sobota, 20 marca 2021

"Layla" Colleen Hoover

 Tytuł: Layla  Autor:  Colleen Hoover   Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski  Wydawnictwo: Otwarte  Ilość stron: 320  Moja ocena: 8,5|10

"Wpuściła powietrze do mojego życia, choć nawet nie wiedziałem, że się duszę."
     Gdy dostałam propozycję zrecenzowania tej powieści, to w sumie nawet się nie zawahałam - bo naprawdę lubię tę autorkę i cenię sobie jej twórczość, więc byłam szczerze zaciekawiona, co tym razem miała do zaoferowania, a recenzje, które się przewijały, były przychylne.

"Potrzeba pokonania tego, co nas przeraża, jest większa niż potrzeba ucieczki przed ewentualną krzywdą, jaka może nas spotkać."
     Głównymi postaciami byli oczywiście Layla i Leeds, ale skupił się w większości na Leedsie, bo to on w sumie gra główne skrzypce i to z jego perspektywy prowadzona jest akcja. To artysta - muzyk, który gra w pewnej kapeli, właśnie tak poznaje Laylę, dosyć ciekawy gość, utalentowany, jednak trochę stłamszony i jakby zmęczony tym, co ma. Layla dobrze na niego wpływa, wyzwala w nim to, czego się bał. Ogólnie wzbudzał we mnie mieszane uczucia, lubiłam go, był dosyć ciekawski, inteligentny, w sumie zabawny charakterystyczny. Co do Layli - jej było stosunkowo mało, pierwotnie energiczna, charyzmatyczna, spontaniczna, zabawna i wiele innych superlatywów... Aczkolwiek po brutalnym ataku zmienia się nie do poznania, co w sumie jest zrozumiałe - PTSD i te sprawy, ale ona zmienia się kompletnie, zupełnie jakby była kimś innym. Lubiłam ją sprzed wypadku, była taka beztroska i „wolna”, była specyficzna - ale w dobrym tego słowa znaczeniu.

     Zostawiłam też miejsce na, chociaż małe wspomnienie o innych obecnych bohaterach, jak chociażby siostra Layli, która w sumie niezbyt reaguje na zmianę, która zachodzi i akceptuje taki obrót sprawy. Aspen jej mąż to specyficzna para, dosyć dobrana z tego co było widać, jednak nie byłam ich szczególną fanką, bo byli dosyć mydli i odniosłam trochę wrażenie, że uważali się za lepszych. Przypuszczam, że tak pomysły na ich postacie jest to oczywiście zrozumiałe, iż autorka nie przekładała do pobocznych postaci zbyt szczególnej uwagi.

"Życie i to, co po nim, wykracza poza nasze możliwości i zrozumienia, dlatego nie ma nawet co próbować tego pojąć. Możemy tylko czuć wdzięczność, że otrzymaliśmy drugą szansę. Mając ją, staramy się ze wszystkich sił nie dopuścić do tego, by potrzebna była jeszcze trzecia."
     Fabularnie wydaje się być dosyć zawiła, wątek paranormalny został nawet umiejętnie umiejscowiony. Według mnie to dosyć oryginalna książka, która z pewnością wzbudza wiele emocji - u mnie mieszanych i chaotycznych, które zmieniały się podczas czytania dosyć szybko. Nie czytałam zbyt wielu powieści autorki, bo zaledwie cztery (wliczając tę), ale już na tym etapie uznaję ze swojego pewniaka, na którym dotychczas się nie zawiodłam i niezwykle mi się podoba, eksperymentuje ze swoim piórem i tworzy hybrydy gatunkowe. Podoba mi się jej styl pisania i fakt, że potrafi naprawdę dobrze przekazywać emocje, jednocześnie wszystko jest ubrane w lekki i niewymagający język. Co więcej, bohaterowie są dosyć autentyczni i barwni, wyszli jej naturalnie i nie było czuć sztywności, dialogi również były na całkiem dobrym poziomie. To naprawdę wciągająca książka, przyjemna W odbiorze, dynamiczna i po prostu tajemnicza.

     W kwestii okładki mam nieco mieszane uczucia, jest dosyć ciekawa i raczej nietypowa i nie do końca rozumiem sens grafiki na niej przedstawionej - jest specyficzna, ale nawet mi się podoba.

"Tej miłości nie pokona nawet śmierć."

     Reasumując, początkowo ciężko było mi się wciągnąć, aczkolwiek gdy już to się stało... kompletnie nie mogłam się od niej oderwać. Layla okazała się zaskakująca (choć przyznam, że trochę się spodziewałam takiego obrotu spraw), tajemnicza i przyjemna w odbiorze, co więcej czytało mi się naprawdę błyskawicznie i lekko. Została dosyć ciekawie przedstawiona - jakby w dwóch czasach, oczywiście teraźniejszość i retrospekcje, które wyjaśniają nam, jak doszliśmy do tych interesujących wydarzeń. Jak wspominałam, bohaterowie są dosyć barwni i charyzmatyczni, autorka ma lekkie ciekawe pióro, językowo również nie jest zbyt wymagająca, No i zakończenie jest naprawdę ciekawe. Zatem jeśli lubicie lub jeszcze nie Colleen Hoover, to ta książka jest naprawdę świetna, polecam.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka