czwartek, 16 stycznia 2020

"Powódź" Paweł Fleszar

Tytuł: Powódź  Autor: Paweł Fleszar  Wydawnictwo: Księży Młyn  Liczba stron:212 Ocena:7|10

"Wbrew idealistycznym twierdzeniom, ludzie na ogół nie zmieniają się na lepsze, lecz rzadko zmieniają się również na gorsze. Choć robią dobre i złe rzeczy pod wpływem emocji, impulsu, chwili, okoliczności."
     Zasugerowany mi tytuł  i jego opis, oraz późniejsze sprawdzenie go w internecie mówiły mi wyraźnie, że to będzie kryminał. Podejście powoli zmieniam, gdyż dotychczasowe, które czytałam nie zniechęcały mnie do dalszych pozycji. Tutaj urzekło mnie spojrzenie na jeden z nagłówków, który kojarzy się z tytułem kawałka pewnego rockowego duetu (kto słuchał, ten wie). Może nie powinien być to powód do sięgnięcia po książkę, jednak tutaj tak właśnie było. Skupmy się jednak na czymś więcej, czyli na treści.
     Krzysztof zwanym Krisem jest tutaj głównym bohaterem. Nagle spada na jego barki wiadomość o samobójstwie swojego starego przyjaciela - Kuby. Chłopak zostawił list, jednak to nie uspokaja Krzysztofa. Wie, że nie byłby on w stanie się zabić. Postanawia znaleźć powód, ludzi, jakieś wyjaśnienia, które pozwolą mu uwierzyć w jego samobójstwo albo znaleźć winnego.
Z początku myślałam, że całość będzie szła mi dość opornie (brak czasu robi swoje), jednak zawsze znalazłam chwilę, aby przeczytać choćby jeden rozdział. Chwila przedłużała  się i skończyło się na tym, że książkę pochłonęłam bardzo szybko.
     Historia prowadzona jest w ciekawy sposób, nie mamy zbędnych i długich opisów, a bardziej wystarczające minimum i dużo akcji. Bohaterowie pojawiają się, znikają, pojawiają się nowe ślady, a Krzysztof z łatwością potrafi wczuć się w Kubę i dzięki temu odkryć pozostawione przez niego wskazówki.
     Poruszane kwestie nie dotyczą tylko samobójstwa, ale też handlu kobietami, gwałtach, porwaniach i ciemnym podziemnym światku, który nie jest do końca tak podziemny jak wskazuje nazwa.
Autor zręcznie prowadził nas przez korytarze sekretów i... wysadził na innej stacji. Na pewno kupiłam bilet na inną. A tak poważnie, to obstawiałam winę  nie tą osobę, którą powinnam, do tego miałam własne teorie na temat życia i śmierci Kuby, ale żadna z nich się nie sprawdziła. Z jednej strony to dobrze, że autorowi udało się wprowadzić element zaskoczenia, jednak z drugiej myślałam, że już przed odkryciem wszystkich kart będę pewna wyjaśnienia sprawy i zostanę Sherlockiem, ale jednak nie tym razem.
     Rozterek uczuciowych i głębszych przemyśleń nie mamy tutaj za wiele, a bardziej działania. Bohaterem jest mężczyzna, więc ciężko oczekiwać od niego podobnej narracji jak w przypadku kobiet jako głównych postaci, ale brakowało mi chwilami podejścia emocjonalnego do niektórych bardziej osobistych wydarzeń.
     No i najważniejsze czego mi tutaj zabrakło, czyli dokończonego wątku na temat szajki handlarzy kobietami. To było ciekawe i liczyłam na ciąg dalszy, a poszło w eter. Cała historia zamknęła się wokół Kuby i wyjaśnienia całej sprawy. Rozumiem, że to było tylko tło wydarzeń- jedno z wielu, ale miałam nadzieję, że autor dokończy.
     Nie mam doświadczenia z kryminałami, dlatego nie mogę go porównać do zbyt wielu tytułów. Wiem na pewno, że historia jest ciekawa i warta przeczytania. Nie miałam wrażenia, że się dłuży, a wręcz przeciwnie.  Zachęcam do zapoznania się choćby z pierwszymi stronami, aby sprawdzić czy warto sięgnąć po całość :)

Black clare

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka