Tytuł: Obsydian Autor: Jennifer L. Armentrout Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka Wydawnictwo: Filia Ilość stron: 450 Moja ocena: 7,5|10
"Kiedy podłączono mi internet, byłam szczęśliwsza, niż gdyby przystojny facet spojrzał na mój tyłek i poprosił o numer telefonu."
Obsydian rzucił mi się w oczy już dosyć dawno, ale jakoś tak nie było wcześniej okazji po nią sięgnąć, ale dzięki współpracy z jakkupowac.pl mam taką możliwość. Z pewnością pierwsze, na co zwraca się uwagę to okładka (mówię o nowym wydaniu), przejdźmy jednak do bardziej konkretnych aspektów.
"Założę się, że piszesz moje imię na zeszytach, w kółko i w kółko, z małymi serduszkami nad nim."
Katy Swartz przeprowadza się z Florydy do Wirginii Zachodniej wraz z matką, w ramach rozpoczęcia nowego życia po śmierci taty. Ma siedemnaście lat i niedługo zaczyna nową szkołę, po drodze poznaje Deamona i Dee. Jest dosyć interesującą postacią, nieco irytującą mimo wszystko, ale znośną. Raczej nie potrafi się nie pakować w kłopoty – co może być niemałym problemem. Infantylna momentami, ale inteligentna dziewczyna, która trąciła naiwnością, ale też odwagą (czasami totalnie głupkowatą) i sporą lojalnością. Ta uparta dziewucha, która potrafi też postawić na swoim. Polubiłam ją, choć czasem mnie drażniła, ma zadatki na niezwykle hardą i interesującą protagonistkę.
Deamon Black to bohater, z którego miałam niemały dylemat po pierwsze w kwestii jego imienia – za cholerę nie wiedziałam jak poprawnie czytać jego imię, jednak jakoś to ogarnęłam no i druga kwestia – to cholernie irytujący i niezdecydowany, naprawdę przystojny i intrygujący dupek. Przebiegły i dosyć potężny z tego co mi wiadomo – a ma dopiero 18 lat, z całą pewnością nie jest normalny, trochę odpychający jeśli chodzi o zachowanie. Był nieco odmienny w porównaniu z Dee – ona z kolei należała do tych milszych i nieco bardziej przyjemny w odbiorze bohaterów. Ją polubiłam w sumie nawet mocniej niż Katy czy Deamona, a jest zaledwie poboczną postacią. Była dosyć otwarta i ciekawska, dosyć przebojowa – z pewnością zapada w pamięci. Dosyć unikatowa, jak reszta w sumie.
"On i ten jego cholerny długopis!"
Fabularnie ta książka okazała się dosyć oryginalna, oczywiście w moim odczuciu, to chyba pierwsza powieść, którą miałam okazję przeczytać z motywem kosmitów, w dodatku całkiem nieźle przedstawiona. Od dawna czaiłam się na powieści Jennifer L. Armentrout, no i wygląda na to, że mnie zdołała kupić. Ma lekkie pióro i nie przytłacza nas nowymi nazwami, wprowadza w świat dosyć powoli (mnie nieco to męczyło), była mniej dynamiczna, niż się spodziewałam, jednak gdy już się rozkręci – jest dobrze, bardzo dobrze. Kreacja bohaterów nie wydawała mi się zbyt sztywna, nawet dialogi były dosyć naturalne. Nieco mnie drażnili (Deamon i Katy), bo ich relacja opierała się na motywie hate-to-love i albo już tego wyrosłam, albo w tym przypadku po prostu nie przypadło mi do gustu.
Co do okładki – podobały mi się te podstawowe, ale gdy zobaczyłam te nowe, specjalne wydania – po prostu musiałam je mieć. Uwielbiam niebieskie okładki, a ta w dodatku jest klimatyczna.
"Ci którzy chwalą się swoim pięknem, co z tego mają? Ich piękno jest ulotne. To tylko skorupa skrywająca ciemność i pustkę."
Reasumując, niestety dosyć zwlekałam z przeczytaniem tej książki, może gdybym przeczytała ją ze 3-4 lata wcześniej, to z pewnością spodobałaby mi się o wiele bardziej. Teraz z kolei doceniam motyw kosmitów, który nie jest zbyt często spotykany (przynajmniej w młodzieżówkach), a w dodatku autorka ma fajne pióro, ciekawie dosyć ukazała owy motyw, w który wplatała również hate to love. Mimo paru nieco irytujących momentów była to dobra książka – może i nie wybitna, raczej typowo młodzieżowa, odrobinkę infantylna, aczkolwiek przyjemna w odbiorze. W sumie to polecam, po czasie mam w zasadzie mieszane uczucia – nie wybitna, nie świetna, ale dobra, z fajnymi bohaterami i lekkim humorem sytuacyjnym, który urozmaica miłym piórem.
Pozdrawiam, Sara ❤
Serdecznie dziękuję za egzemplarz:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)