Tytuł: Chemik Autor:Stephenie Meyer Liczba stron:572 Ocena:6/10
"Złamanie ich zabierało dużo czasu"
Dość znana autorka takiego bestselleru jak "Saga Zmierzch" wywołała we mnie pozytywne odczucia. Zaczynając byłam przekonana, że ta książka musi równać się pozostałym jej dziełom. Okazało się, że jednak nie tym razem. Grubość nie była czymś przerażającym na początku, jednak kiedy zaczęłam, to okazało się inaczej.
Główną bohaterką jest ona. Dziewczyna. Nie znamy jej imienia, ponieważ zmienia swoje tożsamości jak skarpetki. Ukrywa się przed swoimi byłymi zleceniodawcami. Gdy jednak ci proszą o pomoc, ona zgadza się i wkracza w nowy świat, który przewróci jej własny do góry nogami.
A więc jeśli chodzi o sam pomysł to jest on dobry, jednak wykonanie tego już jest średnie. Nie powiem, że tragiczne, bo nie czyta się tego źle, ale całość się okropnie dłuży. Jest masa opisów i nazw, których większość z nas pewnie nie zna i nie zapamięta przez co człowiek ma ochotę przeskoczyć kawałek dalej bez nazw broni czy chemicznych specyfików.
Wątek miłosny jest akurat pozytywną częścią, która jest troszkę inna i mniej typowa, niż inne. Urocza i jednocześnie pełna niebezpieczeństw. W sumie do końca nie wiadomo jak się skończy, dlatego każda strona jest czymś w rodzaju ulgi, że wciąż trwa.
Postacie są oryginalne. Można by rzec, że trochę mniej ludzkie, niż powinny, jednak z biegiem czasu odkrywamy ich coraz lepsze strony.
Główną bohaterką jest ona. Dziewczyna. Nie znamy jej imienia, ponieważ zmienia swoje tożsamości jak skarpetki. Ukrywa się przed swoimi byłymi zleceniodawcami. Gdy jednak ci proszą o pomoc, ona zgadza się i wkracza w nowy świat, który przewróci jej własny do góry nogami.
A więc jeśli chodzi o sam pomysł to jest on dobry, jednak wykonanie tego już jest średnie. Nie powiem, że tragiczne, bo nie czyta się tego źle, ale całość się okropnie dłuży. Jest masa opisów i nazw, których większość z nas pewnie nie zna i nie zapamięta przez co człowiek ma ochotę przeskoczyć kawałek dalej bez nazw broni czy chemicznych specyfików.
Nieuczciwi ludzie nie wierzą w istnienie uczciwych.Każda czynność była szczegółowo opisana, co było nużące. Według mnie powinien być jakiś zarys całej sytuacji, abyśmy jako odbiorcy sami sobie ją wyobrazić. Fabuła dobra, jednak powinna być ona krótsza. Nie chodzi tu, że książka jest za długa, jednak mam wrażenie, że całość jest specjalnie wydłużana byle by czytać.
Wątek miłosny jest akurat pozytywną częścią, która jest troszkę inna i mniej typowa, niż inne. Urocza i jednocześnie pełna niebezpieczeństw. W sumie do końca nie wiadomo jak się skończy, dlatego każda strona jest czymś w rodzaju ulgi, że wciąż trwa.
Postacie są oryginalne. Można by rzec, że trochę mniej ludzkie, niż powinny, jednak z biegiem czasu odkrywamy ich coraz lepsze strony.
Bez urazy, ale jesteś równie groźny, co wydziergane na drutach skarpetki.
Możliwe, że to nie moja klimaty i się spodoba innym czytelnikom. W każdym bądź razie zapraszam do zapoznania się z treścią i porównanie jej do innych książek autorki. Jak myślicie? Czy wyszła jej, czy raczej powinna pisać w takim stylu w jakim pisała "Sagę Zmierzch" ?
/Black clare
Mam tę książkę na swojej liście, ale chyba sobie jeszcze poczeka skoro nie jest tak dobra. Za jakiś czas przeczytam, ale nie kusi mnie jakoś szczególnie. ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytam tę książkę, ale jeszcze nie mam sprecyzowanej przyszłości w której się za nią wezmę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/
Czytałam Zmierzch dawno temu i czytałam Intruza. Po tę książkę, też również sięgnę w swoim czasie ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam, dostałam na urodziny. Mnie się podobała, choć faktycznie, opisy zabezpieczeń, skrytek, pułapek i same przesadne pułapki Alex były męczące. Chemia nie przeszkadzała, bo obracam się w tym środowisku na studiach :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wciąż czeka na przeczytanie i sądząc po Twojej recenzji, jeszcze swoje poczeka, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKurcze chyba jednak nie moje klimaty! :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
lunafisher.blogspot.com
Chyba jednak po nią nie sięgnę. Sagę Zmierzch czytałam, ale na inne książki autorki jakoś nie jestem pozytywnie nastawiona.
OdpowiedzUsuńZmierzch to dno totalne, za to dzięki Intruzowi dam tej książce szansę :)
OdpowiedzUsuńDawno dawno temu przeczytałam "zmierzch" na tamte czasy to było to coś. Jednak nie sądzę, by to co teraz pisze, zainteresowało mnie. Muszę się zastanowić
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam, "Zmierzch" to już dla mnie zamierzchłe czasy ;) I jakoś nigdy nie ciągnęło mnie później do twórczości autorki :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Czytałam różne opinie o tej pozycji, ale i tak jestem jej ciekawa :-) Ale jak tu ładnie u Ciebie :-) Chyba jestem pierwszy raz po zmianach :-)
OdpowiedzUsuńJakoś najgorzej jej nie wspominam, ale też najlepsza to pozycja nie była, chyba już przyjemniej czytało mi się Zmierzch niż to :D
OdpowiedzUsuńMój przyjaciel mówił, że ta książka jest nudna jak flaki z olejem. Słucham się go i omijam szerokim łukiem tę książkę, choć "Zmierzch" tej autorki bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń