wtorek, 21 września 2021

"Knurowiec" Marek Czestkowski

 


Tytuł: Knurowiec  Autor: Marek Czestkowski Wydawnictwo: Oficynka Liczba stron: 225  Ocena:4,5/10

-Powiedziałam coś nie tak? - zaniepokoiła się Kłamczyńska. - Nie chciałam doprowadzić pana do takiego stanu!
-Nie szkodzi. Czasem tak reaguję gdy usłyszę coś koszmarnie bzdurnego. Dlatego lekarz mi tego zabrania.  

Knurowiec przyszedł do mnie niedawno i dość szybko się za niego zabrałam. Głównie dlatego, że lubię specyficzny klimat powieści z Oficynki. Tym razem tytuł wydawał się z lekka dziwny i dla pewności sprawdziłam czy faktycznie taka wieś istnieje i okazało się, że tak. Według danych internetowych zamieszkuje w niej dwieście czterdzieści osiem osób, które serdecznie pozdrawiam! 😁

Historia zaczyna się tuż przed Dniem Knurowca i przy okazji wyborów samorządowych. Sołtys tegoż miejsca - Andrzej Potyraj ma tak duże poparcie wśród swojej ludności, że nawet nikt nie stara się z nim w żaden sposób konkurować. Tak więc swojej pozycji jest on pewien. Siedzi więc sobie spokojnie na ławeczce jak to zwykle bywa. Tym razem jednak dzień robi się dziwny, bo oto w tym zapomnianym miejscu na końcu świata pojawia się Zołzanna Kłamczyńska, która składa propozycję nie do odrzucenia - Knurowiec powinien dopasować się do reszty kraju i jak najprędzej wdrożyć w nim panujące zasady. 

Początkowo pomyślałam, że całość będzie dotyczyła jakiejś sprawy kryminalnej w małej wsi, a tymczasem skojarzyło mi się to bardziej z Folwarkiem zwierzęcym Orwella. Oczywiście to ponadczasowe dzieło zawierało bardziej subtelne przekazy, aniżeli Knurowiec, ale w równym stopniu obie pozycje były wypełnione politycznymi wątkami danych czasów. Myślę, że lepiej byłoby gdyby wprowadzono więcej utajonych haseł, aniżeli tak jawnie dawać do zrozumienia czego co dotyczy. Byłoby to wyzwanie dla czytelnika, który ceni sobie lekturę na rozruch szarych komórek, zamiast mieć podane wszystko na tacy.

Z tyłu można przeczytać o historii pełnej humoru, choć czytając jest to bardziej przerażające w swej prawdziwości. 
Groteska i hiperbolizowanie wielu sytuacji jest tutaj bardzo trafione, ponieważ mimo wszystko nie jest przesadzone. Wprowadza bardziej śmieszność w tragizmie i nawet jeśli nie jest to rodzaj humoru przy którym najlepiej się bawię, to ten nie był taki znowu najgorszy.

Tempo akcji jest bardzo dynamiczne, przez brak zbędnych opisów. Jest dużo dialogów, a także całkiem sporo się dzieje. Jak na niespełna dwieście pięćdziesiąt stron wypełnionych atrakcjami w Knurowie, do tego dochodzi sprawa z Zołzanną, a w międzyczasie mamy trochę czasu dla samych mieszkańców tytułowej wsi. 

Nie jest to do końca gatunek w którym bym się odnalazła. Komedia i to w dodatku polityczna na jeden raz jest okej, ale na dłuższą metę czytanie podobnych byłoby drażniące.
Każdemu oczywiście polecam zapoznać się z nią samodzielnie i wyrobić własne zdanie. 

Trzymajcie się cieplutko, Klaudia 🐽






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka