wtorek, 7 września 2021

"Pani Cisza" Arkady Saulski

 


Tytuł: Pani Cisza  Autor: Arkady Saulski Wydawnictwo: Fabryka Słów Liczba stron: 403 Ocena:7/10

Czasem stajemy się tym samym, co ci, którzy nas skrzywdzili.

Nie ukrywam, że na Panią Ciszę czekałam z niecierpliwością. Po pierwszej części jaką był Czerwony Lotos, miałam nadzieję na jak najwcześniejszą kontynuację. Podobał mi się sposób prowadzenia przez autora historii Kentaro i tak oto nadszedł czas na powrót do jego świata po pięciu miesiącach, który nie okazał się taki ciężki w porównaniu do innych pozycji. Obawiałam się przede wszystkim zagubienia w akcji, a jednak gładko weszłam w kolejne wydarzenia... Mam nadzieję, że nie macie dość klimatów azjatyckich tuż po recenzji Płonącego Boga, ponieważ wracamy do Nipponu!

Klan Węży coraz dotkliwiej krzywdzi własność klanu Nagata. Głowa rodu - pan Fukuro to stary, schorowany mężczyzna, który swojego czasu był wielkim samurajem. Z powodu swojego stanu zdrowia musi oddać przywództwo nad armią Hayai Kitsune. Nie może powierzyć go nawet swojemu synowi - Koneko, ponieważ to nie tylko sześcioletnie dziecko, ale i bardzo chorowite, które ściga się ze śmiercią.
Klan Nagata jest osłabiony, wielu jest przekonanych, że chyli się ku końcowi, a jednak nie zamierzają czekać na atak wroga z założonymi rękoma. Węże są jednak przebiegłe, przewidują ruchy i posiadają w swoich armiach siły, które nawet dla Ducha mogą stanowić problem.

Pani Cisza nie nastrajała mnie na nic konkretnego, bo nie wiedziałam co może przydarzyć się Kentaro. Miałam jednak nadzieję, że pojawi się jakiś główny cel całej historii, a tu mam wrażenie, że nic takiego nie nastąpiło. Oczywiście - wojownik był uczestnikiem walk pomiędzy klanami, a nawet pomagał w misji ratowniczej, ale nie mogę dopatrzeć się w żaden sposób dokąd to wszystko zmierza. Kentaro wygląda jakby przechodził od jednego zadania do drugiego i starał się wykonać je jak najlepiej, a jednak jest bardziej popychany przez nici losu, za które nawet nie stara się pociągnąć. Idzie tam, gdzie go życie poprowadzi. 

Pojawiają się nowe postacie, a stare zdają się być jedynie wspomnieniem. Może to i dobrze... Choć nie poznajemy wielu tak dobrze, jakbym chciała. Zupełnie jakby byli tylko chwilowymi bytnościami w życiu naszego protagonisty, żeby niedługo później zniknąć jak gdyby nigdy nic.
Ciekawe jest wplatanie magii, bóstw i kultów, choć dobrze byłoby to rozwinąć, może na rzecz ukrócenia niektórych opisów drogi. 
Uwieraczem są też słówka japońskie wpisane tuż obok polskich jak powtórzenia. Wydaję mi się się, że lepiej byłoby tłumaczenia dać w przypisach. Największe ich nagromadzenie jest zupełnie na początku, a jednak mogło nie być tego wcale. 

Kentaro nie jest typowym głównym bohaterem. Może w pierwszej części tak było, jednak w Pani Ciszy wyglądał bardziej jak widz wydarzeń. Nie błyszczy w historii, jakby nie była o nim. Co innego z opisami walk w których bierze udział i często przesuwa szalę wygranej na dobrą stronę. Duch nie poczynił żadnego postępu, ale też nie zaliczył regresu, co w przypadku niektórych pozycji jest wyzwaniem dla protagonistów. 

Akcja tak na dobrą sprawę rozkręca się pod sam koniec, ponieważ powraca do tempa i dynamiki akcji z Czerwonego Lotosu. Mam nadzieję, że z tym samym zacznie się tom trzeci.
Drugi tom wypadł słabiej niż poprzedni w moim odczuciu, jednak nie na tyle gorzej, żeby nie sięgnąć po zakończenie, które mam nadzieję powróci do klimatu z pierwszej części. Jeśli Pani Cisza to pozycja przedburzowa, to zakończenie powinno porządnie się rozkręcić. 

Pozdrawiam, Klaudia 🌸




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka