Tytuł: Zagubiony Autor: Josie Williams (Kirsty Moseley) Tłumaczenie: Alina Patkowska Wydawnictwo: HarperCollins Liczba stron: 302 Ocena:6,5/10
Wierzę, że ludzkie życie jest kruche. W jednej chwili żyjesz, w następnej przestajesz istnieć i nie ma w tym żadnego planu.
Temat śmierci nie należy ani do najłatwiejszych, ani do najprzyjemniejszych. Nie zmienia to jednak faktu, że dla niektórych pozostaje on niewyczerpanym źródłem ciekawości, przemyśleń, bądź inspiracji. Po zapoznaniu się blurbem i rzuceniu okiem na prześliczną okładkę (choć kolejność powinna być tu odwrotna) wiedziałam, że to jest pozycja, po którą chciałabym sięgnąć. Josie Williams, bardziej nam znana jako Kirsty Moseley, stworzyła historię o miłości, która jest silniejsza niż śmierć. Ale czy da nagiąć się prawa rządzące światem i oszukać ponurego żniwiarza?
Słyszeliście kiedyś, żeby Nie iść w stronę światła? Porady takie zdecydowanie nie sprawdzają się wtedy, gdy już jesteś martwy. Ryder wiedział, że powinien przejść na drugą stronę, ale zwyczajnie nie mógł tego zrobić widząc cierpienie swoich bliskich. Tak oto zamknęła się przed nim szansa na odejście. Zamiast tego został zagubionym na ziemi duchem, który bez ograniczeń czasowych może się po niej pałętać. Dla zabicia czasu chodzi po szpitalach i hospicjach, aby być przy ludziach w ich ostatnich chwilach życia - tylko wtedy są oni go w stanie zauważyć. Pewnego dnia spotyka piętnastoletnią Maggie, która sprawia, że Ryder czuje się bardziej żywy niż kiedykolwiek, więc gdy jest ona w niebezpieczeństwie, nie waha się i pędzi jej na ratunek...
Fabuła oparta na miłości między światem żywych i umarłych nie należy do rzadkości. Sama posiadam kilka takich pozycji i za każdym razem jest w nich coś interesującego, co sprawia, że wiem dlaczego po nie sięgam. Miłość międzygatunkowa jak w przypadku wampirów, wilkołaków i innych ras jest fascynująca, a jednak przeważnie możliwa, choć trudna. Tutaj mamy jednak do czynienia z relacją między duchem, a człowiekiem, co jest (wydawałoby się) niemożliwe. Autorzy rzucają wieloma rozwiązaniami - ciekawymi, czasami irracjonalnymi, lub takimi, które zostawiają nas przez jakiś czas w odczuciu melancholii. Zagubiony nie jest w tym przypadku odosobniony.
Książka była sama w sobie lekka i przyjemna, mimo że tematyka dotyczyła również śmierci, czy też samotności. Na zdjęciu można dostrzec nawet ślady użytkowania i muszę przyznać, że dobrze zniosła przemierzone kilkaset kilometrów. Umilała mi czas i myślę, że jest to dobra pozycja na dni w których nie mamy ochoty na nic ciężkiego i marzymy tylko o tym, żeby śledzić losy bohaterów.
Charaktery każdej z (nielicznych) postaci są dość proste i w sumie nie ma się do czego przyczepić. Historia również taka jest. Nie sądzę, żeby w jakikolwiek sposób była lepsza, bądź gorsza od innych młodzieżówek, które miałam okazję czytać.
Większość postaci została stworzona w podobny stereotypowy sposób w stylu przystojnego sportowca dupka, czy też szarej myszki, która jest dobra i niewinna jak płatek śniegu. Nawet jeśli bohaterowie zostali stworzeni według znanych nam schematów, to jednak ciężko jest ich nie polubić.
Przy okazji w końcu mogłam wyjść do ogrodu i zrobić zdjęcie książce z pasującym kolorystycznie tłem. Mam nadzieję, że pogoda się utrzyma i będzie można wykorzystać ją do innych recenzji.
Tymczasem trzymajcie się cieplutko!
Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)