czwartek, 28 marca 2024

"Słowiedźma" Anna Szumacher

 


 Tytuł: Słowiedźma [ Słowotwórczyni tom II]  Autor: Anna Szumacher  Wydawnictwo: Mięta Liczba stron: 336  Ocena: 5,5/10

-Ja tam jednak popłynę, bo raczej nie wypada przyszłemu królowi biegać dookoła jeziora w stanie, powiedzmy, przeważającej nagości.
-Całkowitej - poprawiła go kobieta, próbując podźwignąć Cyan. - Całkowitej nagości.
-Mam naszyjnik!
-To się naprawdę nie liczy.

A słowo ciałem się stało. O tym przekonała się bez wątpienia Cyan, która w poprzednim tomie nie tylko spotkała stworzonych przez siebie książkowych bohaterów, ale trafiła wraz z nimi do krainy, gdzie utrata życia jest tak prawdopodobna jak wielkie domy spadające na głowę, czyli bardzo prawdopodobne. Nie wie co robić, aby wrócić na ziemię, więc po prostu płynie z prądem braku fabuły, która powoli zaczyna kształtować się sama.

 To, czego uznałam, że nie ma, zmaterializowało się.  Pojawiła się polityka jak i powiększyło się grono postaci. Te, które wiodły prym w tomie pierwszym, delikatnie zeszły na dalszy plan i zrobił się z tego misz-masz. Może jednak zacznijmy od początku... Okazuje się, że Słowodzicielka chciała nas wszystkich zmylić! 

Pojawia się coś na kształt fabuły. Co prawda bohaterka nadal nie wie co robić, jednak otoczenie nakierowuje ją na działania. Całość oparta jest na poszukiwaniu Głosu, którego znalezienie przez królewskiego potomka, skutkuje natychmiastowym  awansem na króla. W czasach bezkrólewia, gdzie dziedziców do tronu jest niemało, są oni w wyjątkowo niebojowych nastrojach. Większość z nich nie chce pretendować do władzy. Za to każdego z królewskich dziatek mamy możliwość bliżej poznać. Akcja kręci się głównie wokół księcia koronnego Aenaia, Cyan, Igniego i Hidry. Jord gdzieś wyparował w trakcie drugiego tomu i chwilowo jest poza zasięgiem. Za to wyparował z hukiem.
W dalszym ciągu kolejne wydarzenia przewijają się gładko, nie ma tu skomplikowanych wątków, które utrudniają nam rozeznanie się w świecie. Opisy w dalszym ciągu pozostają szczątkowe, co trochę nastręcza trudności. Tak jak w pierwszym tomie nie ma zbyt wiele emocjonalnych scen, tak tutaj trochę się ich pojawia. Niektóre są smutne, a przynajmniej z założenia powinny takie być, jednak przez brak więzi z jakimkolwiek bohaterem, nie da się w fabułę wczuć. Raz ktoś jest, zaraz go nie ma - bywa. 
Cyan może jest trochę mniej irytująca, ale też dość nijaka. 

Książka nadal wypełniona jest nawiązaniami do innych dzieł - piosenek, filmów, książek, co nasuwa mi trochę te wprowadzane śmieszki przez Katarzynę Michalak.  Tak jak nie wyobrażam sobie, żeby Harry Potter wymieniał się z przyjaciółmi informacjami o najnowszych odcinkach jakiegoś ziemskiego serialu, tak tutaj nadaje to rodzinnej atmosfery.  Trochę jak oglądanie Shreka. Jest humor, trochę wzruszeń, ale bez przesady.

Za tom drugi zabrałam się zaraz po skończeniu pierwszego i uważam, że Słowodzicielka wypada lepiej. Może dlatego, że jest w fabule coś świeżego i nie do końca wiadomo, gdzie nas to zaprowadzi, natomiast Słowiedźma nabiera konkretnego kierunku, jednak bez czegoś wow. Trochę się tego spodziewałam, natomiast bardziej czekam na finał, czyli Słowalkirię, której kilka rozdziałów już mam za sobą. Dlatego jestem podekscytowana, bo czekam na wielkie bum - w końcu zostało nam kilka wątków, które warto byłoby zakończyć - co będzie dalej ze wzrokiem Hidry, kto ostatecznie zostanie królem, czy Jord odzyska poczucie sensu życia, jak potoczą się losy piratów i wreszcie... czy Cyan wróci do domu?
Jeśli również jesteście ciekawi odpowiedzi, jednak jeszcze go nie przeczytaliście - obiecuję nie spojlerować!


Tymczasem trzymajcie się cieplutko, Klaudia 👀




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka