wtorek, 17 grudnia 2019

"Szepty stepowe" Ewa Cielesz

Autor: Ewa Cielesz Tytuł: Szepty stepowe Wydawnictwo: Axis Mundi Liczba stron:261 Ocena:6|10


     Kontynuacja niesamowitej książki "Słońce umiera i tańczy" autorstwa Ewy Cielesz. Pierwsza część była tak ujmująca, że za "Szepty stepowe" zabrałam się z ogromną chęcią. Bardzo chciałam poznać historię życia Jagody zwłaszcza wtedy,gdy przewróciło się ono do góry nogami.
Wraz z naszą bohaterką wyjeżdżamy do Mongolii, aby poznać rodzinę Ochira, a także wyciszyć się i odzyskać równowagę po wszystkich wydarzeniach,które zwaliły się kobiecie na głowę.
Ruszając w kompletnie inne miejsce można było spodziewać się wszelkiego rodzaju przygód. To, czego jednak doświadczamy towarzysząc Jagodzie, kompletnie nie przypomina żadnych scenariuszy, które miałam nadzieję zobaczyć w kontynuacji.
     Mongolia jest krajem, który po opisach my Polacy moglibyśmy nazwać wygwizdowem z elementami przetrwania.  Czytając miałam wrażenie, że nasza ojczyzna, a kraj naszego Ochira, to dwa kompletnie różne światy, które zderzyły się i przez to doszło do katastrofy... bo tak rzeczywiście było. W oczekiwaniu na sielankową historię miłosną trafiłam na kamyki,które chciałam jak najszybciej przebiec, co skończyło się na tym, że natrafiałam na większe i ostrzejsze kamienie na drodze. Dla Jagody wyjazd okazał się błędem, Ochir okazał się błędem. Mogłabym nawet rzec, że cała pierwsza część poszła w cholerę.
     Akcja była wartka, nie była to nudna historia. Była ona natomiast pełna kontrastów biorąc pod uwagę jej poprzedniczkę. Dwa inne kraje...ba! Dwa inne kontynenty, dwa oblicza Dymitra.
W tej części główna bohaterka dojrzewa. Wie, że musi być silna. Dla miłości potrafiła poświęcić wiele, ale dla samej siebie musiała walczyć.
     Dokańczam recenzję po długim czasie, gdyż z perspektywy czasu widzę, że zakończenia, których chcemy uniknąć zostają zwykle dłużej niż te, których się spodziewaliśmy. Po tak dobrze zapowiadającej się części pierwszej, druga wprowadziła szok i niedowierzanie. To nie znaczy, że była zła. Była dobra, jednak tak kompletnie inna od tego, na co się szykowałam, że pozostawiła jakiś niesmak. Najchętniej przeczytałabym pod koniec "... i wtedy Jagoda obudziła się i powiedziała Ochirowi, że do żadnej Mongolii nie jadą." niestety nie było tam nic takiego, a więc i zakończenie nie uległo zmianie. Jeśli więc przeczytaliście pierwszą część, jednak nie chcecie psuć sobie tej sielankowej historii miłosnej, to sięgnijcie po coś innego, lub przeczytajcie Szepty stepowe z nadzieją, że mój egzemplarz to błąd w druku i cała historia potoczyła się inaczej :P

Black clare

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka