wtorek, 21 stycznia 2020

"Serce Neftydy" Marcin Szczygielski

Tytuł: Serce Neftydy Autor: Marcin Szczygielski Liczba stron: 447 Ocena:6/10

"-Rozwiążmy jej ręce - mówię do Narmera. - Przecież nie ucieknie. Panicznie się boi, nic nam nie zrobi.
-Niekiedy strach bywa groźniejszy od nienawiści i popycha ludzi do jeszcze groźniejszych czynów - mówi z chmurną miną Narmer."




Świat, a może raczej wszechświat po czasach ziemskiej apokalipsy w czasie rozkwitu. Nie ma już ziemi dla ludzi, a większość rzeczy, które do tej pory znaliśmy, stało się czymś kompletnie innym. Brzmi dziwacznie? Spróbujcie przeczytać tę pozycję, a przekonacie się jak bardzo.
Effi wraz z matką żyją w promie kosmicznym. Chłopak nie ma kontaktu z żadnymi osobami fizycznie, jednak rozwinięta technologia pozwala "spotykać" innych ludzi w sieci. Poza tym wszystkim jest Wtyczka, czyli wewnętrzne wielofunkcyjne oprogramowanie chłopaka. Wiedzie on niczym niezmącone życie w błogiej nieświadomości otaczającej go rzeczywistości. Wszystko się jednak zmienia, gdy Federacja unicestwia jego dom wraz z matką. Effi zabiera jej serce i wyrusza na Duat, czyli naszą ziemię, która jest zniszczona w wyniku wojen genetycznych. Celem jakim jest sklonowanie rodzicielki napędza głównego bohatera do pokonywania wielu trudności. W tej misji jednak nie jest sam, ponieważ nasza planeta nie jest opuszczona...
Po tym jakże lekko dramatycznym wstępie czas przejść do własnego podsumowania. 
Podział czasowy Federacji Ludzkiej, który był używany wprawiał mnie w konsternację, na szczęście w późniejszych rozdziałach został on zmieniony na ten, którego używamy obecnie. 
Miejsca jak i postacie były wykreowane w bardzo interesujący sposób, a zwłaszcza Narmer i wszelkie skupiska żyjących istot i wyjątkowo aktywnych roślin. Możliwe historie ich stworzenia były dość zabawne, a jednocześnie prawdopodobne patrząc na potrzeby dzisiejszych ludzi i ciągły rozwój w dziedzinie nauki. 
Wprowadzenie mitologii było ciekawym smaczkiem, jednak przerzucanie książki w poszukiwaniu znaczeń poszczególnych bogów, aby zrozumieć sens rozmowy, po kilku razach zaczęło być nużące.
Chwilami czytając mój mózg automatycznie się wyłączał, a czytanie szło opornie. 
Rozmowy między Effim i Wtyczką były prowadzony w śmieszny sposób, a historia miłosna zupełnie niespodziewana. Nie mogłam wyjść z szoku od czasu deklaracji uczuć jednej ze stron, co jest na pewno ogromnym plusem całości-taki element zaskoczenia.
Jeśli chodzi o emocjonalny odbiór, to mogę stwierdzić,że wszyscy -0,5 bohaterów, którzy otaczali naszego siedemnastolatka to były kobiety. Nie było tam męskiego wzorca na którym można byłoby kreować społeczeństwo. Największym wzorcem w takim wypadku mógł dla wszystkich istot być Efii, który nie był gotowy na tę rolę.
Losy ludzi i ziemi, które są nam stopniowo podawane są bardzo dobrze skonstruowaną siatką, i gdybym wybudziła się z trwającej kilkaset lat hibernacji, a ktoś by mi próbował taką historię wcisnąć-uwierzyłabym.
Bardzo zachwycały mnie ilustracje, które sprawiły, że wszystko widziałam wyraźniej.Naprawdę oddawały klimat trwających wydarzeń. Początki zanurzania się w sci-fi jest wyzwaniem zwłaszcza dla naszej wyobraźni, dlatego też dziękuję autorowi, który je dodał.
Mimo kilku minusów, które czasem szeptały, abym dała sobie spokój z tą pozycją, to nie posłuchałam ich i dobrnęłam do końca. Polecam ją szczególnie fanom science-fiction, ale także tym, którzy pochłaniają wszystko i szukają dość oryginalnych powieści. Dla innych może ta historia będzie bardziej wciągająca.

Black clare


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka