czwartek, 29 października 2020

"Kuzynka Marie" tom II - Agnieszka Janiszewska

 


Tytuł: Kuzynka Marie tom II Autor: Agnieszka Janiszewska Wydawnictwo: NovaeRes Liczba stron:267 Ocena:8,5/10 

W głębi serca czuła jednak żal. A może to była... pustka?

Tak jak liczyłam na brzydką i deszczową pogodę, tak wyszło słońce, które pokrzyżowało moje czytelnicze plany. Na szczęście przez kilka kolejnych dni znalazłam trochę czasu na drugi tom i czym prędzej zabrałam się za historię o Marie. Tak, tak... Jest też tam Emilia, ale jej życie interesowało mnie o wiele mniej, niż jej kuzynki.

Zaczyna się wojna. Marie postanawia podjąć pracę w szpitalu, żeby pomagać rannym i potrzebującym. Czuje się spełniona i szczęśliwa. Wielkie miasto działa na nią bardzo korzystnie, jednak nieoczekiwana wiadomość z frontu powoduje jej powrót na wieś, aby mogła opiekować się matką.
Im dłużej siedzi w Chartres, tym bardziej chce z niego uciec. W międzyczasie jej kontakt z Emilią się urywa, a obie kobiety zostają zapoznane z faktami z przeszłości, które przewracają ich życia do góry nogami.

Po kontynuacji spodziewałam się rozwoju relacji rodzinnych i dramatycznych prób pogodzenia się wszystkich ze wszystkimi, jednak stało się coś kompletnie innego. Drugi tom, mimo że czyta się go szybciej i gdybym miała przekazać swoje odczucia, to byłaby to nadzieja, tchnie jakimś smutkiem. Podczas śledzenia losów wszystkich jest dość wesoło, choć patrząc na to z dalszej perspektywy, to daje się wyczuć melancholię.

-Jesteś bardzo uprzejmy.
-Uprzejmość nigdy nie była moją szczególną cechą. - Uśmiechnął się w identyczny sposób jak w przeszłości - I nie przypuszczam, aby na starość coś się w tej mierze zmieniło.

 Czas trwania jest dość długi, bo od początków I wojny światowej, aż do zakończenia II. 
Pojawia się wiele wątków i ich wyjaśnienia. Choć z drugiej strony mają one początek w poprzedniej części, tylko po prostu czytelnik raczej nie zwróci na nie uwagi, skoro nie ma o nich pojęcia.
Nic nie pozostało do odkrycia, z czego się bardzo cieszę, bo nie ma nic gorszego, niż pozostawić czytelnika w jakiejś niepewności.

Marie z delikatnej kobiety staje się bohaterką, która bierze odpowiedzialność za siebie i innych. Widać też ogromne zmiany, które wraz z doświadczeniami życiowymi, zostają wyryte na jej osobowości. Zresztą nie tylko na niej samej, ale na społeczeństwie, które pod wpływem doświadczeń wojennych, zaczyna być bardziej otwarte na to, co do tej pory było wręcz nie do pomyślenia.

 Wątki miłosne są tu z jednej strony jednymi z najważniejszych, a z drugiej nadal tak bardzo delikatne, że mam wrażenie, że dzisiaj mało kto zdobyłby się na takie poświęcenia i po prostu trwanie w oczekiwaniu na drugą osobę. Codzienne życie ludzi dalece odbiega od dzisiejszego świata, a przecież aż tak wiele czasu nie minęło.
Wiele razy książka potrafiła mnie zaskoczyć i nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Wam jak najbardziej polecam i pozdrawiam wesoło (już nie ma co liczyć na słońce, to chociaż uśmiechem trzeba świecić).

Klaudia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka