czwartek, 7 listopada 2019

"Rysunkowy chłopak" K.N. Haner

Tytuł: Rysunkowy chłopak  Autor: K.N. Haner  Wydawnictwo: EditioRed  Ilość stron: 352  Moja ocena:  10|10
"Świadomość tego, że nigdy nie odzyskasz tego co straciłeś. Nie zobaczysz uśmiechu tej osoby, nigdy więcej nie usłyszysz jej głosu, nie dotkniesz dłoni."


     Po książki Kasi sięgam z niemałą przyjemnością, tak było i teraz. Mam wrażenie, że każda kolejna powieść jej autorstwa jest nie dość, że lepsza to w dodatku coraz bardziej się do niej przywiązuję. Nie wiem czy nie za wcześnie stwierdzam, że to na pewno jej najlepsza książka. Przeczytałam ją jako pierwszą w listopadzie, gdyby nie to, że miałam trochę rzeczy do załatwienia to skończyłabym ją dosłownie tego samego dnia. No, ale do rzeczy.

     Diana Sullivan to prawie normalna studentka, dlaczego prawie? Ano chociażby dlatego, że niedawno straciła w wypadku swojego brata bliźniaka, z którym była bardzo zżyta, nie może się pozbierać po jego śmierci, z dnia na dzień zamiast być lepiej, popada w większą depresję. Mimo, że wcześniej też nie pałała zawrotną energią czy nie lgnęła do ludzi, to teraz stała się jeszcze większą samotniczką – ma tylko Loli i rodziców. To artystka, całkiem zresztą utalentowana, bardzo wrażliwa, co w zasadzie jest dosyć oczywiste, wiadomo, że artyści tak mają. Przyznam szczerze, że polubiłam ją, została całkiem ciekawie wykreowana, obawiam się też, że niestety niezbyt wiele mogę o niej powiedzieć, bo książka do prostolinijnych nie należy, jest o wiele bardziej skomplikowana aniżeli może się wydawać, co w sumie jest ogromnym plusem.

     Myślę, że w skrócie wypadałoby też wspomnieć o Loli – niezwykle szalona i trochę puszczalska dziewczyna (nie mam tu zamiaru jej ubliżać), ale za to najlepsza przyjaciółka Diany, wiadomo że przeciwieństwa się przyciągają, jak widać dosyć bardzo. Gdyby ona była główną bohaterką to ciężko byłoby się skupić na jednej rzeczy. Warto też chociaż napomknąć o Ryanie, Diana poznaje go w dosyć ciekawym momencie, ale w sumie to niezbyt wiele o nim wiemy, owiewa go taka mgła tajemniczości, polubiłam go, aczkolwiek jednak nie do końca mi coś w nim grało, myślę, że to też kwestia tego, że wszystko jest bardzo złudne w tej książce.
"To tak, jakby ktoś wyrwał ci serce i płuca. Jakby od środka trawił cię żywy ogień, a ty nie mógłbyś zaczerpnąć powietrza. Jakby ktoś zabrał ci duszę i wszystko, co dobre, wartościowe. Jakby każdego dnia wschodzące słońce spalało cię od nowa. I nic nie jest w stanie uśmierzyć tego bólu."
     Jest to naprawdę interesująca powieść, cały czas zdaje mi się, że K.N. Haner nie będzie w stanie mnie już niczym zaskoczyć, że po prostu nie ma rzeczy, która zrobiłaby na mnie jakiekolwiek wrażenie, zwłaszcza dobre i szokujące. No i proszę! Gdy tylko tak myślę ta autorka jakby znikąd wyciąga takie historie na światło dzienne i sprawia, że chcę więcej i więcej, ale wtedy okazuje się również, że czytam to na tyle szybko, że po prostu błyskawicznie się kończą. Nie muszę chyba ponownie mówić, że K.N. Haner od lat jest jedną z moich ulubionych autorek, które bardzo sobie cenię i choć nie każda robi na mnie takie piorunujące wrażenie to zawsze znajdę w nich coś co sprawia, że dobrze je wspominam. Pozwolę sobie powtórzyć, spośród tylu jej książek ta pod względem fabuły jak i wykonania, była po prostu najlepsza. Bohaterowie są wielowymiarowi, dosyć wiarygodni, łatwo można się do nich przywiązać. Ponadto autorka dynamicznie prowadzi akcję, nie dopuszcza do czytelnika monotonii, nie przynudza zbyt długimi opisami, co więcej mąci nam w umysłach, sprawia, że coś w co bardzo wierzymy może być złudne.

     Jest to książka z gatunku romans/literatura obyczajowa, ale jeśli chodzi o wykonanie to Kasia była bardzo delikatna, przyznam, że to naprawdę miła odmiana. Bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie również okładka, jest miła dla oka i dosyć nietypowa mimo wszystko, pastelowe kolory uwydatniają delikatność wnętrza. Jest to typowo książka do przeczytania naraz, w sensie na pewno miło byłoby na pewno do niej wrócić, ale pochłonąć ją całą od razu.

     Reasumując, Kasia Haner to bardzo ciekawa autorka pod wieloma względami, cały czas jej styl ewoluuje, każda książka jest na jakiś sposób inna i w tym wszystkim wyjątkowa. Tutaj autorka budowała fabułę w bardzo ciekawy sposób, wzbudzając w czytającym chęć poznania dalszej historii, wzbudza ciekawość, a potem jest jedno wielkie zaskoczenie. Czyta się szybko, bardzo przyjemnie w dodatku, autorka używa barwnego, ale zrozumiałego języka, wykreowała fajnych i interesujących bohaterów, a na końcu raczy nas sporym zaskoczeniem, którego w sumie z jej strony troszkę się spodziewałam. Szczerze polecam, to jej najlepsza pod względem wykonania i fabuły książka, jeśli twierdziłam tak wcześniej to tylko dlatego, że nie znałam tej. Dobra, przyjemna i ciekawa.
Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka