wtorek, 13 sierpnia 2019

"Warcross" Marie Lu

Tytuł: Warcross  Autor: Marie Lu  Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski  Wydawnictwo: Młodzieżówka  Ilość stron: 460  Moja ocena: 8,5|10
"Wszystko jest science fiction, dopóki ktoś nie uczyni z tego faktu."
     Przyznam, że lubię tematy hakerskie, wydają mi się takie odległe, niemalże wszechmocne. Sama obracam się w środowisku IT, mogę śmiało powiedzieć, że mam naprawdę bliskie stosunki z tą branżą, nawet uczę się w tym kierunku, ale zapewne wiecie, że mimo, iż mnie to interesuje to nie jest to do końca moja bajka. Już od samego początku zainteresowała mnie ta książka, w sumie to się nie zawiodłam.

     Emika Chen po śmierci ojca popadła w jeszcze większe długi, teraz utrzymuje się ze stanowiska łowczyni nagród, wbrew pozorom można zarobić na tym całkiem niezły hajsik, ale policja troszkę leci sobie pod tym względem w kulki. Właśnie przez takie niepowodzenia Emika trafia w to miejsce, w którym aktualnie się znajduje. To dosyć porywcza dziewczyna, ale potrafi (czasem) racjonalnie myśleć, jest inteligentną nastolatką, która w miarę dobrze sobie radzi. Gdy włamała się do Warcrossa jednocześnie otworzyła sobie wiele drzwi, bo wbrew pozorom przyjęto ją dosyć entuzjastycznie. Przyznam, że po takim występku spodziewałam się raczej grzywny, a tu dostaliśmy coś zupełnie innego. Emika pokazała pazurki, okazała się naprawdę ważną osobistością w środowisku Warcross, ale także wytrwałą zawodniczką. Powtórzę się, ale to naprawdę inteligentna, spostrzegawcza i uparta dziewczyna, naprawdę ją polubiłam, od samego początku czułam się z nią bardzo związana. Emika to przykład dobrej postaci, nie dość, że kompetentna i ogarnięta to w dodatku nieprzesadzona i przemyślana.
"Książkę (nr 7) zabieram ze sobą na wypadek, gdyby polowanie wymagało długiego czekania. Poza tym zawsze warto mieć ze sobą coś, co zapewnia rozrywkę, a przy okazji nie wyczerpuje baterii."
     Hideo Tanaka to najbardziej rozpoznawalny mężczyzna na świecie, jest naprawdę młody co jeszcze bardziej szokuje zważając na jego dorobek. Jest on twórcą Warcross, pnie się po szczeblach sukcesu nieustannie od paru lat, w zasadzie to od stworzenia okularów. Teoretycznie znamy go tylko jako niedostępnego i zimnego celebryty, na którego kreuje się w mediach. Co w zasadzie jest zrozumiałe, bo gdyby odkrył przed światem wszystkie kart to nie zostawiliby na nim suchej nitki, a im więcej ukrywa tym większe wzbudza zainteresowanie, a co za tym idzie – sprzedaż idzie w górę. Pomysł na grę okazał się naprawdę niezły, przyznam szczerze, że w dobie dosyć zaawansowanej technologii oraz faktu, iż VR nabiera teraz większej popularności, staje się to o wiele bardziej realne, więc przyznaję, że chętnie bym sobie w takiego Warcrossa zagrała.

     Autorka bardzo umiejętnie wykreowała uniwersum, dobrała do niego fajnych i wartościowych bohaterów, których nie sposób nie lubić, co w sumie może być trochę zgubne, bo totalny zwrot akcji zostawiła sobie na koniec i tym samym zagwarantowała fakt, iż na 100 % przeczytam kontynuację, bo nie mogę przestać myśleć o tym, co może się jeszcze wydarzyć. Okładka jest ładna, ale myślę, że można było zrobić coś bardziej oryginalnego i może związanego z grą samą w sobie, ale dobrze, nie jest źle. Kolorystyka również jest dosyć ciekawa i przyjemna dla oka.

     Reasumując, autorka stworzyła coś naprawdę świetnego, motyw hakerski oraz gry VR jest bardzo na czasie i niezwykle trafił mi w gust. Język używany w książce jest prosty i zrozumiały, mimo niektórych zwrotów typowych dla tej branży. Bohaterowie nie są nudni, potrafią nieźle zaskoczyć, są również wyraziści. Nie będę się nad tym rozwodzić, więc polecam, to całkiem niezła rozrywka, z dosyć nowymi i niezbyt często używanymi motywami hakerstwa czy gier w typie VR.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka