czwartek, 2 lipca 2020

"Indygo" Camille Gale


Tytuł: Indygo  Autor: Camille Gale  Wydawnictwo: Poligraf  Ilość stron: 336  Moja ocena: 9,5|10
"Powiedział, że czasami wystarczą sekundy, by stwierdzić, że chce się kogoś w swoim życiu. Jednej rzeczy jednak mi nie powiedział: że sekundy wystarczą też, by złamać komuś serce."
     Przyznam szczerze, że nie do końca miałam w planach od razu przeczytać Indygo, gdy tylko do mnie przyszło, ale coś mnie naszło – jak się wkrótce okazało całkiem słusznie. Jest to paranormal romance z nutką urban fantasy, czy jednak spełniła moje oczekiwania? No cóż, tak.

     Skye Evans jest trzydziestoletnią rozwódką, której życie prywatne i łóżkowe od niemalże roku targane są suszą i bólem po zdradzie – jednak gdy w jej biurze pojawia się tajemniczy Daniel – nudne życie agentki nieruchomości ulatuje w dal. To drobna i dosyć atrakcyjna blondynka, która została obdarzona ciętym językiem, ale niezbyt imponującym wzrostem. Inteligentna, wygadana, może trochę zbyt wyrywna – jednak muszę przyznać, że naprawdę ją polubiłam – choć momentami wysyłała naprawdę sprzeczne sygnały. Nie wydawała mi się infantylna, zatem jest to plus, mam sporą słabość do postaci męskich, więc wybacz mi Skye, ale większą uwagę poświęciłam właśnie im, niemniej jednak lubiłam ją, nie drażniła mnie, jednak trochę się zachowywała, jakby chciała zjeść ciastko i mieć ciastko.
"Dopiero po chwili dotarło do mnie, jak absurdalnie to brzmi. Wampir lubi czekoladę. Jeszcze tyle musiałam się nauczyć o nieludziach."
     Zacznę najpierw od Daniela, pierwotnie uznałam go za jedynego i słusznego interesującego protagonisty – miły, przystojny i trochę tajemniczy, czyż nie jest to idealny typ do lubienia? Tak, dopóki nie poznaliśmy reszty watahy – tu bardziej mam na myśli Tristana samego w sobie, bo niemalże od razu zwrócił moją uwagę – o wiele bardziej tajemniczy, zimny, drażliwy i trochę złośliwy, chętnie bym się mu nieco bliżej przyjrzała. Reszta watahy oczywiście również była niczego sobie, jednak oni aż tak nie zwracali na siebie uwagi (aż tak). Wreszcie mogę przejść do Dantego – gdy wraz z książką otrzymałam świetną zakładkę z charakterystycznym rudzielcem, nie do końca wiedziałam gdzie go przykleić, po przeczytaniu pierwsze miejsce zajął właśnie ten specyficzny rudzielec – nie potrafię określić, dlaczego zrobił na mnie tak przyjemne wrażenie. Dodam, że był wampirem, jednak takim, którego nie moglibyśmy nazwać stereotypowym krwiopijcą. Im bardziej próbował umykać czytelnikowi, tym bardziej zaciekawiał i sprawiał, że pragnęłam go tylko więcej i więcej. Oczywiście mam swoje podejrzenia co do jego postaci i teorii, które być może w drugim tomie zostaną wyjaśnione.

     Zauważyłam tę książkę w sumie dosyć dawno, ale ją ominęłam (z niewiadomego powodu) i dopiero teraz bliżej się nią zainteresowałam – przyznam, że trochę żałuję, iż nie zrobiłam tego wcześniej. Autorka ma ciekawe pióro, dosyć lekkie i przyjemne w odbiorze – prowadzi akcję dynamicznie, w zaledwie pierwszym tomie działo się naprawdę wiele, ale na spokojnie da się nadążyć i łączyć fakty. Można powiedzieć, że używała prostego i przystępnego języka, co również usprawniało czytanie. To dobrze wyważone paranormal romance z domieszką urban fantasy, o czym już wspominałam w ramach wstępu. Może i nie był to nie wiadomo jak oryginalny pomysł na fabułę, ale z całą pewnością ciekawie i momentami innowacyjnie przedstawiony. 
"(...) zamknęłam biuro, wsiadłam do mojej toyoty i ruszyłam ku przygodzie. No dobrze, ruszyłam do pracy, ale miło było pomyśleć, że może będzie to jednak wyjątkowy dzień."

     Co do okładki, nie ma nawet wątpliwości – przyjemnie się na nią patrzy, bardzo podoba mi się kolorystyka, która mogłaby sugerować zmierzch, oraz estetyczną grafikę (teoretycznie scenę z książki). Nie należy do zbyt skomplikowanych, ale z pewnością charakterystycznych.

     Myślę, że śmiało możemy przejść do podsumowania – wciągnęłam się w tę powieść prawie że od razu, ale dawkowałam sobie dalsze losy bohaterów. Wspominałam też o hierarchii, w jakiej poukładałam bohaterów podczas czytania – zaczynając od Dantego, najciekawszej według mnie postaci, po Tristana, który równie co wampir mnie zaciekawił, no i Daniela oraz zaraz po nim Skye – oczywiście nie umniejszam innym bohaterom, bo byli barwni i wielowarstwowi, nie uważam ich za płytkich. Podobał mi się styl autorki, miała też całkiem trafne poczucie humoru, które pasuje do wykreowanych postaci. Co więcej, autorka potrafi skutecznie utrzymywać napięcie u czytelnika, co nieco mnie momentami frustrowało, ale z drugiej strony dawało pewną satysfakcję. Zostało parę niewyjaśnionych kwestii, które z pewnością zostaną kontynuowane, choć przyznam, że jestem ciekawa, jak całość się rozwinie. Oczywiście z całego serca polecam, to naprawdę dobry paranormal romance, który w pakiecie serwuje nam świetnych bohaterów i niezwykle dynamiczną akcję, urozmaiconą przyjemnym humorem sytuacyjnym i interesującymi gatunkami, o ile tak można się wyrazić o Nieludziach. 

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka