"Złość, nienawiść i samotność są niczym pojedynczy przycisk, czekający na palec, który poprowadzi człowieka do destrukcji"
Słysząc czy nawet widząc ten tytuł większość z nas przypuszczalnie pomyśli najpierw o komedii o tej samej nazwie, w zasadzie nie ma w tym nic złego, ale niestety TO z całą pewnością nie jest śmieszną opowiastką wyssaną z palca. Dziewczyna z sąsiedztwa to prawdziwa historia i teraz, gdy już jestem po lekturze to w dalszym ciągu jestem w szoku,
Teoretycznie głównymi bohaterkami tej książki są Meg i Suzie, ale autor postanowił rozegrać to inaczej i ukazać to z nieco (według mnie) "lepszej" perspektywy i tak oto głównym bohaterem staje się niepozorny chłopiec, który mieszka w sąsiedztwie, który w zasadzie jest obserwatorem. David to prawie nastolatek, ma bodajże 13 lat (nie przywiązywałam w sumie do tego zbyt dużej uwagi) i mieszka w małym miasteczku, w którym każdy zna każdego, ulica na której mieszka jest naprawdę spokojna, tam każdy dzieciak w sumie przyjaźni się z każdym. Jednak przejdźmy do czegoś bardzo istotnego, David przebywa u Chandlerów, zatem wiadome było to, że nic go nie ominie.
Towarzyszą mi teraz naprawdę dziwne uczucia, sama nie wiem nawet jak je nazwać - to mieszanina oburzenia i można powiedzieć, że pewnego rodzaju smutku. Sama naprawdę nie wiem co powiedzieć, bo jestem oburzona tym, że to miało miejsce i ach. To z całą pewnością będzie długa i może nieco nudna recenzja, jeśli taka będzie to wybaczcie, ale ciężko mi się powstrzymać. Pomęczę zatem jeszcze temat Davida, poznał Meg i nawet się w niej zakochał, ale wszystko zaczęło się pieprzyć, wybaczcie kolokwializm, ale inaczej tego nazwać aktualnie nie potrafię. Chłopak niby wiedział, że źle się dziej, ale z dnia na dzień coraz bardziej do tego przywykał, mogę chyba stwierdzić, że zaburzyło to troszkę u niego rozróżnianie dobra od zła i zaczął to wszystko uważać za zupełnie normalne.
Skoro już tyle powiedziałam na temat Davida, więc warto wspomnieć o Ruth i jej bandzie, bo w większości to właśnie oni wyrządzili najwięcej złego. Zacznijmy więc od Ruth, na początku wydawała się być po prostu jedną z tych fajnych sąsiadek, które na wszystko pozwalają i potajemnie dają nam się napić piwa, w tym wieku to coś naprawdę wielkiego. Oto jak bardzo potrafią mylić pozory, myślę, że ta kobieta zmyliłaby niemalże każdego. Ta kobieta to totalny ewenement, tak bardzo nienawidzi płci, której i ona jest posiadaczką, że zgotowała obu dziewczynom piekło. Zastanawiam się tylko co działo się w jej głowie, że była tak okrutna i co więcej pozwalała, a czasem zmuszała do tego własnych synów czy ich kolegów. Oczywiście młodzi Chandlerowie byli równie winni co ich matka, absolutnie nic ich nie usprawiedliwia, więc nie wiem nawet jak mam do nich podejść. Jestem po prostu oburzona. Tak samo jeśli chodzi o ich kolegów, ciężko było sobie to wszystko tak po prostu wyobrazić."To jak postąpiłeś na końcu... To się liczy."
Powiedziałam już niemalże o wszystkich oprócz tych najbardziej kluczowych postaciach, a mianowicie o Meg i Suzie. Zacznijmy od tej, która miała odrobinkę "lżej", czyli Suzie. To lżej jest jak najbardziej uzasadnione, bo z pewnością traktowali ją jak księżniczkę w porównaniu z siostrą. To w sumie dosyć mała dziewczynka, ma bodajże 8 lat i to ona bardziej ucierpiała w wypadku, w którym zginęli ich rodzice. Suzie ledwo chodzi, ma pełno blizn i ma na nogach takie jakby stabilizatory, nie pamiętam jak się konkretnie nazywają, ale myślę, że każdy ma jakieś wyobrażenie. W każdym razie ona była nieco mniej bita, ale za to była "dobrą" formą szantażu dla starszej siostry. Więcej o niej mówić chyba nie trzeba, więc przejdę do Meg. Przyznam szczerze, że to najsilniejsza kobieta, tak myślę, że 16 latka to już praktycznie kobieta, którą kiedykolwiek widziałam, to w sumie trochę, a nawet bardzo nie na miejscu, ale szczerze ją podziwiam, że tak długo dała radę. Meg to naprawdę inteligentna i zaradna dziewczyna, która trafiła niestety w nieodpowiednie miejsce, w którym jej życie zmieniło się w istne piekło na ziemi. Ta dziewczyna znosiła tygodnie upokorzeń, uderzeń, a nawet największej krzywdy jaką można wyrządzić kobiecie.
"... Są rzeczy, o których wiesz, że prędzej umrzesz, niż o nich komukolwiek powiesz. Rzeczy, o których wiesz, że lepiej byłoby umrzeć, niż je zobaczyć ..."Jest to niezwykle kontrowersyjna książka, ja odnoszę takie wrażenie i podczas czytania towarzyszyło mi naprawdę mnóstwo emocji, czasem niezbyt przyjemnych, ale intensywnych. Miałam spore obawy przed przeczytaniem tej książki, bałam się, że to jednak nie książka dla mnie, że porzucę ją w połowie, że będzie po prostu zła. W każdym przypadku się pomyliłam, jakkolwiek głupio to brzmi, książka była dobra, przerażająco dobra i przede wszystkim opierała się na prawdziwej historii, co dodaje tej książce autentyzmu, a bohaterowie stają się niezwykle realni. Autor ma specyficzne pióro, które w sumie zmusza nas do myślenia, analizowania i przeżywania tego co się właśnie dzieje. Aż głupio mi w tym wypadku wspominać o okładce, ale jest klimatyczna i adekwatna do treści.
Po tak długiej recenzji czas na krótkie podsumowanie, reasumując zatem. To niezwykła książka, która zmusi was do myślenia, ale także przerazi i załamie. Powieść na faktach, która sprawia, że przestaje się niemalże wierzyć, że coś tak okrutnego nie mogłoby być prawdziwe, bo skąd takie okrucieństwo u zwykłego człowieka, ale to się wydarzyło naprawdę. Nie wiem czy ją polecić, jestem nią totalnie wstrząśnięta. Myślę, ze warto poznać tę historię, ale nie jest to książka dla każdego.
Pozdrawiam, Sara ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)