wtorek, 21 października 2025

"Niematki" Leslie J. Anderson



Tytuł: Niematki Autor: Leslie J. Anderson Tłumaczenie: Marta Miazek Wydawnictwo: StoryLight Liczba stron: 360 Ocena:7.5/10 

"Nigdy nie próbuj walczyć z koniem", lubiła mawiać "On zawsze wygra ten sprawdzian siły. Bóg dał ci rozum zamiast siły, więc musisz go używać. Po prostu nie możesz się z nim siłować, używając mięśni".

Raeford. Małe miasteczko w którym każdy się zna. Nie każdy jednak zna swoje najmroczniejsze sekrety. Po tym jak w mediach pojawia się informacja o tym, że koń urodził ludzkie dziecko, Carolyn Marshall - dziennikarka, zostaje wysłana do tejże mieściny, aby zbadać sprawę. Mieszkańcy są zdystansowani i zamknięci, jednak kobieta nie zamierza rezygnować. Nie spodziewa się jeszcze, że to, co odkryje będzie dużo mroczniejsze, niż wydawało się na początku...

Muszę przyznać, że miejsce do którego zamiera nas Leslie Anderson jest fantastycznym tworem złożonym ze słów. Dzięki nim moja wyobraźnie nie miała problemu ze zbudowaniem obrazu miasteczka Raeford, które było pełne błota, szarości, smutnych ludzi i mroku przez który dreszcz przebiega po plecach mieszkańcom. 
Ze strony Carolyn, wjeżdżamy w sam środek wydarzeń, które zmierzają do kulminacyjnego momentu. Autorka nie traktuje czytelnika jak kretyna, któremu poprzez proste dialogi musi tłumaczyć wszystko. Pojawiają się szczątkowe informacje uzyskane od mieszkańców, a resztę jako odbiorcy, musimy poskładać sobie sami.

Mieszkańców poznajemy z różnych perspektyw, ponieważ każdy rozdział skupia się na kimś innym. Rozumiem zabieg poszerzenia naszego spojrzenia na sprawę, która nie byłaby możliwa, gdybyśmy przez całą książkę przebywali tylko z Carolyn. W końcu nie jest ona częścią tej zamkniętej społeczności, a kimś kto węszy. Z drugiej strony nie można się przez to poznać jednego bohatera dogłębnie i ostatecznie nie jest dla nas tak ważne historia się skończy, bo nie jesteśmy związani z kimś na tyle, żeby mu dopingować.

Klimat rzeczywiście jest mroczny i buduje napięcie. A choć dreptamy po cienkim lodzie czekając aż wszystko się zawali, jednocześnie idziemy brawurowo  naprzód.
Pojęcie czegoś, co czyha w lesie, poprzez odkrywanie kolejnych kart i tajemnic, traci pierwiastek strachu wywoływanego w czytelniku.

 Brakuje domknięcia kilku wątków. Za to przedstawienie hermetycznej społeczności i ich obrzędów, jakichś przesądów - to jest na pewno na plus. 
Momentami autorka pisze w dziwny sposób i trochę gryzie mi się to z językiem, którego używa w większości powieści. Te krótkie momenty kojarzą mi się z próbą stosowania trochę poezji, trochę oniryzmu - być może ma brzmieć to tajemniczo i wprowadzać większe napięcie, natomiast mam wrażenie, że daje efekt przeciwny do zamierzonego.

Z mojej strony polecam - jest to naprawdę udany debiut. Przez mnogość wątków i dobrze zbudowaną atmosferę miasteczka, rozdziały szybko się pochłania. Dla fanów kryminału i odrobiny dreszczyku.

Pozdrawiam, Klaudia




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka