czwartek, 21 marca 2024

"Słowodzicielka" Anna Szumacher

  


Tytuł: Słowodzicielka [Słowotwórczyni tom I] Autor: Anna Szumacher  Wydawnictwo: Mięta Liczba stron: 352  Ocena:7/10

Świat nienawidzi pustki, a pustka uwielbia wypełniać się naprawdę nieznośnymi rzeczami.

Nie jest to najnowszy tytuł, który można byłoby wziąć w obroty. Jest to jednak pierwszy tom trylogii Słowotwórczyni, a tak się składa, że ostatni został wydany niecały miesiąc temu. 

Książka jest dość specyficzna. Bohaterowie tj. Hidra, Agni i Jord pojawiają się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jak. Dla nich nie jest to jednak najgorsze, bo nawet nie wiedzą po co się pojawili. Wiedzą tylko tyle, że nie są głównymi postaciami tej książki i muszą iść za Shuk-achem, który doprowadzi ich do pierwszoplanowego bohatera. Nie spodziewają się, że przejdą tak długą drogę, która doprowadzi ich do krainy jeżdżących koni i niebieskowłosej wiedźmy.

Pomysł na historię, gdzie postacie stworzone przez pisarza ożywają jest bardzo ciekawy. Jeśli chodzi o język pisania, to również jest bardzo przyjemny. Gdyby tak nie było, akcja mogłaby się dłużyć ze względu na niewielką ilość wydarzeń po drodze. Znaczy... dzieje się sporo, jednak nie są to wydarzenia, które w jakikolwiek sposób oddziałują na naszych bohaterów, a raczej robią za dodatek dla nas czytelników. No, bo atak armii żywych pomidorów nie jest raczej zabiegiem fabularnym, a zwyczajnym umilaczem dla tych, którym podróż się dłuży. Tak naprawdę bez tych wszystkich dodatków historia mocno traci, bo jest jedną z wielu, gdzie pojawia się motyw drogi w celu uzyskania odpowiedzi, czy rozwiązania problemów. 

Na ogół w książkach fantastycznych opisy są bardzo obszerne - czy to walk, przemyśleń bohaterów, a nawet otoczenia i jakichś takich szczegółów dotyczących zapachu, dźwięku... Wszystko po to, żeby wczuć się w klimat. Tutaj te opisy są nikłe. Autorka postawiła na minimum tego, co potrzebuje czytelnik. Rozdziały są przez to krótkie, a bohaterów nie idzie poznać na tyle, żeby wczuwać się w to, co przeżywają. O dziwo podoba mi się ten styl pisania, choć nie jest to ten ciężki rodzaj fantastyki, który lubię,  gdzie mamy bardzo rozbudowaną fabułę. To jest bardziej pozycja dla tych, którzy zaczynają przygodę z tym gatunkiem literackim i nie do końca odnajdują się, gdy dużo dzieje się naraz i pojawia się sporo polityki i mnogość postaci. No i dla tych, którzy nie lubią w każdej książce wątku miłosnego zalewającego swoimi uczuciami każdą stronę. Bo jak widać można! 
Tutaj też jest wiele bohaterów, ale mam wrażenie, że nie trzeba się na nich skupiać, ani ich zapamiętywać z tego względu, że część z nich nakierowuje nasze postacie i znika. 

Jeśli chodzi o naszą trójkę muszkieterów plus Cyan, to mam mieszane odczucia.
Każdy z nich kojarzy się z kilkoma cechami, które definiują go tak naprawdę do końca przynajmniej pierwszego tomu. Igni jest tym uroczym głupkiem, który ma często szczęście, jest uwielbiany przez ludzi i jakoś wszystko (a przynajmniej sporo) uchodzi mu na sucho. 
Hidra jest marudny, buntowniczy, niebezpieczny i waleczny, odrobinę tajemniczy i zabójczo przystojny. Mam wrażenie, że w późniejszym czasie pojawi się tutaj jakiś wątek miłosny z jego udziałem.
Jest też Jord, który jest stonowanym, silnym i cichym rycerzem, Początkowo robi za tło, później dostaje możliwość wykazania się i udaje mu się przebić.
Najgorzej w tym zestawieniu wypada Cyan, czyli nasza Słowotwórczyni. No, bo tak... pisze opowiadania, kreuje światy i bohaterów, po czym dochodzi do spotkania i cały czas jest marudna i opryskliwa. Po prostu zachowuje się jak wredna picza.

Mam przed sobą jeszcze dwa tomy i liczę, że fabuła zacznie zmierzać w konkretniejszym kierunku, a Cyan się ogarnie po prostu. Sama koncepcja jest ciekawa, fabułę śledzi się przyjemnie, pojawia się dużo nawiązań do różnych dzieł - moje serduszko skradł cytat Hayao Miyazakiego, bo studio Ghibli zawsze potrafi poruszać najcięższe struny w człowieku ❤️

Zdaję sobie sprawę, że przy obszerniejszych pozycjach, gdzie rozdziały mają ponad trzydzieści stron, ciężko je dokończyć, kiedy nie mamy zbyt dużo czasu. Przez to bywa, że nawet nie chce się zaczynać.
Książkę polecam więc dla zabieganych, którzy zawsze gdzieś w drodze czy nawet w pracy mogą poświęcić piętnaście/dwadzieścia minut. Myślę, że w tym przedziale nawet i dwa rozdziały dałoby radę przeczytać i ich długość, i lekka fabuła w tym przypadku plusują zdecydowanie. 

Pozdrawiam, Klaudia 🟊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka