czwartek, 4 marca 2021

"Czarna Góra" Andrzej Pilipiuk

 


Tytuł: Czarna Góra Autor: Andrzej Pilipiuk Wydawnictwo: Fabryka Słów Liczba stron: 398 Ocena:7,5/10

Walczymy z kostuchą? Nie. Walczymy tylko, żeby przychodziła o czasie, a nie gasiła świec przedwcześnie.

Za Czarną Górę zabierałam się dwa razy. Podchodziłam do niej niczym przyczajony na mysz kot. Za pierwszym razem przeczytałam kawałek pierwszego opowiadania, dałam sobie spokój i przeszłam na inne. Z tym samym skutkiem. Odłożyłam więc ten tytuł i pozostawiłam na odleżenie na kilka dni. W tym czasie zdążyłam się dowiedzieć, że już jako zapowiedź, tytuł jest jednym z lepiej sprzedających się. 
Początkowo sądziłam, że może daruję sobie recenzję na jakiś czas i może później natchnie mnie na sięgniecie po tych kilka opowiadań, ale nadeszło to szybciej niż się spodziewałam. 
To moja pierwsza styczność z piórem autora, więc mogę się określić jako kogoś zupełnie łysego w kwestii postaci występujących w powyższym tytule. 

Z opowiadaniami jest zawsze ten problem, że nie można podejść całościowo do pozycji i trzeba za każde zabrać się indywidualnie. Na ogół nie jest to możliwe ze względu na ich dużą ilość, jednak w tym wypadku, gdzie mamy ich tylko pięć, sprawa nie jest aż tak utrudniona. 
Tytułowa Czarna Góra, która otwiera cały zbiór zaczyna się w miejscu z którego nawet diabeł już dawno temu uciekł. Zostali jednak oni - zesłańcy. Jeden z nich dzięki szczęściu i  roztrzepaniu funkcjonariusza, zdobywa dokumenty, które pomagają mu zmienić tożsamość i zacząć od nowa. Drugi z nich natomiast trafia na zapiski dotyczące złota i wyrusza w miejsce, gdzie mógłby je zdobyć. Nie spodziewa się, że zamiast tego spotka ludzi, którzy nakierują go na zupełnie inną drogę.

Funkcjonariusz spojrzał mi w oczy i przesunął palcem po szyi. W odpowiedzi pokazałem mu środkowym palcem "słowiański gest pokoju i pojednania".

Decha to historia ekscentrycznego podróżnika, poszukiwacza i pasjonata, którego cieszą podróże małe i duże. Odkrywanie tajemnic, szukanie najdrobniejszych szczegółów i satysfakcja z misji zakończonej sukcesem. Robert Storm pewnego dnia kupuje obraz od Niemca. Jest zafascynowany autorem, ale także samym miejscem, które związek ma z jego zamiłowaniem do Juliusza Verne'a. Zaczyna więc poszukiwać, drążyć i uruchamiać kontakty, a to wszystko po to, żeby...

 Do czytania nastawiona byłam sceptycznie, a po lekturze sama nie wiem co mam myśleć. Czytając każdą kolejną stronę czułam się jak Stanisław Wokulski chodzący po Powiślu, a w tle słyszałam głos lektora, który opisywał otaczającą brzydotę świata. Wyraźnie widziałam każde z opisywanych miejsc i czułam ich klimat, a jednocześnie nie odczułam większego porywu akcji. To tak jakbym czytała coś, co zaczyna się w konkretnym punkcie, a kończy jakby urwane. Przez to mam ochotę zapytać się 'czy to koniec?'

Całość zawiera masę ciekawostek historycznych i szczerze mówiąc nie sprawdzałam tego czy są to wymyślone historie, czy może zgodne z oficjalną wersją. Nawet po całej powieści nie mam ochoty tego sprawdzać, żeby zwyczajnie nie psuć sobie fascynujących przygód ludzi, którzy kiedyś żyli. Prawda może okazać się mniej ciekawa i kolorowa, a same informacje raczej niewiele w życiu by zmieniły. 

Chciałabym podsumować książkę Tak. To w stylu pana Pilipiuka. Niestety nie mogę tak powiedzieć, bo musiałabym przebyć więcej przygód spod jego pióra, aczkolwiek wszystkie utrzymane są w podobnym stylu tajemnicy, historii, kłopotów i spaceru po Powiślu. 

Pozdrawiam cieplutko, Klaudia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka