sobota, 12 czerwca 2021

"Popiół i kurz" Jarosław Grzędowicz

 


Tytuł: Popiół i kurz  Autor: Jarosław Grzędowicz Ilustracje: Dominik Broniek Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 321 Ocena:7,5/10

Piekło jest w nas. W środku. Każdy nosi je ze sobą, dopóki go nie pokona. 

  Popiół i kurz to pierwsze zetknięcie z piórem Jarosława Grzędowicza i nawet jeśli nie ocenia się po okładce, to jednak chcąc nie chcąc, zawsze znajdą się takie, które bardziej nas zachęcą.  Tak było w tym przypadku, gdzie patrząc na upiorny niby to ptasi dziób, pomyślałam o lekarzach w maskach za panowania dżumy. Do czytania zabrałam się tego samego dnia, a już kolejnego zamykałam tom po przeczytaniu epilogu. 

W świecie Pomiędzy istnieje ka wszystkich rzeczy, które mają jakieś znaczenie w życiu ludzi. Miejsce to nie jest czyśćcem, ale nie jest też Piekłem, czy Niebem. Jest to przystanek, w którym utknęły niektóre dusze. Miejsce to jest odzwierciedleniem ziemskiego życia, dlatego większość z nich nie zdaje sobie sprawy, że są martwi. W ciemnościach jednak czają się demony i istoty na które trzeba uważać. Jednak czego mają bać się zmarli, skoro nie mogą umrzeć po raz drugi? 
Mężczyzna z którym możemy odbyć podróż do tej szczeliny w światach jest przewoźnikiem. Albo szaleńcem. Może oba stwierdzenia są poprawne. Pomaga on tkwiącym w Pomiędzy duszom, zaznać spokoju. Sam jednak musi uważać, żeby jego ciało nie zostało przejęte przez byty zamieszkujące ten przystanek. 
Gdy pewnego dnia jego kolega umiera w tajemniczych okolicznościach i zostawia mu równie dziwną paczkę, mężczyzna wie, że nie zazna spokoju, dopóki nie rozwiąże tej sprawy. Odpowiedzi rzecz jasna mogą być ukryte nie tylko w ziemskim świecie... 

Mroczny klimat samej okładki i tych niesamowitych rysunków, zrobił naprawdę konkretną robotę. Nie mogę zupełnie przyczepić się do wizualnej części. Rzuca się w oczy i przyciąga.

Fabuła jest specyficzna, podobnie jak nasz bohater. Znajdujemy się w dwóch światach, które jakoś się ze sobą łączą. Mamy zagubione dusze, potwory, zagadki, tajemnicze śmierci i zakon, który dyszy nam w kark. Ciekawe połączenie, wplatanie historii, religii, odłamów w zakonach dodało temu smaczku emocji. Jakbyśmy byli współtowarzyszami jakiegoś Roberta Langdona, tylko z umiejętnościami przenikania do świata duchowego.

Całość jest zamknięta w tym jednym tomie i obraca się dookoła historii mnicha, a szkoda, bo wielowątkowość pewnie rozruszałaby momenty, w których po prostu śledzimy fabułę, mimo że niewiele się dzieje.
Niektóre ciekawsze momenty zostały pominięte, choć mogły zostać rozwinięte jak np. wątek duszy kobiety czekającej na swojego ukochanego i żyjącej z trupem matki. Zamiast tego było wiele zbędnych opisów, które nie za wiele wnosiły. Poza tym, że nasz bohater swoim nałogiem zmierzał wprost w ramiona chorych płuc.
Zabrakło mi również po tych wszystkich przygodach mocnego zakończenia, a poczułam się jakby zamiast tego nasz bohater miał jakiś odlot do równoległego wymiaru, który w świecie rzeczywistym trwał sekundy, po czym wrócił i dokończył dopijać kawę. Nie twierdzę, że tak było, ale tak to trochę odebrałam.

Historia jest dobra dla kogoś, kto nie ma ochoty ładować się w jakieś dłuższe serie, a przeczytać coś, co smakuje jak polska fantastyka. Nie uważam pozycji  za słabą, ale myślę, że są lepsze. Po książki Jarosława Grzędowicza z pewnością sięgnę, gdy tylko najdzie mnie ochota na podobne specyficzne twory.

Pozdrawiam, Klaudia ☺


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka