czwartek, 17 lutego 2022

"Za zielonymi drzwiami" Kamila Majewska

 


Tytuł: Za zielonymi drzwiami Autor: Kamila Majewska   Wydawnictwo: Szelest  Liczba stron: 311 Ocena: 9|10

-W końcu zobaczysz, że miłość istnieje. Owszem, nie wygląda jak w bajkach - ale istnieje! Przyjdzie do ciebie, jak nie będziesz się jej spodziewać. Mam nadzieję tylko, że jej nie przeoczysz.

Polskie obyczajówki to nie coś, po co sięgam często. Kiedyś może było inaczej, jednak zraziłam się do nich i chętniej sięgałam po te zagraniczne. Polska fantastyka? Super! Podobnie jak science-fiction - choć nie są to moje klimaty. Dobre polskie powieści z gatunku literatury obyczajowej, które miałam okazję czytać, najprawdopodobniej policzyłam na palcach jednej ręki. Tytuł Za zielonymi drzwiami kusił, jednak dość długo wstrzymywałam się ku sięgnięciu po niego. Ostatecznie ciekawość wygrała i zabrałam się za debiut Kamili Majewskiej.

Ania jest szefową działu reklamy w dużej firmie. Świetnie jej w życiu się układa. Uwielbia swoją pracę i życie w ciągłym biegu. Nie ma czasu na poważniejsze związki, czy myślenie nad swoim życiem - w końcu nie po to wyjechała ze swojej małej wioski, żeby teraz spoczywać na laurach. Wszystko się zmienia, gdy szef i jednocześnie przyjaciel kobiety, umiera. To jednak nie jedyny szok dla Ani. Okazuje się bowiem, że Kazimierz zapisał jej w spadku przejęcie udziałów w firmie, albo odziedziczenie gospodarstwa. Mimo że wybór jest dość oczywisty, kobieta nie zamierza podejmować decyzji pochopnie i wyjeżdża na weekend do tajemniczego domu na wsi, chcąc dowiedzieć się dlaczego było to takie ważne dla jej zmarłego przyjaciela. 

Nie liczyłam na nic konkretnego, kiedy sięgałam po powyższy tytuł. Nie sądziłam również, że tak szybko go pochłonę. Do bohaterki Ani nie mogę doczepić się w żaden sposób - jej charakter, zachowanie i sposób myślenia sprawiały, że bardzo dobrze rozumiałam jej wybory i dopingowałam podczas każdych pojawiających się na horyzoncie problemów. 
Gorzej sprawa miała się z Darkiem, który budził we mnie mieszane uczucia i nie do końca wiedziałam jakim typem okaże się na sam koniec. Miałam pewne przeczucia i po części się sprawdziły.
Postać drugiego męskiego bohatera jakim był Piotr wprowadzała miły balans pomiędzy dwoma światami w których musiała żyć Ania.

Przez całą historię przewijały się nam na zmianę wątki spadkowe i miłosne. Ten dotyczący woli Kazimierza nie okazał się wcale nudny, a rzucał dodatkowo więcej kłód pod nogi naszej bohaterce. Nie chciałabym brzmieć jakbym cieszyła się z jej problemów, aczkolwiek na pewno wprowadziły one więcej dynamiki w kolejnych wydarzeniach.
Wątek miłosny natomiast był bardzo subtelny i nienachalny. Wszelkie relacje i działania były stonowane i w przyjemny sposób budowały napięcie na efekt kulminacyjny. Chwilami liczyłam na odrobinę pikanterii, jednak mogę powiedzieć, że sposób prowadzenia relacji między bohaterami, bardzo mi się podobał. 
Zakończenie wyszło dość sztampowo, ale jednak dobrze.

Ostatecznie Za zielonymi drzwiami jest debiutem autorki, co wydaje się dość istotne. Zdarzają się debiuty dobre, ale też słabsze. Jeśli czytelnik sięga po pierwszą pozycję danego autora, często jest tak, że wie czy warto kontynuować przygodę z resztą jego twórczości. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem ciekawa dalszych historii stworzonych przez Kamilę Majewską. To na pewno jedna z lepszych polskich obyczajówek jakie miałam okazję czytać. Nie twierdzę, że jest to powieść wybijająca się fabularnie ponad innymi, bo prawdopodobnie schemat sporej części tego typu książek jest podobna, jednak ma w sobie coś, dzięki czemu chce się wejść do świata Ani i przez jakiś czas po prostu z niego nie wychodzić.

Pozdrawiam, Klaudia 😁

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka