wtorek, 30 sierpnia 2022

"Klucz do śmiertelności" Krzysztof Rypuła

 


Tytuł: Klucz do śmiertelności Autor: Krzysztof Rypuła Ilustracje: Daniel Szopa, Daria Wołoszyn Wydawnictwo: AlterNatywne Liczba stron: 338 Ocena:4/10 

-Jeśli nie macie żadnych prezentów, to się mocno pogniewamy.

 Klucz do śmiertelności to debiut Krzysztofa Rypuły, jednak od tego czasu tj. 11 lutego dorobek autora powiększył się o kolejną pozycję o tytule Kroniki upadku ludzkości. 
Patrząc na okładkę, zaglądając do środka i trafiając na ogrom ilustracji, nie można mieć wątpliwości z czym będziemy mieć do czynienia. 

Nieśmiertelność brzmi kusząco. Zbyt kusząco. Zrzeszeni naukowcy próbują znaleźć substancję, która sprawi, że wieczność będzie na wyciągnięcie ręki. Tajemniczy artefakt może urzeczywistnić marzenia śmiertelników. Czy jednak w tak poważnej sprawie wszystko może pójść zgodnie z planem? Wręcz przeciwnie... Kolejne komplikacje pojawiają się, a kolejne rozdziały rodzą pytania - czego tak naprawdę dotyczy projekt ORION? Czy nieśmiertelność jest możliwa i jaką cenę może przyjść za to zapłacić ludzkości? 

Patrząc na wydarzenia na świecie, wydźwięk fabularny może nabierać nowego znaczenia po pandemii. 
Mamy tutaj dużo postaci takich jak zombie, czy wilkołaki, ale też poruszane są tematy kosmitów, czy duchów. W połączeniu z polityką, mafią, wirusem, tajnymi projektami, badaniami, można odnieść wrażenie, że jest tego zwyczajnie zbyt dużo w jednym miejscu. 
Fabuła wydaje się zawiła. Rozdziały są krótkie i skaczą między miejscami dynamicznie, a jednak ciężko mi było brnąć przez kolejne strony. Nie ukrywam, że jest to tematyka po którą zazwyczaj nie sięgam.

Postaci była tutaj tak duża ilość przy jednoczesnej nijakości każdej z nich, że zapamiętanie ich było niemożliwe. Przeważnie znajdowała się jakaś jedna rzecz, która wyróżniała danego bohatera, jednak to trochę za mało. Gdyby wyrzucić część wątków, a zamienić to na dopracowanie postaci, myślę, że wyszłoby to pozycji na dobre.

Nie była to książka po którą sięgnęłabym ponownie, jednak jak już wspomniałam wcześniej - nie jest to gatunek w którym się zaczytuję. Do tego pisanie w czasie teraźniejszym w tym przypadku akurat było dość drażniące.
Nie wiem czy jest to pozycja na wakacje, kiedy poruszanych jest tak wiele ciężkich kwestii, ale być może dobrze się sprawdzi, gdy nadejdą szare dni? Chociaż nie ma co w sierpniu wspominać o szarudze. Mowy nie ma! 
Pozostaje mi życzyć Wam cudownie spędzonych dni wolnych, a jeśli ktoś nie ma wolnego, to chociaż czerpania radości z otoczenia 😎

Pozdrawiam, Klaudia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka