poniedziałek, 4 grudnia 2017

"Chemik" Stephenie Meyer



Tytuł: Chemik      Autor:Stephenie Meyer  Liczba stron:572     Ocena:6/10

"Złamanie ich zabierało dużo czasu"



     Dość znana autorka takiego bestselleru jak "Saga Zmierzch" wywołała we mnie pozytywne odczucia. Zaczynając byłam przekonana, że ta książka musi równać się pozostałym jej dziełom. Okazało się, że jednak nie tym razem. Grubość nie była czymś przerażającym na początku, jednak kiedy zaczęłam, to okazało się inaczej.
     Główną bohaterką jest ona. Dziewczyna. Nie znamy jej imienia, ponieważ zmienia swoje tożsamości jak skarpetki. Ukrywa się przed swoimi byłymi zleceniodawcami. Gdy jednak ci proszą o pomoc, ona zgadza się i wkracza w nowy świat, który przewróci jej własny do góry nogami.
A więc jeśli chodzi o sam pomysł to jest on dobry, jednak wykonanie tego już jest średnie. Nie powiem, że tragiczne, bo nie czyta się tego źle, ale całość się okropnie dłuży. Jest masa opisów i nazw, których większość z nas pewnie nie zna i nie zapamięta przez co człowiek ma ochotę przeskoczyć kawałek dalej bez nazw broni czy chemicznych specyfików.
Nieuczciwi ludzie nie wierzą w istnienie uczciwych.
Każda czynność była szczegółowo opisana, co było nużące. Według mnie powinien być jakiś zarys całej sytuacji, abyśmy jako odbiorcy sami sobie ją wyobrazić.     Fabuła dobra, jednak powinna być ona krótsza. Nie chodzi tu, że książka jest za długa, jednak mam wrażenie, że całość jest specjalnie wydłużana byle by czytać.
Wątek miłosny jest akurat pozytywną częścią, która jest troszkę inna i mniej typowa, niż inne. Urocza i jednocześnie pełna niebezpieczeństw. W sumie do końca nie wiadomo jak się skończy, dlatego każda strona jest czymś w rodzaju ulgi, że wciąż trwa.
Postacie są oryginalne. Można by rzec, że trochę mniej ludzkie, niż powinny, jednak z biegiem czasu odkrywamy ich coraz lepsze strony.
Bez urazy, ale jesteś równie groźny, co wydziergane na drutach skarpetki.
     Nie mam pojęcia co jeszcze napisać. Dziwnie rozpisywać się na same negatywy zwłaszcza, że nie była chyba aż tak tragiczna, skoro dobrnęłam do końca.
Możliwe, że to nie moja klimaty i się spodoba innym czytelnikom. W każdym bądź razie zapraszam do zapoznania się z treścią i porównanie jej do innych książek autorki. Jak myślicie? Czy wyszła jej, czy raczej powinna pisać w takim stylu w jakim pisała "Sagę Zmierzch" ?

/Black clare
Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka