Tytuł: Pełnia zapomnienia Autor: Bartosz Niegrebecki Wydawnictwo: Oficynka Liczba stron: 465 Ocena:6/10
-Zaraz przestanie... - powiedział cicho Beniu.
-Co mówiłeś? - Głos chłopca wyrwał Anetę z zamyślenia.
-Zaraz przestanie padać - powtórzył Beniu trochę głośniej, a deszcz rzeczywiście osłabł i po chwili już tylko pojedyncze krople spadały na auto. [...]
-Skąd wiedziałeś? - zapytała, wahając się, czy chce usłyszeć odpowiedź.
-Niebo było zmęczone i chciało chwilę odpocząć. Tylko chwilę - odpowiedział i spojrzał na Anetę, uśmiechając się nieznacznie.
Kompletnie nie spodziewałam się tego co do zaoferowania ma Pełnia zapomnienia. Patrząc na okładkę myślałam, że będzie to kryminał, jednak przeczytanie blurbu całkowicie zbiło mnie z tropu.
Czytanie o epidemii w czasach pandemii, zagubione dzieci i piękna słoneczna pogoda za oknem. Czego chcieć więcej? 😆
Dziwne wydarzenia na świecie sprawiły, że wielu ludzi zaczęło dziwnie się zachowywać, opuszczać swoje domy i rodziny, żeby iść w nieznanym sobie kierunku. Niektórzy zginęli po drodze, a inni powrócili do poprzedniego stanu świadomości. Nie wiedząc co się wydarzyło w tym czasie, zaczęli wracać do swoich domów. Pomagali im ci, których to tajemnicze zjawisko nie dotyczyło.
Zaczęto prowadzić rejestry ludzi i umieszczać ich w konkretnych placówkach, żeby łatwiej było się odnaleźć.
Aneta była w grupie szczęśliwców, którzy nie popadli w dziwny trans, jednak jej syn Cyryl nie miał tyle szczęścia. Jako pielęgniarka zaangażowała się w poszukiwania ludzi, żeby pewnego dnia mogła znowu być ze swoim synem. Spotykając na swojej drodze Beniego czuje przywiązanie myśląc, że wynika ono z podobieństwa między chłopcem, a Cyrylem.
Początkowe rozdziały wprowadzają nas czytelników w klimat miejsca pełnego dyscypliny, kolejnych działań, ale przede wszystkim ludzi, którzy oparli się tajemniczej epidemii depresji i teraz sami muszą stać się oparciem dla tych, którzy go potrzebują.
Historia głównie toczy się wokół Anety i Beniego, jednak pozostałe postacie nie zostały pominięte. Przedstawiany jest nam ich punkt widzenia i motywy, którymi się kierują, co pozwala zrozumieć ich zachowania i przy okazji wprowadzić odskocznię od pary głównych bohaterów.
Najciekawszy wydawał się Maciej, którego postać miałam nadzieję, że się rozwinie bardziej i nie rozczarowałam się.
Poza chorobą, która ogarnęła świat i ludzi którzy próbują jakoś złagodzić jej skutki, są też intrygi, które mają przykre skutki. Pytanie tylko czy warto krzywdzić innych, żeby poznać prawdę?
Całość rozkręca się dość powoli, bo dopiero po kilku rozdziałach zostałam poważnie wciągnięta w fabułę. Debiut uważam za udany, a pióro autora za ciekawe i lekkie w odbiorze, choć gdyby kilka rozdziałów więcej na początku zostało utrzymane w powolnym rozkręcaniu akcji, to jest duża szansa, że odłożyłabym pozycję i do niej nie wróciła.
Książka pozostawia kilka niewyjaśnionych w pełni wątków i zastanawiam się czy wynika to z zapomnienia autora, czy może pozostawienia czegoś na dalsze części, jeśli takowe oczywiście mają zamiar się pojawić.
Może obecna pogoda niezbyt dobrze nastraja na mroczniejsze historie, a także fakt, że sami jesteśmy zmęczeni własną epidemią, żeby jeszcze sięgać po nią w książkach. Pełnię zapomnienia polecam jednak jak najbardziej do listy do przeczytania zwłaszcza tym, którzy lubią klimaty science-fiction w połączeniu z obyczajówką.
Pozdrawiam, Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)