wtorek, 15 września 2020

"Demon Luster" Martyna Raduchowska

Tytuł: Demon Luster  Autor: Martyna Raduchowska  Wydawnictwo: Uroboros  Ilość stron: 416  Moja ocena:  9|10 

"Myślę, więc jestem. No, Kartezjusz, toś się, chłopie, ździebko zagalopował."
     Demon Luster to drugi tom Szamanki od umarlaków, który czytałam w sumie dosyć dawno, jednak nie sposób zapomnieć, co działo się u Idy i jej pecha. Mam tę książkę w wersji papierowej, jednak zaczęłam słuchać audiobooków i padło właśnie na Demona (oczywiście wolałabym przeczytać sama, ale to niezwykłe udogodnienie i mogę czytać/słuchać więcej w ciągu dnia).


     Przejdźmy jednak do naszej nieszczęsnej bohaterki Idy Brzezińskiej, szamanki od umarlaków i w sumie współpracowniczki WONU. Ida to niezwykle specyficzna postać, nie wiem, czy mogę powiedzieć, że pechowa, bo bardzo prawdopodobne jest to, że to pech ma Idę, a nie na odwrót. Fajna babka, coś koło 20-21 lat, studiuje, a przynajmniej próbuje no, ale oprócz tego… trochę roztrzepana i pochopna, bo teraz nad nią i jej pechem ciąży coś innego, w cholerę poważnego i niebezpiecznego dla całego jej istnienia. Bardzo polubiłam jej postać – szczera do bólu, infantylnie brawurowa, ale też oddana sprawie i w sumie to nawet śmieszna – wprowadzała m.in. fajny humor sytuacyjny. 

"Długo masz zamiar pociągnąć na tych pięciu ziarenkach ryżu? Strach z tobą iść na spacer do parku, bo cię jeszcze kaczki zaczną okruszkami częstować. Jedz."
     Ida jednak nie była moją ulubioną bohaterką, bo na to miano zasłużył sobie nie kto inny jak Kruchy, czyli Konstanty Kruszyński – inaczej Chrupki (Tekla ma równie ciekawy humor), łowca i pracownik WONU. Można go w sumie nazwać pracoholikiem, jak się też okazało, ma spory bagaż emocjonalny, który w sumie widać w jego zachowaniu, chociażby wobec Idy. Konstanty ma równie ciekawy humor jak szamanka czy Tekla. W tym poznajemy również wielu innych interesujących bohaterów, którzy z pewnością zapadną w pamięci na trochę dłużej. Jeśli chodzi o całokształt w kwestii bohaterów - to są naprawdę świetni i unikatowi, potrafią zaskakiwać i zaciekawić. 


     Trzeba przyznać Martynie Raduchowskiej, ze pomysł na fabułę miała naprawdę fajny, motyw w sumie nie niespotykany, ale pokazany świetnie i zabawnie, urozmaicony charakterystycznymi bohaterami, fajnym i trafnym humorem sytuacyjnym. Autorka ma specyficzne, ale interesujące pióro, które zostaje w pamięci (przynajmniej mi, bo nie mogę przestać myśleć o kontynuacji). Teraz warto wspomnieć o tej kwestii audio, bo w ten sposób pochłonęłam tę książkę – czytała Ewa Abart, która ma przyjemny głos i ciekawie potrafi go modulować tak, aby pasowało do chwili. Dobrze mi się słuchało, wciągnęło mnie to i spędzało sen z powiek, bo pragnęłam poznać dalsze losy bohaterów. 

"Niepamięć to wybawienie."

     Co do okładki książki, to z pewnością jedna z niewielu tak klimatycznych w mojej biblioteczce, Demon Luster ma niezwykle trafną i pasującą do treści – ma w sobie to coś. 

     Reasumując, pierwszy tom był w porządku, jednak gdy skończyłam tom drugi, okazało się, że to jak najbardziej możliwe, żeby ta druga część była równie dobra, a może nawet lepsza od pierwszej. Jak wspominałam, autorka ma interesujące pióro, nieco specyficzne, ale jednak urozmaicone w świetny ironiczno – sarkastyczny humor sytuacyjny i Idę samą w sobie, bo to charakterystyczna postać. Ta historia wciąga i w sumie uzależnia, bo gdy się zacznie, to już nie sposób się oderwać – dynamiczna i momentami z pewnością dosyć zaskakująca powieść, która zostawia swoje widmo w pamięci i nęka, dopóki się nie weźmie za kontynuację, jak sądzę. Teraz już faktycznie będę kończyła, jak widać według mnie to dobra książka, którą szczerze polecam i z pewnością niedługo wezmę się za kontynuację, bo najzwyczajniej w świecie warto.

Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka