Tytuł: Kraina Opowieści. Powrót Czarnoksiężnicy Autorr: Chris Colfer Tłumaczenie: Justyna Szcześniak Wydawnictwo: Młodzieżówka Ilość stron: 568 Moja ocena: 8,5|10
Przyznam, że pierwszy tom chwyciłam głównie ze względu na okładkę, ale drugiego po prostu nie mogłam się doczekać kontynuacji, przygody Alex i Connera Baileyów są skierowane do nieco młodszych odbiorców, lecz i ci nieco starsi również powinni się w nich odnaleźć.
Alex i Conner Bailey to (teraz już) trzynastoletnie bliźniaki, które Krainę Opowieści odwiedziły rok temu i od wtedy zmieniło się naprawdę wiele. Alex mocno przygasła, ciągle nie mogła się pogodzić ze stratą, która w sumie straciła tak na dobrą sprawę najwięcej ( o czym w sumie informuje nas ten tom). To inteligentna dziewczynka, sprytna i wyjątkowa, jednak niezbyt lubiana w ludzkim świecie – raczej skryta, wycofana i samotna. Conner jest w sumie jej przeciwieństwem (bez urazy dla niego) – nieco mniej inteligentny, ale za to bardziej lubiany. Po ich przygodzie zyskał nowy talent – okazuje się, że umie naprawdę dobrze pisać i jego oceny nawet się poprawiły. Bliźnięta Baileyów są niezwykle odważne, uparte i waleczne, skore do poświęceń i bardzo oddane sprawie. Przyznam, że bardzo polubiłam te dzieciaki.
Skoro o głównych bohaterach już coś tam wiemy, warto też wspomnieć o reszcie. Nie trudno jest się domyślić, że mamy ty do czynienia z postaciami z bajek, które doskonale znamy – Czerwony Kapturek, Śpiąca Królewna czy nawet Mała Syrenka (w postaci morskiej piany). Oczywiście są nieco inni, niż mogłoby się nam pierwotnie wydawać, poznajemy ich w sumie z całkiem ciekawej perspektywy, co więcej nie są wyidealizowani – mają pełno wad, zostali sprowadzeni do „zwykłej ludzkiej” postaci. Trzeba autorowi przyznać, że dosyć oryginalnie ugryzł tematykę i jego bohaterowie – nawet ci poboczni są dobrze (ciekawie) wykreowani i wzbudzają naprawdę wiele emocji. W ich wypadku nic nie jest takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać.
Przyznam szczerze, że z pierwszego tomu kompletnie nie pamiętam Czarnoksiężnicy (może nawet wcale o niej tam nie wspomniano), ale drugi tom wystarczająco dobrze wyjaśnia jej kwestię. Mam odrobinę mieszane uczucia po przeczytaniu – pierwszy tom był dobry, a drugi z pewnością mu dorównywał. Chris Colfer mocno kojarzy mi się z Glee, ale jak się okazuje oprócz talentu aktorskiego, ma też naprawdę niezłe pióro – lekkie, przyjemne i raczej niezbyt wymagające, zupełnie prosty język, który pojawia się w pierwszym i drugim tomie. Autor prowadzi akcję dynamicznie, długo co prawda się rozkręcał, nieco zbyt długo jak na mój gust, ale gdy już to zrobił, nie sposób było się nudzić.
W kwestii okładki jest to jedna z ładniejszych i bardziej interesujących. Ta seria ma wyjątkowe i oryginalne oprawy, każda na swój sposób zapowiada, co znajduje się w książce, czego mniej więcej możemy się spodziewać. Co więcej, ciekawe kolorystycznie i wydane w twardej oprawie.
Reasumując, to była z pewnością ciekawa przygoda czytelnicza, oryginalnie ugryziony temat bajek i baśni, który ostatnio jest na czasie. Chris Colfer jak wspominałam - ma lekkie i przyjemne pióro, obie książki z serii Kraina Opowieści były ciekawe, dobrze wykreowane i po prostu wciągające. Trzeba jednak przyznać, że trochę zbyt długo akcja się rozwijała, co niekoniecznie jest korzystne, ale nadrabia, gdy już się wszystko rozwinie. Alex i Connera bardzo polubiłam, co do reszty też nie mam zbytnio zastrzeżeń, choć Czerwony Kapturek była z pewnością najbardziej irytująca. Jak wspominałam na początku – to powieść i ogólnie cała seria skierowana ku młodszym czytelnikom, aczkolwiek mi się podobała, to dosyć wartościowa seria, która gdzieś tam w sobie skrywa morały.
Alex i Conner Bailey to (teraz już) trzynastoletnie bliźniaki, które Krainę Opowieści odwiedziły rok temu i od wtedy zmieniło się naprawdę wiele. Alex mocno przygasła, ciągle nie mogła się pogodzić ze stratą, która w sumie straciła tak na dobrą sprawę najwięcej ( o czym w sumie informuje nas ten tom). To inteligentna dziewczynka, sprytna i wyjątkowa, jednak niezbyt lubiana w ludzkim świecie – raczej skryta, wycofana i samotna. Conner jest w sumie jej przeciwieństwem (bez urazy dla niego) – nieco mniej inteligentny, ale za to bardziej lubiany. Po ich przygodzie zyskał nowy talent – okazuje się, że umie naprawdę dobrze pisać i jego oceny nawet się poprawiły. Bliźnięta Baileyów są niezwykle odważne, uparte i waleczne, skore do poświęceń i bardzo oddane sprawie. Przyznam, że bardzo polubiłam te dzieciaki.
Skoro o głównych bohaterach już coś tam wiemy, warto też wspomnieć o reszcie. Nie trudno jest się domyślić, że mamy ty do czynienia z postaciami z bajek, które doskonale znamy – Czerwony Kapturek, Śpiąca Królewna czy nawet Mała Syrenka (w postaci morskiej piany). Oczywiście są nieco inni, niż mogłoby się nam pierwotnie wydawać, poznajemy ich w sumie z całkiem ciekawej perspektywy, co więcej nie są wyidealizowani – mają pełno wad, zostali sprowadzeni do „zwykłej ludzkiej” postaci. Trzeba autorowi przyznać, że dosyć oryginalnie ugryzł tematykę i jego bohaterowie – nawet ci poboczni są dobrze (ciekawie) wykreowani i wzbudzają naprawdę wiele emocji. W ich wypadku nic nie jest takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać.
Przyznam szczerze, że z pierwszego tomu kompletnie nie pamiętam Czarnoksiężnicy (może nawet wcale o niej tam nie wspomniano), ale drugi tom wystarczająco dobrze wyjaśnia jej kwestię. Mam odrobinę mieszane uczucia po przeczytaniu – pierwszy tom był dobry, a drugi z pewnością mu dorównywał. Chris Colfer mocno kojarzy mi się z Glee, ale jak się okazuje oprócz talentu aktorskiego, ma też naprawdę niezłe pióro – lekkie, przyjemne i raczej niezbyt wymagające, zupełnie prosty język, który pojawia się w pierwszym i drugim tomie. Autor prowadzi akcję dynamicznie, długo co prawda się rozkręcał, nieco zbyt długo jak na mój gust, ale gdy już to zrobił, nie sposób było się nudzić.
W kwestii okładki jest to jedna z ładniejszych i bardziej interesujących. Ta seria ma wyjątkowe i oryginalne oprawy, każda na swój sposób zapowiada, co znajduje się w książce, czego mniej więcej możemy się spodziewać. Co więcej, ciekawe kolorystycznie i wydane w twardej oprawie.
Reasumując, to była z pewnością ciekawa przygoda czytelnicza, oryginalnie ugryziony temat bajek i baśni, który ostatnio jest na czasie. Chris Colfer jak wspominałam - ma lekkie i przyjemne pióro, obie książki z serii Kraina Opowieści były ciekawe, dobrze wykreowane i po prostu wciągające. Trzeba jednak przyznać, że trochę zbyt długo akcja się rozwijała, co niekoniecznie jest korzystne, ale nadrabia, gdy już się wszystko rozwinie. Alex i Connera bardzo polubiłam, co do reszty też nie mam zbytnio zastrzeżeń, choć Czerwony Kapturek była z pewnością najbardziej irytująca. Jak wspominałam na początku – to powieść i ogólnie cała seria skierowana ku młodszym czytelnikom, aczkolwiek mi się podobała, to dosyć wartościowa seria, która gdzieś tam w sobie skrywa morały.
Pozdrawiam, Sara ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)