jest ona tak fikcyjna, jakbyśmy sobie tego życzyli. Christina Dalcher ma bardzo przyjemne pióro, a to, że posługuje się przystępnym językiem, sprawia, że mimo ciężaru tematyki, lektura nie jest wymagająca i czyta się ją błyskawicznie.
Jean McClellan – buntowniczka w klatce milczenia
To, co mnie najbardziej urzekło i wciągnęło w tę dynamiczną historię, to postać głównej bohaterki, doktor Jean McClellan. Była niegdyś szanowaną naukowczynią, a nagle została zdegradowana do roli „wzorowej matki” – sprzątającej, gotującej, piorącej i, co najważniejsze, milczącej. Mam słabość do charakternych bohaterek, a Jean jest uosobieniem siły i buntu. Polubiłam ją za jej wewnętrzną moc i odwagę, które mimo kajdan narzuconych przez absurdalne prawo, nie zostały całkowicie zduszone. Poczucie bezsilności, które ona przeżywała, jej złość, niemoc, a momentami wręcz nienawiść do systemu – to wszystko niemal wylewało się ze stron, sprawiając, że mocno z nią sympatyzowałam. Czytelnik niemal czuje zażenowanie, gdy nagle, po latach marginalizacji, Jean „staje się potrzebna” systemowi tylko ze względu na jej kompetencje naukowe, podczas gdy reszta jej życia pozostaje ubezwłasnowolniona. Wprowadzenie motywu depresji, na przykładzie pewnych postaci, dodaje głębi i uświadamia, jak destrukcyjny jest ten specyficzny system kontroli.Dynamika akcji i geneza zła
Dalcher prowadzi akcję bardzo dynamicznie. Bohaterowie, zarówno ci pozytywni, jak i negatywni, są barwni i autentyczni – widać wyraźny progres w ich rozwoju wraz z eskalacją sytuacji. Ta dynamika sprawia, że książka jest wciągająca i trudno się od niej oderwać. Choć mamy do czynienia z dystopią, czyli czymś, co wydaje się odległe i przerażające, Dalcher subtelnie pokazuje, że „Nikt nie rodzi się potworem. Każdy potwór powstaje stopniowo, kawałek po kawałku, jako sztuczne dzieło jakiegoś szaleńca”. Ta idea stopniowego odebrania praw i wolności jest tym, co czyni „Vox” tak niepokojącym i tak ważnym. To lektura, która wzbudza w czytelniku naprawdę wiele silnych uczuć, od złości po głęboką refleksję nad znaczeniem głosu i słowa. Warto zwrócić uwagę również na okładkę – minimalistyczna, ale aż nadto wymowna.•••
Werdykt: Ostrzeżenie, którego nie wolno zignorować
Reasumując, "Vox" to przerażająca dystopia, która stawia bardzo ważne i kontrowersyjne pytania o wolność, głos i rolę kobiet w społeczeństwie. Zdecydowanie jest to pozycja, na którą warto zwrócić uwagę. Szczerze polecam tę wciągającą lekturę każdemu, kto szuka powieści, która wzbudzi silne emocje i zmusi do myślenia.
🤫Bulwersująca.

Sara Kałecka
Popkultura pod lupą. Łączę światy: od romantasy po literaturę faktu, od RPG po The Sims. Szczere opinie, które oszczędzą Twój czas i portfel.💰
Więcej o autorze





![[CYKL RESO] "Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach" Jacek Hołub](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcvnpeHozO4yR_YtQTaE-K0P0auuCW-gnlGbR6Sd2BOPIdNa3zzbZY6d0NSAgOB3nZoIc4mvbicp1Qi4zHigzIsn1C4Zuey1y5oMw6s0k_NFhzQ0EFMvVQxY1Vucuw6Pbe-4s8abyKWrRWJxK6kIOGLjwLut0zz_phyKwQkJxU4Olo373cIA_AtU4oCgr0/w450-h640/920336-352x500.jpg)
Komentarze: