Tytuł: Tysiąc odłamków ciebie
Autor: Claudia Gray
Ilość stron: 366
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 9,5|10
"Zamierzałam specjalizować się w konserwacji dzieł sztuki, więc nie groziło mi, że w wieku trzydziestu lat będę musiała mieszkać u rodziców w piwnicy, ale nie miałam ochoty się przed nim tłumaczyć. Wolałam zaatakować."
Pierwsze co mi przyszło co głowy to: "Okładka wymiata!", a drugie "Czyj treść będzie fajna?". Zapamiętajcie to pytanie, bo przypuszczam, że niektóre frazy się powtórzą. Rzadko spotyka się aby fabuła mówiła o podróżach, ale nie byle jakich, nie po świecie, ale po wymiarach. Właśnie takie podróże znajdują się w "Tysiąc odłamków ciebie".
Marguerite to córka dwójki naukowców, którzy wynaleźli Firebirda - urządzenie umożliwiające wyprawy między wymiarowe. Ma także starszą siostrę Josie, która idzie w ślady rodziców. Marguerite natomiast bardzo odstaje od rodziny, pod każdym względem, zamiast nauk ścisłych woli sztukę. Stażystów i pomocników rodziców kocha jak prawdziwą rodzinę. Ta rodzinka jest nietypowa w każdym znaczeniu tego słowa, a co najfajniejsze, to to, że kochają się bez względu na wszystko. Nie byłoby dla mnie urzekającej powieści, gdyby nie subtelna nuta zakazanej miłości.
Historia spowita jest tajemnicą, która trzyma do samego końca, no dobra prawie końca. Fabuła jest dość ciekawa, na pewno bardzo innowacyjna, ale myślę, że czegoś tu brakuje, nie jestem do końca pewna czego, ale na pewno byłoby to istotne. Niemniej jednak przechodząc do stylu autorki, nie jest on jakiś specyficzny, powiedziałabym raczej, że jest bardziej na normalnym poziomie, bez udziwnień, choć autorka zrobiła niezły research jeśli chodzi o naukowy żargon. Treść była jak najbardziej fajna i nietuzinkowa, a bohaterowie wykreowani przez Claudię oryginalni, ale czasem irytujący. Nawiązując do irytujący, wkurzały mnie trzy główne postacie, aczkolwiek tylko w niektórych sytuacjach.
"Myślę, że to jest właśnie granica dorosłości. Nie te wszystkie bzdury, jakie nam wmawiają - ukończenie liceum, utrata dziewictwa, własne mieszkanie czy co tam jeszcze. Przekraczasz granicę, kiedy po raz pierwszy zmieniasz się na zawsze. Przekraczasz ją, kiedy po raz pierwszy zrozumiesz, że nie ma powrotu do tego, co było."Marguerite - denerwował mnie fakt, że była zbyt łatwowierna, a czasem nawet idiotycznie lekkomyślna. Zbyt łatwo przechodziła jej złość, zupełnie jakby nie zwracała uwagi na konsekwencje niektórych zdarzeń, które miały miejsce i no jakby jej dotyczyły.
Theo - to właściwie moja ulubiona postać, ale niestety w niektórych momentach miałam ochotę go udusić. On również czasem postępował lekkomyślnie (taaak wiem, każdemu może się zdarzyć), ale mam na myśli uciekanie się do używek, czy na prawdę nie jest świadomy tego, że jego inteligencja może wyparować przez jego własną głupotę?! Ugh.
No i Paul - tego to ja już w ogóle nie lubiłam, niby cichy chłopak, który swoją inteligencją wspiął się prawie na szczyt, pewnie myślicie sobie "Ale o co ci chodzi?" i w ogóle, ale to co wyprawiał doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Niemota emocjonalna i zawodowy kłamca, czy był dobrym czy złym charakterem musicie przekonać się sami. Niemniej jednak pozostaję w TEAM THEO.
"Wiem teraz, że żałoba jest jak osełka. Szlifuje całą twoją miłość, wszystkie szczęśliwe wspomnienia, I czyni z nich ostrza, które rozrywają Cię od środka."Ostatnio do zachwytu nad okładkami przechodzę praktycznie na końcu, tak też jest teraz. Zapewne parę (naście) razy wspominałam o tym jak uwielbiam białe okładki, w tym wypadku byłam i jestem zachwycona. Motyw na niej ukazany również urzeka, są to drapacze chmur bodajże z Nowego Jorku (ale mogę się mylić), a jako lustrzane odbicie są rosyjskie świątynie (albo zwykłe budynki). Rozbryźnięte kolory przypomniały mi moją koncepcję na tatuaż, która niestety na razie nie doszła do skutku, ale jest dalej w planach.Wracając jednak do pięknej mieszaniny różu, fioletu i odrobiny niebieskiego, to jest to bardzo ciekawy i przyciągający uwagę zabieg, no przyznajcie się, że jak coś jest ładne i kolorowe to choćby z czystej ciekawości sprawdzicie. Bez wykrętów :D
No to przechodząc do podsumowania, powieść ta z całą pewnością ma potencjał, niemniej jednak nie jest on wykorzystany na sto procent, tak jak wcześniej wspominałam nie ma jednego małego, ale istotnego CZEGOŚ, jakiejś iskry, która powali na kolana, choć nie twierdzę, że nie była zachwycająca. Czy polecam? Och chyba nawet nie wypada mi zadawać takiego pytania. Oczywiście, że polecam, tym razem trafiłam w (no może nie w samą dziesiątkę), ale w dziewięć i pół jak najbardziej. Polecam każdemu, to lekka powieść, która umili wam te jakże zimne wieczory. Dodam też, że czyta się ją niezwykle szybko i przede wszystkim przyjemnie.
Pozdrawiam, Sara ❤
Okładka jest naprawdę niesamowita i muszę w końcu sama się zabrać za tą książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Magda
https://booksbymags.blogspot.com/
Koniecznie! Jest naprawdę fajna :)
UsuńPozdrawiam ciepło, Sara
Oj ostatnio głośno o niej było! Okładka jest naprawdę fantastyczna i kusi, z chęcią poznam treść. :-)
OdpowiedzUsuńOjej, mówię ci że nie będziesz żałować :D Czekam na wrażenia :)
UsuńPozdrawiam ciepło, Sara
Nigdy nie patrzyłam na to, że biała okładka jest.. ładna. Jednak masz rację. Można nawet spokojnie powiedzieć, że piękna. Mimo, że to nie mój gust, zachęciłaś mnie to przeczytania :) Wpisuję na moją listę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio szał na białe okładki (dosłownie), a ten motyw sprawił, że zakochałam się w niej. Czekam na wrażenia, bo jestem ciekawa czy i tobie się spodoba :))
UsuńPozdrawiam ciepło,
Sara
Okładka bez dwóch zdań jest przepiękna, a ja jako okładkowa sroka byłabym w stanie posiadać tę pozycję na swojej półce tylko ze względu na okładkę. Z tego co zauważyłam książka zbiera dość średnie opinie, mimo to mam ochotę ją przeczytać zwłaszcza, że już niebawem premiera drugiego tomu! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i wartościowa recenzja.
Pozdrawiam xx
Łączmy się w bólu okładkowe sroki, nasze portfele przez to cierpią :) Też widziałam, że nie są zbyt pochlebne, niemniej jednak każdy ma inne gusta, więc ciężko trafić w tą dobrą nutę.
UsuńDziękuję serdecznie :))
Pozdrawiam ciepło,
Sara xoxo
Nie lubię takich naiwnych i łatwowiernych bohaterek! A Paul... mimo tego co o nim napisałaś... jakoś mi się spodobał XD ahahaha. Nie wiem czemu. Okładka rzeczywiście jest piękna i pomysłowa. Książki jeszcze nie czytałam, ale się za to zabiorę c:
OdpowiedzUsuń#SadisticWriter
Też nie przepadam, ale dla Theo wszystko XD Boże no, jak mogłaś :DD Paul to zło, nad złem. Czekam na wrażenia :))
UsuńPozdrawiam ciepło,
Sara
OdpowiedzUsuńTeraz mam mieszane uczucia. Sama już nie wiem czy chcę ją przeczytać, czy jednak poczekać. Mam lepsze książki do nadrobienia, więc może w wolnej chwili uda się przynajmniej zacząć ją.
Pozdrawiam
Już czeka w kolejce, już nie mogę się doczekać aż zacznę czytać, to coś w sam raz dla mnie, pozdrawiam Asia z ucztadladuszy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzekam na wrażenia, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńPozdrawiam ciepło Sara
Kolejna bohaterka, która jest strasznie głupiutka... Gdzie się podziali autorzy, którzy piszą o ambitnych kobietach?!
OdpowiedzUsuńP.S. Na komputerze nieprawidłowo wyświetlają się Twoje posty ;)
Też mnie to zastanawia...
UsuńOjej, a co jest nie tak? :)
Ucina mi część tekstu po bokach, z obu stron ;)
UsuńSpecjalnie weszłam z innego komputera i u mnie nie widać :/
UsuńMi się książka podobała tak średnio. Czegoś tu zabrakło, choć nie powiem książka ma potencjał i mam nadzieje, ze autorka fajnie poprowadzi akcję w kolejnych tomach :D
OdpowiedzUsuńDokładnie, czegoś, czego nie potrafię wymienić. To fakt potencjał ogromny, ale nie do końca wykorzystany. Też mam taką nadzieję, bo jestem ciekawa jak się tam sytuacja rozwinęła :D
UsuńNie czytałam i zawsze się boję jak widzę tak wysokie oceny :D . Jednak mogłabym ją posiadać dla samej okładki!
OdpowiedzUsuńNie ma się czego bać, w sumie każdy inaczej do tego podchodzi, ale nie była taka zła :D
UsuńTaak dokładnie :)