wtorek, 6 września 2022

"Dłoń Króla Słońca" J.T. Greathouse


 Tytuł: Dłoń Króla Słońca  Autor: J.T. Greathouse  Tłumaczenie: Marcin Mortka Ilustracje: Paweł Zaręba Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 485 Ocena:6,5/10

Najlepsze kłamstwa wydają się przekonujące dzięki temu, że opierają się na faktach nie do obalenia. Czerpią siłę z tej części, która stanowi prawdę, dzięki czemu element fałszywy zyskuje wiarygodność.
Dłoń Króla Słońca przyszła wraz z Cesarstwem Piasku. Obie książki są tak piękne, że nie mogłam zdecydować się, którą z nich przeczytać jako pierwszą. Ostatecznie pierwszeństwo przypadło Tashy Suri, ale w końcu i na J. T. Greathouse'a przyszła pora.

Wen Olcha jest chowany przez swojego ojca na idealnego sienieńskiego obywatela. Ma należeć do elity, służyć cesarzowi, wieść dobre życie. 
Głupi Kundel natomiast jest chowany przez babcie, która włada magią i zaszczepia we wnuku swoje korzenie. Chłopak jest zafascynowany światem dawnych wierzeń i tajemniczej mocy. Przygotowywany jest do walki z cesarskim imperium. 
Co może łączyć tych dwóch bohaterów? Mogłoby wydawać się, że nic, jednak Wen Olcha jak i Głupi Kundel, to jedna i ta sama osoba. Bliscy chłopaka żyją po dwóch stronach barykady, a on sam nie wie po której z nich powinien się opowiedzieć. A gdyby tak dać sobie spokój z wyborem i pójść własną drogą? 

Droga protagonisty przypomina mi kulturowo jak i fabularnie (a przynajmniej z początku) historię Rin, którą mieliśmy okazję poznać w Wojnach makowych. Mamy egzamin decydujący o przyszłym życiu, bohatera, który posiada magiczny dar i pragnie poznać jego tajemnice, żeby stać się silniejszym.
Całość rozkręca się bardzo powoli. Tak na dobrą sprawę, dopiero gdzieś dochodząc do połowy książki zaczyna się jakaś akcja, którą moglibyśmy z ciekawością śledzić. 
Młody chłopak przemierza drogę, którą cały czas wytyczają mu inni. Nieważne jak bardzo by się nie zapierał, że to on podejmuje decyzje, Wen Olcha sprawia wrażenie marionetki otaczających go ludzi.

Opisy miejsc były wystarczające, żeby wyobrazić sobie dane lokacje, jednak nie na tyle rozbudowane, żeby do końca móc wczuć się w klimat mijanych przez bohatera krain.
Fabularnie pozycja nie wyróżnia się z tłumu innych, jednak jest w niej coś, co sprawia, że chce się ją doczytać do końca. 

W pewnym momencie zaczyna pojawiać się wiele postaci, jednak nie są one w żaden sposób wyróżniające się czymś szczególnym, więc ślepe podążaniem za Wenem jest jedyną opcją, aby kontynuować historię. 
Nie pamiętam kiedy ostatnio przeczytanie jakiejś pozycji zajęło mi tyle czasu, jednak muszę przyznać, że skończenie tej zabrało mi prawie miesiąc. Co prawda miesiąc był bardzo intensywny i niewiele w nim czasu było na odpoczynek z książką, jednak być może dzięki temu mogę stwierdzić z perspektywy czasu, że historia Wen Olchy nie była na tyle wciągająca, żeby uszczknąć dla niej więcej czasu, aby ją szybciej skończyć. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem ciekawa dalszego rozwoju akcji, bo być może autor dopiero się rozkręca, co nie zdarza się rzadko w przypadku fantastyki. 

Tymczasem trzymajcie się cieplutko. 
Klaudia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka