czwartek, 6 stycznia 2022

"Pan Lodowego Ogrodu. księga III" Jarosław Grzędowicz

 

Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu. księga III  Autor: Jarosław Grzędowicz Ilustracje: Jan Marek Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 482 Ocena:5,5/10

Co rzeknę w obronie miłości?
Co dobrego znajdę w niewieście?
Nic i nic, popiół, pustkę srogą
i gorycz, co pali me serce.

To pierwsza recenzja w roku 2022 (a przynajmniej moja), także mam nadzieję, że cały ten rok będzie dla każdego z Was lepszy niż poprzedni i że dotrwamy razem do jego końca 😊 
Trzecia i już przedostatnia część serii Pana Lodowego Ogrodu przyszła już wraz z tą ostatnią, przez co zastanawiałam się czy zrobić jedną recenzję, jednak doszłam do wniosku, że nie ma to sensu. Poprzednie części robiłam osobno, a po drugie czwarty tom jest tak gruby, że nie mam wątpliwości, że znajdzie się dużo materiału do tego, aby stworzyć kolejną. No, to lecimy!

Powracamy do naszych dwóch bohaterów - Vuko Drakkainena, który przybył na dziwną planetę w poszukiwaniu swoich towarzyszy (jeśli ktoś już zapomniał jaki był pierwotny cel podróży międzyplanetarnych). Drugim natomiast jest książę, który do tej pory musiał uciekać i ukrywać swoją tożsamość, żeby przeżyć. 
Kontynuacja pozwala dostrzec nam rozwój postaci, a przynajmniej księcia, który zaczyna dojrzewać i tracić swoją naiwność z poprzednich tomów. Zaczyna przypominać bardziej władcę, którzy kierują swoim państwem, choć jest to trochę rozczarowujące, że nieopierzony nastolatek mógł zmienić się tak bardzo. Niekoniecznie mogę dostrzec jednak zmiany w Vuko, który w dalszym ciągu pozostaje równie sarkastyczny, co zawsze. 


Pod względem fabularnym odczułam lekkie rozczarowanie, chociaż spodziewałam się go, więc nie było ono aż tak dotkliwe. Była akcja i różne wydarzenia przez większość czasu, jednak nie prowadziły one do czegoś konkretniejszego. Rozumiem, że nie jest to tom ostateczny, więc akcje trzeba trochę przeciągnąć, ale czasami mam wrażenie, że się to wszystko ślimaczyło aż za bardzo. Już od pierwszego rozdziału mamy kilkanaście stron opisu czynności dziejących się na statku i nie jest to tak fascynujące jak opisy walk, czy nawet drogi odbywanej przez bohaterów. W połączeniu z długimi rozdziałami, miałam ochotę ominąć część historii, bo byłam po prostu znudzona. 

Tak jak dość dobrze wyszło autorowi zbudowanie Vuko i księcia, tak większość drugoplanowych postaci przypominało mi takie dwuwymiarowe i nijakie istoty. Zwykle mieli oni po jednej konkretnej cesze, która definiowała ich do końca powieści. 
Jeśli o zakończeniu już wspomniałam, to wywołało takie co tu się stało? Autor chyba lubi opisy i budowanie napięcia, akcje i inne zabiegi wydłużające fabułę, jednak w pewnym momencie dochodzi do jakiegoś kulminacyjnego momentu, a to wszystko dzieje się tak szybko, jest po prostu upchnięte, jakby pisarz zdał sobie sprawę, że ma limit słów i musi teraz to wszystko ukrócić, bo przecież się już rozpisał w poprzednich rozdziałach. 

Jak na razie uważam, że ten tom jest najsłabszy ze wszystkich, jednak wierzę, że ten czwarty uratuje honor cyklu - zwłaszcza, że jest gruby (co widać na zdjęciu), także wydarzyć się może wszystko lub nic jak w przypadku właśnie recenzowanej księgi trzeciej.

Pozdrawiam, Klaudia 🍸

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka