wtorek, 16 lutego 2021

"Tam, dokąd zmierzamy" B.N. Toler

 Tytuł: Tam, dokąd zmierzamy  Autor. B.N. Toler  Tłumaczenie: Monika Radziewicz  Wydawnictwo: NieZwykłe Ilość stron: 332  Moja ocena: 7|10

"Samobójstwo to wyraz egoizmu. To policzek wymierzony tym, którzy umarli, choć chcieli żyć."
     Nie ukrywam, że ta książka naprawdę długo czekała na swoją kolej i już wcześniej robiła do niej co najmniej dwa podejścia. Można się zatem domyślić, że udało mi się ją przeczytać dopiero teraz i mam nieco mieszane uczucia.

     Charlotte Acres to dosyć specyficzna i jak się okazuje też wyjątkowa dziewczyna – po wypadku, który doprowadził do sytuacji, w której poznajemy tą młodą kobietę została jej pewna i trochę upierdliwa umiejętność, a mianowicie widziała zmarłych, którzy zostali na ziemi przez niedokończone sprawy. Charlotte była dosyć irytującą postacią – niezdecydowana i trochę nie w porządku wobec Ike’a i George’a. Przyznam, że poznaliśmy pannę Acres w bardzo patowej sytuacji i właśnie Ike ją ratuje w zamian za uratowanie George’a, powstaje przez to trójkąt między nimi. Mam mieszane uczucia względem Charlotte, niby było z nią tak źle, a jednak parę stron później już jest sarkastyczna, zadziorna i harda, no to akurat najmniej przypadło mi do gustu.

"Musisz wiedzieć jedno, gdy sięgniesz dna, pamiętaj, że jedyną drogą jest ta w górę."

     Ike’a McDermotta poznajemy wcześniej niż George’a, zatem od niego właśnie zaczniemy, to był dosyć młody mężczyzna, który nie miał okazji dożyć do sędziwego wieku, ba on chyba nawet nie dobił do trzydziestki – co jest naprawdę bardzo smutne. Był mimo wszystko dosyć przyjemną postacią – charyzmatyczny, zabawny, empatyczny i dosyć romantyczny (na tyle, w jakim stopniu duch jest w stanie). George McDermott to brat bliźniak Ike’a, bardziej ponury i sceptyczny. Drażnił mnie, był dosyć problematyczny, narwany, bardzo nieufny i po prostu skrzywdzony przez życie i to bardzo. Charlotte okazała się dla niego wybawieniem i kotwicą w prawdziwym, wolnym od nałogów świecie. George bardzo się zgubił po śmierci Ike’a, nie radzili sobie z bólem po utracie bliźniaka, uciekał od prawdy i po prostu potrzebował sporego wstrząsu, żeby „wrócił” do życia i przestał szukać ukojenia w używkach. Przeszedł sporą przemianę, na dobre i trzeba przyznać, że zyskał w moich oczach.


     Może fabularnie nie brzmi jakoś wybitnie oryginalnie, ale przyznam, że autorka całkiem ciekawie ugryzła temat duchów czy dusz, są dosyć upierdliwe, ale niezbyt nachalne. Oczywiście oklepanym motywem jest wyjątkowość głównej bohaterki, która pojawia się w jej życiu przez przypadek i z bliżej niewyjaśnionego powodu. Ogólnie mam mieszane uczucia względem całej książki, czytało mi się dobrze i dosyć sprawnie, jednak to było moje drugie podejście do tej książki, bo przy pierwszym kompletnie mi nie podeszła. To dosyć smutna historia, ale opowiedziana dosyć prostymi słowami, autorka ma interesujące pióro i jak wspomniałam, użyła niezbyt wymagającego języka. Zakończenie było dosyć przewidywalne i oczywiste, ale miłe.

"Śmierć jest bezwzględna. Nie można z nią dyskutować. Ale przynajmniej umarłem z honorem. Są gorsze rodzaje śmierci."


     Okładka jest dosyć ładna, jednak z pewnością do zbyt charakterystycznych nie należy. Ma dosyć stonowane kolory, głównie ciepłe, a postać pozostaje rozmyta i tajemnicza.


     Reasumując, „Tam, dokąd zmierzamy” była przyjemną, ale i smutną lekturą, jednak mimo że przypadła mi do gustu to nie zrobiła na mnie wybitnego wrażenia – bohaterowie byli raczej na średnim poziomie, a relacje między nimi rozwijały się dosyć szybko. Autorka dynamicznie prowadziła akcję i potrafiła wyrazić emocje, jakie towarzyszyły postaciom. Jednak mimo że książka nie była zła, to raczej do świetnych bym jej nie zaliczyła. Autorka ma przyjemne pióro, proste i niewymagające. Cóż myślę, że mogę ją polecić, bo być może wam bardziej przypadnie do gustu – ja ją dobrze wspominam, ale z całą pewnością nie przeczytałabym jej ponownie, ewentualnie skusiłabym się na kontynuację, której w Polsce nie ma i w sumie to nie wiadomo czy będzie, poza tym zakończenie tej książki jest jasne i niekoniecznie wymaga kontynuacji.


Pozdrawiam, Sara ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka