wtorek, 19 maja 2020

"Teściowe muszą zniknąć" Alek Rogoziński

Tytuł: Teściowe muszą zniknąć  Autor: Alek Rogoziński  Wydawnictwo: W.A.B. Liczba stron: 329 Ocena:7/10


"-Nie taniej wyjdzie Uber? - Tym razem usłyszały Janusza.
-Uber?! - Kazimiera znów podniosła głos. - Wiesz kto w nim jeździ?!
-Pewnie masoneria i LGBT - mruknęła Maja.
-Banderowcy z Ukrainy i islamscy terroryści!
-Jeszcze lepiej... -westchnęła Maja. - Ona naprawdę jest pierdolnięta."
     Kojarzycie te wszystkie żarty o teściowych? Pewnie z własnych doświadczeń wiecie, że nie zawsze matki naszych drugich połówek są tak okropne jak się je przedstawia (są w końcu odsetki szczęściarzy hehe). W tej historii jednak nie uświadczymy sielankowego rodzinnego życia. Na pewno nie wtedy, gdy do głosu dochodzą dwie matki, które są tak kompletnie różne, że przebywanie ze sobą w jednym pokoju, obie doprowadza do szewskiej pasji. Jeśli nikt z Was nie doświadczył podobnych przeżyć, to zapraszam na przedsmak tego, co mogłoby wydarzyć się w prawdziwym życiu.

     Komedia budzi moje sceptyczne nastawienie w oka mgnieniu. Nigdy człowiek nie ma gwarancji, że ma to samo poczucie humor, jednak gdy okładka zapewniła mnie, że to będzie czarny humor zatarłam ręce w oczekiwaniu.

     Amelia i Janusz to młode małżeństwo, które w swoim gniazdku pewnego dnia gości Sylwestra - kuzyna Amelii. Chłopak opowiada im o skarbie, który pozostawił po sobie ich przodek. Dość niepewni, jednocześnie zaciekawieni postanawiają odkryć sekret ukrytego skarbu. Całość ma pozostać tajemnicą, ale wiecie jak to z nimi wygląda. Im mniej osób ma wiedzieć, tym więcej jest w to zagłębionych. Tak to niestety jest i w tym przypadku. Szukanie miejsca X w centrum Warszawy na pewno nie jest łatwe. Do poszukiwań dołączają się również gangsterzy, teściowe i wszyscy święci z całej okolicy. Komu uda się zdobyć skarb i co nim jest?

     Początkowe rozdziały były zaskakujące. Przedstawienie postaci wypadło dziwnie. Poczułam się jak na planie filmu Chłopaki nie płaczą. Im dalej w rozdziały, tym było lepiej. Ludzkie historie splątane ze sobą powodowały coraz to większy galimatias, a wkroczenie na scenę pani Mai i Kazimiery wprowadziło tylko więcej rozpędu do całej akcji.

     Autor ma wyjątkową lekkość w operowaniu słowem. Dialogi były absurdalne, a przez to komiczne. Jeśli sprawiały one trudność w pisaniu, to pan Alek Rogoziński nie dał tego po sobie absolutnie poznać.

     Im dalej w książkę, tym więcej żartów. Przyznam, że większość z nich sprawiło, że uśmiechałam się do siebie, a proszę mi wierzyć - nie wygląda to normalnie, gdy ktoś wparowuje do pokoju.
Nagromadzenie bohaterów mogłoby przerazić, gdyby nie ich opisy na samym początku. I tak jak przez pierwsze rozdziały potrzebowałam tego, aby zorientować się kto jest kim, tak w późniejszych każda postać nabierała czegoś, co definiowało ją na całą resztę historii. Mamy tutaj wiele skrajności w charakterach - zwłaszcza teściowych, które przedstawiają kumulację cech Polaków. Dobrze, że w takim duecie wszelkie wady można obrócić w komiczne sytuacje, które sprawiają, że Maja i Kazimiera nie są irytujące.

     Czy jest coś, do czego można się przyczepić? Na pewno tytuł, który wziął się chyba z jednego zdania wyjętego z książki, które jakoś nie zaważyło na całej fabule.
Poza tym jestem zaspokojona na wielu innych aspektach i tak oto mogę polecić Wam tę pozycję na luźniejszy dzień, który chcecie poświęcić na zakręconą lekturę. Pozdrawiam!

Klaudia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka