sobota, 17 sierpnia 2024

[MINI RECENZJA] "Wojna w blasku dnia. Księga II" Peter V. Brett

 


 Tytuł: Wojna w blasku dnia [tom II]  Autor: Peter V. Brett   Tłumaczenie: Marcin Mortka Ilustracje: Dominik Broniek Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 528 Ocena:8/10

Ból jest dobrym nauczycielem, Par'chin [...] Dlatego chętnie się nim dzielimy. Przyjemność nie uczy nas niczego, dlatego trzeba sobie na nią zasłużyć.

Tak jak trudno było na powrót znaleźć się z świecie Petera V. Bretta, tak równie trudno było go opuścić. Mimo ponad pięciuset stron pozycja idzie błyskawicznie, a wszystko przez to, że wracamy do Zakątka Wybawiciela, gdzie nasze trio tj. Arlen, Leesha i Rojer spotykają się, aby ponownie zjednoczyć się w walce przeciwko demonom. Zbliża się nów, a wraz z nim na powierzchni pojawiają się demony umysłu, które są spragnione ludzkiej krwi.

Księga pierwsza nie należała do najlepszych z tego cyklu, choć ta powraca do dawnych klimatów. Co prawda nasi protagoniści są już po przejściach, pojawiają się partnerzy życiowi i wybory wymagające dojrzałości, jednak czuć te dawne czasy w których wszystko było łatwiejsze.
Relacje są z lekka napięte, choć okazje do świętowania i większy luz z dala od krasjańskich zasad sprawiają, że nawet nielubiane postacie stają się bardziej przystępne. 
Wybory i zachowania bohaterów mogą szokować i irytować, bo czasami nie pasują do tego, co znaliśmy i czego się spodziewaliśmy.

Opisy walk w dalszym ciągu są świetne i nie mam im nic do zarzucenia. Cała Wojna w blasku dnia bardziej skupia się na kobietach, relacjach i polityce, chociaż po Pustynnej włóczni myślę, że jest to przyjemne odsapnięcie. Do tego autor spotęgował zakończeniem chęci na kontynuację, która najprawdopodobniej pojawi się tutaj w okolicach jesieni.
Zaczynają pojawiać się trudniejsi przeciwnicy, dzięki czemu mimo skilla, którzy przez poprzednie tomy osiągnęli bohaterowie, walki są wyrównane.

Jest to historia, która ma swoje wzloty i upadki. Bez wątpienia jednak jest ciekawa, rozbudowana, bohaterowie ciekawie wykreowani, a czas przy niej spędzony zostawia niedosyt i chęć na dalsze przygody. To na pewno nie koniec przygód Malowanego człowieka , Rojera i Leshy. Mniejsza z krasjanami. 

Pozdrawiam, Klaudia ❤


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka