czwartek, 1 kwietnia 2021

"Wszystko w porządku ...i inne kłamstwa" Whitney Cummings



 Tytuł: Wszystko w porządku ...i inne kłamstwa  Autor: Whitney Cummings  Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal Tłumaczenie: Kaja Gucio  Liczba stron: 413 Ocena: 7,5|10

Ludzie cię zawiodą, ale jedzenie nigdy. 

Moją pierwszą myślą po zobaczeniu okładki było Co tutaj robi Anna Dereszowska? Upewniłam się dzięki wyszukiwarce internetowej - to nie ona. 
Całość była czymś niespodziewanym, ponieważ liczyłam na jakąś obyczajówkę połączoną z romansem i thrillerem. Pierwszy raz miałam do czynienia z a la poradnikiem, który nie wygląda zupełnie jak te wszystkie okładki z optymistycznymi (choć stonowanymi) kolorami i motywującymi cytatami po których człowiek ma ochotę schować tytuł do torebki w miejscach publicznych. Tak więc przed nami biografia z delikatną nutą poradnika wyglądający jak obyczajówka.
Biorąc pod uwagę datę, kiedy recenzja zostanie udostępniona, to można pomyśleć, że pozycja jest idealnie przypasowana - stworzona przez komiczkę, a jednak z poważnymi tematami. To nie prima aprilis. 

Główna bohaterka, która jest też autorką tej książki, to kobieta po przejściach. Zwykle takie wyrażenie kojarzone jest z ciężkim życiem w społeczeństwie, po problemach rodzinnych, czy pechu towarzyszącym w życiu miłosnym. W tym przypadku jednak mamy do czynienia z kimś, kto walczy cały czas... z sobą samym. 
Historie, które opowiada nam Whitney są ciężkie, a jednak opowiedziane z lekkością. W międzyczasie pojawia się wiele żartów lub zdań, które w odpowiednim momencie hamują negatywny wydźwięk. Jakby miały one nas odciąć od współczucia. 
Dowiadujemy się nie tylko o problemach zdrowotnych, których jest ogromna ilość - od anoreksji po nawracające migreny, ale też o żenujących sytuacjach, życiowych wypadkach, słabościach, samobiczowaniu i cyckach. To trochę niczym spowiedź przed samą sobą, uwolnieniem się od przeszłości, która zawsze w jakiś sposób pętała. 

Pozycję przeczytałam w dwa dni, a wręcz pochłonęłam. Mniej miało to związku z samą fabułą, a bardziej sposobie pisania, który sprawiał, że czułam się jakbym znała Whitney od dłuższego czasu. 
Przyznam, że po lekturze postanowiłam wyguglować autorkę i obejrzeć jakiś jej stand-up. Dobrze, że youtube jest pomocne, ponieważ już po kilku kliknięciach miałam przed oczami urywek z jednego występu. Patrząc na kobietę na scenie i słuchając w jak przyjemny sposób żartuje, ciężko było mi przyjąć, że to ta sama osoba o której czytałam. 
W książce dostałam obraz kogoś z wieloma problemami zdrowotnymi i kompleksami, tymczasem na scenie widziałam kogoś, kim chciałyby być inne kobiety -  pewną siebie, seksowną, z ciekawą osobowością. (Może nie na tyle pewną siebie, żeby żartować na scenie na temat penisów i seksu)

Whitney Cummings nie demonizuje niczego, a wręcz przeciwnie -zachęca aby o problemach zaczęto mówić głośno. Żeby przestać udawać, że jest się niezniszczalną maszyną, a przede wszystkim, żeby przestać chcieć sprostać oczekiwaniom innych ludzi i w pierwszej kolejności zadbać o siebie, bo nikt inny za nas tego nie zrobi, choćbyśmy wypruwali dla otoczenia żyły. 
Porady nie są szczególnie odkrywcze, a większość z problemów jest zbyt poważnych, żeby pomogła na nie jedna książka w dodatku nie od specjalisty. Potraktowałabym to jako lekką pozycję dla śmiechu, ale też przestrogi, a nie jako faktyczny poradnik. Może być on pierwszym krokiem do podjęcia poważniejszych działań?

Dbajcie o siebie ❤️

Pozdrawiam, Klaudia




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka