Tytuł: (Prawie) wszystko dla zabieganych. Nawet nie przyszło wam do głowy, by to sprawdzić Autor: Jonn Elledge Tłumaczenie: Katarzyna Dudzik Wydawnictwo: Insignis Liczba stron: 406 Ocena:8/10
Literatura popularnonaukowa to przyjemna alternatywa do nauki poprzez zaciekawienie czytelnika jakimś obszarem tematycznym. Sami zaczynamy szukać innych pozycji, czasami coraz trudniejszych ze względu na jedną konkretną rzecz o której chcemy dowiedzieć się jak najwięcej. Sama uwielbiam sięgać po podobne wypełnione ciekawostkami książki od kiedy na dziadkowej półce odkryłam 1001 spotkań z nauką skąd dowiedziałam się wielu ciekawostek. Ta wydawała mi się czymś podobnym ze względu na brak jakiegokolwiek konkretnego obszaru wiedzy.
Autor postawił na różnorodność - mamy trochę kosmosu, historii, kultury, miar, odkryć i wielu innych. Z jednej strony dzięki temu możemy poruszać się po wielu tematach, a z drugiej strony czy ktoś szukający ciekawych informacji o konkretnej dziedzinie sięgnie po tę pozycję dla kilkunastu stron? Być może.
Autor postawił na różnorodność - mamy trochę kosmosu, historii, kultury, miar, odkryć i wielu innych. Z jednej strony dzięki temu możemy poruszać się po wielu tematach, a z drugiej strony czy ktoś szukający ciekawych informacji o konkretnej dziedzinie sięgnie po tę pozycję dla kilkunastu stron? Być może.
Jonn Elledge ma niewątpliwy luz w pisaniu. Co rusz pojawiają się jakieś przypisy uzupełniające informacje, z zabawnymi komentarzami sprawiającymi, że pozycje czyta się jak wiadomość od dobrego znajomego, który pisze o tym, czego się dziś nauczył. Dawka wiedzy przyjmowana z przyjemnością. Czy jednak na szybko? Niekoniecznie. Mimo że większość informacji podana jest w przystępny i jasny sposób, to są rozdziały w których człowiek musi zastanowić się co właśnie przeczytał, albo zrozumieć co autor miał na myśli.
Informacje nie skupiają się na niczym konkretnym, Jonn Elledge skacze od tematu do tematu i to jest super, natomiast nie pozwala to zgłębić żadnego konkretnego działu. Czuję się jak małe dziecko w fabryce cukierków, gdzie każdy kolejny pomysł na rozdział jest nową majtającą nam przed oczami słodyczą.
Informacje nie skupiają się na niczym konkretnym, Jonn Elledge skacze od tematu do tematu i to jest super, natomiast nie pozwala to zgłębić żadnego konkretnego działu. Czuję się jak małe dziecko w fabryce cukierków, gdzie każdy kolejny pomysł na rozdział jest nową majtającą nam przed oczami słodyczą.
Czy wyszłam po tej lekturze zaciekawiona konkretnym tematem? Cóż... nie. Nawet nie mogłabym z przekonaniem powiedzieć, że wyszłam mądrzejsza. Na pewno będę używała tej pozycji do rozpoczynania dyskusji ze znajomymi, którzy są w poszczególnych obszarach wiedzy głębiej zanurzeni. Być może wyciągnę z tych rozmów nową dawkę informacji, jednak tak czy inaczej będę wracała do pozycji w poszukiwaniu ciekawostek, bo choćbym bardzo chciała, nie byłam w stanie zapamiętać ich wielu.
Co jednak z samym autorem? Jonn Elledge jest dziennikarzem i redaktorem, czego można dowiedzieć się na Linkedin.com. W przeciwieństwie więc do pozycji takich autorów jak np. Carl Sagan czy Catherine Whitlock ciężko mówić tutaj o osobie z wykształceniem naukowym i może też dlatego książka skupia się dość płytko na wiele rozległych tematów. Nie jest to absolutnie nic złego, a daje możliwość ugryzienia każdego tematu po kawałku.
Pozycję jak najbardziej polecam - jest lekka i przyjemna, nie ma w sobie przytłoczenia informacjami, które dla laików mogłyby okazać się męczące. Nie znaczy to, że nie trzeba czasami ruszyć szarych komórek, jednak w przyjemnej oprawie. Mniej dla ludzi szukających konkretów, bardziej dla osób zwyczajnie ciekawskich.
Pozdrawiam,
Klaudia 🙋
Klaudia 🙋
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)