"Nie tak, Harper, ty kozojebco zatracony! W portki się zwalisz, jak przesuniesz tę nogę dalej, czy jak?"
Mają smoki,będzie ciężko. Pomyślałam podobnie jak wzięłam do ręki to dość grube tomiszcze. Tylko nie mam smoków. Okładka jak i krótki opis skojarzyły mi się z długimi opisami walk i brutalnymi podbojami. Byłam ciekawa co tym razem do zaoferowania ma dzieło spod skrzydeł Fabryki słów, a muszę przyznać, że żadna z pozycji, które do tej pory czytałam, nie zawiodła mnie. Tak było i tym razem. Nie spodziewałam się tak ciepłej i zabawnej historii osadzonej w czasach rosnącego niepokoju i mroku w dodatku z tak niesamowicie ciekawymi bohaterami. Ale zacznijmy od początku...
Falko jest chorowitym chłopcem na którego plecach leży ciężar zdrady jego ojca, która odznaczyła się na kartach historii. Żyje pomagając swojemu opiekunowi Symeonowi. Ma jeszcze kogoś, kogo warto się trzymać - przyjaciela Malakiego, który marzy o tym, aby zostać wielkim wojownikiem.
Czasy nie są łatwe. Armie Opętanych sieją spustoszenie i coraz więcej ludzi ginie.
Do Caer Dour przybywa wysłannik królewski w poszukiwaniu przyszłych kadetów,a to dla Malakiego wielka szansa, dlatego Falko jest w stanie zrobić wszystko, aby wspomóc przyjaciela. Czy jednak sam znajdzie w sobie tyle siły, żeby mierzyć się z demonami rodzinnej przeszłości i czy w kłopotach, które zesłał na siebie i mieszkańców, znajdzie jakieś wyjście z sytuacji?
Jak już wyżej wspomniałam historia jest zabawna i bardzo ciepła. To ten typ powieści w który zgłębiamy się tak mocno, że po już po chwili czujemy się jak jej bohaterowie.
Falko jest postacią, która musi zaczynać z pozycji zero, a nawet niżej. Jest bardzo pozytywny w odbiorze mimo własnej nieśmiałości oraz strachu. Rozwój przebiega stopniowo i z chęcią śledziłam jego przebieg. Nie był oczywiście jedynym bohaterem, którego to dotknęło.
Bryna była jedną z nielicznych żeńskich postaci, które w książce występowały. Tym trudniej było znaleźć pośród tych kilku istot kogoś, kto w tej historii dostanie całkiem spore możliwości do wykazania się. Początkowo dość nadęta (według chłopców) dziewczyna zaczyna zmieniać się pod wpływem przeżytych wydarzeń, relacji, które nawiązuje, a także obowiązków, które na nią spadają.
Nie liczcie jednak na historię miłosną. Ta pozycja nie zawiera w sobie romantycznych wyznań między bohaterami. Emocje są tam delikatne i ledwo zauważalne. W obliczu wojny z Opętanymi jest wiele ważniejszych rzeczy do wykonania.
Gdy zaczęłam czytać pierwsze zdania bałam się, że powieść będę musiała przemęczyć, jednak bardzo szybko okazało się,że pochłonęła mnie bez reszty. Gdy tylko ją odkładałam, już za chwilę miałam ją znowu w ręce, aby przeczytać jeszcze jeden rozdział.
Był to pierwszy tom, podejrzewam czego możemy spodziewać się w kolejnym, choć nie mam też wątpliwości, że pojawi się coś, co wprowadzi jakieś większe zamieszanie do fabuły.
Postacie pierwszoplanowe jak i te, które są trochę bardziej z tyłu były ciekawie zbudowane. Mam na myśli, że każda przedstawiała jakąś osobowość. Często można spotkać w powieściach, że poboczni bohaterowie,a nawet i główni są nijacy i dwuwymiarowi. Tutaj dialogi już pogłębiały moje odczucia do poszczególnych osób i wyrysowywały wyjątkowość każdego z osobna.
Wielokrotnie siedziałam uśmiechając się pod nosem, a czasem nawet chichocząc, gdyż wielokrotnie czułam się jakbym uczestniczyła w spotkaniu rodzinnym.
Zachęcam do sięgnięcia, a także do dzielenia się wrażeniami z podobnych lektur :)
Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)