"Chyba przyszedł czas, bym wzięła się w garść. Nie mogłam przecież użalać się na sobą w nieskończoność. On nie był tego wart – wmawiałam to sobie każdego dnia..."
Metamorfoza czy iluzja?
Największą zmianę widać u głównej bohaterki. Julia w końcu zaczyna walczyć o swoje. Z uległej, nieco wycofanej dziewczyny zmienia się w kobietę, która potrafi głośno wyrazić swoje zdanie i być asertywna. To duży plus. Niestety, w parze z tą nową siłą nie idzie profesjonalizm. Jej zachowanie w hotelu i skakanie z łóżka do łóżka budziło we mnie niesmak. Rozumiem, że to erotyk i rządzi się swoimi prawami, ale momentami brakowało mi tu klasy. Tytułowa femme fatale to w jej przypadku raczej pobożne życzenie niż faktyczny stan rzeczy.
Między młotem a kowadłem (francuskim)
Sytuacja komplikuje się, gdy na horyzoncie pojawia się dwóch szefów. James to typ zaborczy i kontrolujący – szczerze mówiąc, potwornie działał mi na nerwy. Jego brak szacunku dla przestrzeni Julii i ciągłe naciski były męczące.
Zdecydowanie ciekawiej wypada Gaspard, właściciel firmy. Ten Francuz ma w sobie to „coś”. Jest pewny siebie, bywa arogancki, ale ma też sporo uroku, który sprawił, że polubiłam go znacznie bardziej niż jego rywala. Co prawda jego lojalność wobec przyjaciela (Jamesa) pozostawia wiele do życzenia, a zasady moralne ma dość luźne, ale jako postać literacka jest po prostu barwniejszy i bardziej intrygujący.
Szybki seks, mało biznesu
Fabuła nie jest skomplikowana – wszystko kręci się wokół otwarcia ekskluzywnego hotelu. Niestety, sama intryga biznesowa często ustępuje miejsca scenom erotycznym i dramatom. Dzieje się dużo, szybko i intensywnie, często z udziałem obu panów w krótkich odstępach czasu. Miałam nadzieję na nieco więcej subtelności, a dostałam jazdę bez trzymanki. Na szczęście styl autorki jest bardzo lekki, dzięki czemu książkę czyta się błyskawicznie, mimo że treściowo momentami zgrzyta. Finał? Oczywiście zaskakujący, zostawiający furtkę do kolejnego tomu.
Wizualnie jest świetnie – minimalistyczna, czarno-biała okładka z czerwonym akcentem przyciąga wzrok i wygląda bardzo elegancko.
Werdykt: Krok do przodu
Reasumując, „Femme Fatale” to tom zdecydowanie lepszy od „Skandalu”. Jest bardziej dynamicznie i wciągająco. Mimo że zachowania bohaterów często mnie irytowały, a erotyka momentami przytłaczała fabułę, bawiłam się nieźle. Największym wygranym tej części jest dla mnie Gaspard – to dla niego sięgnę po ciąg dalszy.

Sara Kałecka
Popkultura pod lupą. Łączę światy: od romantasy po literaturę faktu, od RPG po The Sims. Szczere opinie, które oszczędzą Twój czas i portfel.💰
Więcej o autorze

![Konkurs z okazji 1,000 wejść! [ZAKOŃCZONY]](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQDFu1whJZOm6-8uZuIcK9cn3dCztHC_pVqUOAW-rskbFUmIDnXMi-mHcsD8FOtvRPkmMUNfr3iPGEfsL61QcvHCJ6bIdfAbKyGhJvyWACQIgHlhyphenhyphenEbssDs3ZP_jfMz8CNauaLntIaFjc/s400/czerwona-krolowa-b-iext37873347.jpg)

Komentarze: