czwartek, 2 marca 2017

[WYWIAD] Bartek Biedrzycki

Cześć! Mam dla was niespodziankę, pod postacią wywiadu z Bartkiem Biedrzyckim autorem m.in. "Kompleks 7215",  "Stacja. Nowy świat" oraz najnowszej "Dworzec Śródmieście". Pan Bartek zgodził się udzielić wywiadu i okazał się naprawdę bardzo ciekawą osobistością, zapraszam do zapoznania się z całością:








NŚK: Jest Pan autorem słynnego cyklu “Opowieści z postapokaliptycznej aglomeracji”, a 24 lutego tego roku została wydana trzecia część “Dworzec Śródmieście”, więc nasuwa mi się pytanie, dlaczego akurat klimaty postapokaliptyczne?

BB: To pytanie często powraca w wywiadach. Sytuacja, z jaką mamy do czynienia w postapokalipsie to sytuacja wyjątkowa – bohater, człowiek, staje wobec zagłady świata. Zniszczona zostaje cywilizacja, nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim wszystkie jej wartości i reguły. Upada moralność, znikają zasady społeczne, zaczyna się walka o przetrwanie. Walka zarówno w znaczeniu społecznym, jak i takim najbardziej pierwotnym – człowiek odarty z inkubatora technologii znów staje sam na sam przeciwko światu, na zabójczej ziemi, wobec środowiska na wskroś wrogiego.

To pozwala autorowi na dwie rzeczy – po pierwsze na kreację bohaterską, awanturniczą, przygodową, na pokazanie challengerów, rzucających wyzwanie światu i próbujących odzyskać utracone dziedzictwo ludzkości. Z drugiej strony do doskonała okazja do pokazania postaw etycznych – czy amoralny świat może jeszcze stworzyć moralnego bohatera? Czy taka postać, jej istnienie, ma w ogóle rację bytu i sens? Czy istnieje jeszcze człowieczeństwo w naszym współczesnym ujęciu.

W swojej serii, wraz z kolejnymi książkami, przeszedłem od tego pierwszego motywu – walki przeciw wrogiemu światu, przygody do tego drugiego – pytania o kondycję ludzką, o zestaw wartości, o moralność. Myślę, że to dość ciekawe pytania, nawet, jeśli tylko zasygnalizowane ze względu na raczej rozrywkowy charakter tych powieści.

NŚK: Cóż kolejnym pytaniem jakie chciałabym zadać to, czy od zawsze chciał Pan pisać czy to przyszło raczej z znienacka?

BB: Od zawsze to nie. Od zawsze to chciałem robić i robiłem komiksy. Zacząłem mając chyba trzy lata. Pisać zacząłem później, jakoś w szóstej? może siódmej klasie szkoły podstawowej. Pisałem wytrwale przez całe liceum, a potem znów porzuciłem literaturę na rzecz komiksu – tworzyłem zarówno autorskie projekty jak i scenariusze, byłem przez kilka lat wydawcą.

Do pisania beletrystyki wróciłem w zasadzie przypadkiem. Ale nie żałuję (śmiech).


NŚK: Rozumiem, że pisanie sprawia Panu przyjemność? Czy były takie momenty, w których nie było tego czegoś, co napędzało pomysły w Pana głowie?

BB: Takie momenty są często. Powieść to jest duża forma, rządzi się zupełnie innymi prawami niż opowiadanie. W opowiadaniu liczy się pomysł – kiedy się pojawi, trzeba go zapisać, zredagować, sprawdzić, czy to gra i wyrzucić do kosza, jeśli trzeba. Powieść to bardziej opowieść, trochę jak serial – trzeba mi najpierw scenariusza, który przez tygodnie, czasem miesiące „piszę w głowie”. Badam możliwości, sprawdzam pewne rzeczy, zastanawiam się nad interakcjami. Dopiero potem siadam do pisania.

Z tym pisaniem bywa różnie – są dni, a raczej noce, bo piszę głównie wieczorami, że wszystko idzie gładko i powstaje cały rozdział, czasem więcej. Potem nadchodzi chwila, kiedy muszę przerwać, czasem na kilka tygodni i znów pomyśleć. Zastanowić się, jak zmienia się dynamika akcja, dynamika całego tekstu na podstawie już napisanych fragmentów. Czasem to nie idzie.

Wtedy siadam i zaczynam sklejać z papieru radzieckie stacje orbitalne albo mikroskopijne dioramy nieistniejących plaż i prowincjonalnych stacyjek kolejowych.


NŚK: Jest Pan pisarzem, a czy czyta Pan książki innych? Jeśli tak to jaki gatunek najczęściej, jeśli nie to dlaczego?

BB: Moja świętej pamięci wychowawczyni mawiała, że nie da się nauczyć pisać nie pisząc. To oczywiście prawda, ale nie da się nawet zacząć prób pisania, jeśli człowiek nie czyta. Tylko obcowanie z literaturą i to najlepiej jak najbardziej różnorodną daje niezbędne zaplecze – wiedzę, fakty, informacje; pozwala podejrzeć cudzy warsztat; daje wgląd w zabiegi fabularne, sposoby prowadzenia opowieści, zasady sztuki pisarskiej. Człowiek, który nie czyta, nie napisze nic, bo nie wystarczy znajomość gramatyki i ortografii. Tak samo, jak szachistą nie będzie ktoś, kto zna ruchy figur – do tego trzeba czegoś więcej.

Czytam różne rzeczy, niestety nie zawsze mam na to czas, bo praca zawodowa pochłania go sporo. Jestem też ojcem, więc cały czas dzienny moich dzieci to chwile, kiedy trudno uciec w książkę – są ważniejsze i ciekawsze sprawy. Dlatego zwykle czytam wieczorami. W ostatnich latach była to głównie fantastyka. Najbardziej lubię fantastykę starszą, raczej klasyczną w duchu. Darzę wielkim uwielbieniem i szacunkiem Bułyczowa, Strugackich. Przez ostatni okres czytam dużo Peteckiego, ale także odświeżyłem sobie flagowy cykl Andre Norton. Z polskich autorów lubię Podlewskiego, Lema, przeczytałem także całego Dukaja, chociaż jego książki za bardzo poszły w stronę filozoficznych traktatów kosztem akcji. Siłą rzeczy, zawodowo niejako, czytam dużo postapokalipsy, ale staram się sięgać po rzeczy mniej oczywiste i tu znów przychodzi z pomocą starsze pokolenie – za jedną z najlepszych powieści nurtu uważam „Sotnie Łysego Iwanki” mające naprawdę niewiele wspólnego z typowym stalkerem z kałachem w skażonym mieście.

Jednocześnie ze względu na pracę nad innymi projektami czytam sporo opracowań technicznych i dokumentów na temat lotów w kosmos, zamkniętych programów załogowych czy książek popularnonaukowych i biograficznych z tego obszaru.


NŚK: Pisząc, trzeba się przygotować na krytykę, czy zdarzyło się tak, że ktoś skrytykował Pana dzieła?

BB:
Tak. To naturalne i normalne i trzeba to brać na klatę. Często są to bardzo cenne uwagi, pomocne, pozwalające coś poprawić, ulepszyć. Czasem jest to marudzenie czytelnika, któremu coś się nie spodobało, albo w czymś się pogubił – ludzie szczególnie narzekali na retrospekcje i równoległe prowadzenie akcji w kilku planach czasowych, ale na to akurat trochę mniej zwracam uwagę – to wymaga wysiłku od odbiorcy po prostu. Krytyka może mieć sens lub nie – jeżeli ktoś pisze, że moja książka to nie jest dobra powieść fantasy, to nie ma sensu w ogóle takiej opinii zauważać, bo jeżeli wydaje ją o książce postapokaliptycznej, to znaczy, że nie ma pojęcia o czym mówi…

NŚK: Czy Bartek Biedrzycki to prawdziwe imię, czy może pseudonim artystyczny?


BB: W dowodzie mam Bartosz, ale odkąd pamiętam używałem formy skróconej. Taka forma imienia to element marki. Po pierwsze lubię tę akurat wersję, po drugie to skraca dystans – jakoś łatwiej ludziom przejść na ty.

NŚK: Czy chciałby Pan przeżyć kiedyś historię, którą sam Pan napisał?


BB: Jeśli chodzi o „Opowieści z postapokaliptycznej aglomeracji” to stanowczo nie. Jeśli chodzi o inne moje utwory, to może miałbym ochotę przez chwilę pobyć którymś z opisanych przeze mnie kosmonautów.


NŚK: Myślę, że to będzie ostatnie pytanie, czy rodzina, gdy dowiedziała się, że Pan pisze, wspierała Pana czy może raczej skłaniała do tego, aby zająć się czymś innym?

BB: Od zawsze wspierała. W drugiej klasie liceum, kiedy zacząłem pisać dużo, rodzice kupili mi maszynę do pisania. Mam ją zresztą do dziś.

Moja żona wielokrotnie pomagała mi w organizacji czasu, wspierała mnie i służyła za pierwszą recenzentkę i pomoc merytoryczną, niezależnie czy pracowałem nad komiksami czy nad powieścią.

Dzieci natomiast najbardziej lubią jeździć na konwenty i być częścią fandomowego szaleństwa – na czytanie moich książek jeszcze dla nich za wcześnie. Ale jestem regularnie obdarowywany rysunkami, projektami, a córce zaszczepiłem miłość do robienia komiksów. Syn zresztą zaraz pewnie pójdzie w jej ślady.

W zasadzie nigdy chyba nie spotkałem się z żadną negatywną opinią na temat takiego a nie innego hobby.


NŚK: Dziękuję za udzielenie odpowiedzi, jest Pan naprawdę niezwykłym i ciekawym człowiekiem, mam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli sposobność poznać się osobiście.
Pozdrawiam, Sara Kałecka


BB: Również bardzo dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników!

A Was zapraszam do zadawania pytań w komentarzach, być może Bartek zgodzi się odpowiedzieć na parę interesujących was pytań ^^

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wywiad :D mam nadzieje, że będzie ich więcej. Kocham czytać wywiady i ten bardzo przypadł mi do gustu <3 Pytania bardzo ciekawa a pytania autora są po prostu czadowe. <3 <3 :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku pomyliłam się miało być Pytania bardzo ciekawa a odpowiedzi autora po prostu czadowe. Kiedyś może uda mi się sięgną po jego książki :D

      Usuń

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka