czwartek, 27 lutego 2020

[PATRONAT] "Kolory Ognia" Aleksandra Galert




Tytuł: Kolory Ognia  Autor: Aleksandra Galert  Wydawnictwo: AlterNatywne Liczba stron:455 Ocena:7,5|10


"-Muszę odszukać przyjaciół-rzekła.
-Daruj sobie dziecko. Pogódź się z tą stratą- odparł Viran.
-Skoro my przeżyliśmy, to możliwe, że oni również. Albo zostali złapani. Nie mogę ich tak zostawić. Więc albo mi pomożesz, albo pójdę sama.
[...]
-W takim razie... - powiedział powoli - Ale najpierw musimy coś zjeść. Nikogo nie uratujesz z pustym żołądkiem."
     Kolory Ognia to jedna z pozycji objętych pełno-kulturkowym patronatem. Ucieszyłam się niezmiernie, gdy okazało się, że jest to fantastyka. Okładka jest śliczna i nadaje tytułowi inne brzmienie. Gdy zobaczyłam, że autorką jest kobieta, poczułam nagłe wątpliwości, które jednak postanowiłam zdusić i przeczytać tę pozycję.

      Nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi tu absolutnie o pisarskie predyspozycje, a bardziej o historie, które wychodzą spod pióra kobiet, a spod pióra mężczyzn. Pisarze częściej wplatają w całość wątki, lub sytuacje, których czytelnik zupełnie się nie spodziewa. Wszystko jest bardziej krwawe, brutalne, jakby autor nie do końca kibicował naszym bohaterom. Natomiast pisarki często mają świetne pomysły, które rozpoczynają, aby później zepchnąć je na dalszy plan, ponieważ do głosu dochodzi wątek miłosny i wszelkie świetnie rozpoczęte plany idą w łeb, na rzecz oblanego lukrem cukierkowego zakończenia bez polotu. Nie mówię, że tak jest zawsze, jednak bardzo często.
Po przeczytaniu kilku pierwszych stron byłam pewna, że odkryłam tajemnicę i teraz jeszcze muszą do niej dojść bohaterowie, a w międzyczasie pojawią się jakieś wątkowe zapychacze.
Na całe szczęście okazało się, że rozwiązana zagadka od początku żadną tajemnicą być nie miała i tu zaczęło się moje zdziwienie.

     Bohaterką jest zwykła dziewczyna - Larina. Mieszka z dziadkiem i magiem, który często wyrusza na magiczne misje. Jej życie natomiast jest nudne i dziewczyna marzy o niesamowitych miejscach i przygodach. Gdy w Fene coraz częściej dochodzi do morderstw młodych dziewcząt, Lar wie, że musi uciekać. W dodatku jej opiekun jest w niebezpieczeństwie i nasza bohaterka musi go odnaleźć. Oczywiście nie będzie sama. Towarzyszami podróży będzie Samuel- miejscowy rozrabiaka i przyjaciel Lariny, Ithen - bogaty panicz, którego najważniejszym narzędziem jest rozum, a także Kot.

     Skupiając się na najważniejszych rzeczach, doszłam do wniosku,że historia była dobra. Jest to ten rodzaj fantastyki w której nie ma skomplikowanej wielowątkowości. Nie mamy kilku historii rozrzuconych po jakimś obszarze, tylko jedną drogę, jedną perspektywę i jedną grupę bohaterów.
Ogromnym plusem powieści była niewiadoma. Cukierkowego świata tutaj nie było, a tylko smutna i szara rzeczywistość. Na każdej kolejnej strony słały się trupy. Może brzmi to brutalnie, bo takie rzeczywiście było, jednak autorka nie miała problemów z usuwaniem bohaterów z historii, przez co my jako odbiorcy, nie możemy być pewni jaka postać zostanie z nami do samego końca.
Poza tym, że główną bohaterką jest Larina i to wokół niej skupiamy całą uwagę, to nie możemy zapominać o kompanach podróży. Niestety właśnie ich mi tu zabrakło, a właściwie ich rozwoju emocjonalnego, jakiegoś punktu zaczepienia. Nie dowiedziałam się o reszcie niczego, co pozwoliłoby mi ich zdefiniować. Najbardziej szkoda mi było ciszy na temat postaci Samuela, który mógł stworzyć wiele ciekawych wątków.
Inne postacie, które pojawiały się w między kolejnymi rozdziałami wprowadzały często przyjemne zamieszanie. Nigdy nie można było być pewnym, kto wart jest zaufania.

     Początkowe założenia chyba zostały osiągnięte, a żaden poboczny wątek nie zjadł tego głównego. Autorka cały czas twardo trzymała się swojego zamysłu, z czego się ogromnie cieszę,bo nie jest to trudne, aby zboczyć choćby troszkę z historii.
To, o co się tak obawiałam zostało chyba zamiecione na sam koniec planu do napisania. Larina była bardzo niedomyślna ze względu na uczucia ludzi względem niej, a także sama nie uzewnętrzniała emocji, a wręcz przeciwnie starała się je ukrywać. Powiem szczerze, że chyba więcej miłosnych perypetii można by znaleźć w brutalniejszych dziełach autorów męskich. Serdecznie dziękuję za to autorce, bo przełamało to schematyczność, jakiej pewnie część osób oczekiwała.


      Zdecydowanie polecam ją tym, którzy zaczynają przygody z fantastyką. Jeden wątek może czasem nużyć osoby, które są przyzwyczajone do skupienia i łączenia faktów w wielowątkowych historiach. Jak na pierwszą wydaną książkę,to jest to pozycja dobra. Będę oczekiwała na kolejne powieści autorki równie fantastyczne, jak i mam nadzieję, że też z większą ilością zakrętów i komplikacji

Black clare



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka