Szukam zakładki...
The Call. Inwazja - Sidhe u bram.

The Call. Inwazja - Sidhe u bram.

6/22/2021
Zdarzają się takie książki, które – mimo świetnego, oryginalnego pomysłu – trafiają w nasze ręce w niewłaściwym momencie. Tak właśnie miałam z kontynuacją „The Call”. Czekałam na nią z niecierpliwością, a finalnie zostałam z poczuciem lekkiego niedosytu. To wciąż kawał dobrej, brutalnej literatury młodzieżowej, ale tym razem efektu „wowzabrakło. Może to kwestia moich zmieniających się gustów, a może po prostu oczekiwania przerosły rzeczywistość.

The Call. Inwazja

Peadar O'Guilin, 2018 | Dystopia, Horror & Groza

Czwarta Strona 379 stron
Zdarzają się takie książki, które – mimo świetnego, oryginalnego pomysłu – trafiają w nasze ręce w niewłaściwym momencie. Tak właśnie miałam z kontynuacją „The Call”. Czekałam na nią z niecierpliwością, a finalnie zostałam z poczuciem lekkiego niedosytu. To wciąż kawał dobrej, brutalnej literatury młodzieżowej, ale tym razem efektu „wowzabrakło. Może to kwestia moich zmieniających się gustów, a może po prostu oczekiwania przerosły rzeczywistość.
"Bombardujemy i niszczymy innych. Doprowadzamy ich dzieci do śmierci głodowej i dziwimy się, kiedy zwracają się przeciw nam z podobnym okrucieństwem."

Siła wbrew ograniczeniom

Najmocniejszym punktem tej historii pozostaje Nessa Doherty. To nie jest typowa heroina. Dziewczyna choruje na polio, co teoretycznie w świecie Wezwania czyni ją łatwym celem. Ona jednak udowadnia, że wola przetrwania jest ważniejsza niż sprawność fizyczna. Nessa bywa arogancka, zadziorna i momentami irytująca, ale właśnie dzięki temu jest tak wyrazista. Nie daje sobą pomiatać i walczy o każdy oddech. Cały czas zastanawiałam się, czy jej przetrwanie w świecie Sidhe było czyste, czy może kryje się za tym jakiś mroczny sekret. Ta nutka podejrzliwości świetnie budowała napięcie wokół jej postaci.

Zmutowana miłość i świat wrogów

Jej relacja z Anto to ciekawy kontrast. On – wycofany, naznaczony przez Sidhe (gigantyczna ręka wpędza go w kompleksy), ale w uczuciach szczery i bezgranicznie oddany. Wierzy w Nessę nawet wtedy, gdy inni wątpią. Mamy też Aoife – postać nieco bezbarwną, której wątek służył głównie jako narzędzie do pokazania mechaniki Wezwania "od środka". To był potrzebny zabieg, bo wyjaśnił wiele fabularnych zagadek. Duży plus należy się autorowi za pogłębienie obrazu samych Sidhe. Wreszcie przestają być tylko bezimiennym złem; poznajemy ich motywacje i brutalną naturę, co nadaje całości głębszy sens.
"Naród przetrwa (...). Wątpię, żeby tobie się to udało."

Dystopia na wysokich obrotach

Peadar O’Guilin pisze w sposób prosty i konkretny – tu nie ma miejsca na lanie wody. Akcja jest dynamiczna, a wydarzenia pędzą, więc książkę pochłania się błyskawicznie. Mimo sporej liczby bohaterów i panującego chaosu (w końcu trwa inwazja), łatwo się w tym wszystkim odnaleźć. Choć fabuła jest sprawnie poprowadzona i nie nudzi, dla mnie stała się po prostu "kolejną przeczytaną książką", a nie tytułem, który zapamiętam na lata. Wizualnie jednak wciąż jest bardzo dobrze – okładka przyciąga wzrok, a ilustracja pod skrzydełkiem to świetny detal.
•••

Werdykt: Solidny koniec świata

Reasumując, „The Call. Inwazja” to udane domknięcie dylogii. Doceniam autentyczność głównej bohaterki i niebanalny pomysł na świat przedstawiony, czerpiący z celtyckich mitów. To solidna pozycja dla fanów oryginalnych dystopii, choć u mnie trafiła na gorszy czas i nie wywołała już takich emocji jak pierwszy tom.

🩸 Celtycki survival.

Sara Kałecka

Popkultura pod lupą. Łączę światy: od romantasy po literaturę faktu, od RPG po The Sims. Szczere opinie, które oszczędzą Twój czas i portfel.💰

Więcej o autorze
Podaj dalej:

Karta Stałego Czytelnika

Nie pozwól, by umknęła Ci dobra historia. Zapisz się na powiadomienia.

Komentarze:

Zostaw komentarz