Tytuł: Wilczy trop Autor: Patricia Briggs Tłumaczenie: Dominika Schimscheiner Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 440 Ocena:5/10
Jeśli spodziewaliście się jakiejś nowości wydawniczej, to nie tym razem. Wilczy trop pojawił się w Polsce w 2013 roku. Po prawie dziesięciu latach wychodzi w odnowionej wersji i muszę przyznać, że do tej pory nie słyszałam o cyklu Alfa i Omega. Po latach panowania wampirów jako głównych bohaterów większości powieści, nadeszła kolej na wilki. Czego się można po nich spodziewać? Czy słusznie wampiry lepiej wypadają w historiach miłosnych?
Anna zostaje trzy lata wcześniej przemieniona siłą w wilka. Poniżana, bita i gwałcona przez resztę stada traci ducha walki i przypisana zostaje do kategorii uległych. W stadzie jednak źle się dzieje, a kobieta, mimo że panicznie się boi, postanawia skontaktować się z kimś, kto stoi w gatunkowej hierarchii o wiele wyżej niż pozostali.
Gdybym miała wymienić to, co kojarzy się z wampirami, bez wątpienia byłyby to siła, dostojność, obycie, inteligencja, ale też gracja i piękno. W przypadku wilków sprawa ma się jednak zupełnie inaczej. Ten gatunek wsłuchuje się we własne instynkty, reaguje emocjonalnie na różne bodźce i traktuje okrutnie wszelkie oznaki słabości.
Osobiście nie podoba mi się sposób prowadzenia historii. Jest ona ciekawa, jednak za dużo w niej brutalności, która budzi we mnie odrazę. Pojedynki w fantastyce są próbą siły pomiędzy dwoma stronami konfliktu. Tutaj jest to po to, żeby zdominować, poniżyć, zastraszyć i wykorzystać.
Nasza bohaterka jest po prostu zaszczuta przez własne stado.
Pojawia się wątek tajemnic, aczkolwiek bardziej chciałabym się skupić na wątku emocjonalnym pomiędzy Anną, a Charlesem. Mężczyzna od początku jest pewien tego, że posiądzie kobietę, traktuje ją jak swoją własność, niekoniecznie jest tu mowa o wyższych uczuciach, a przynajmniej na początku. Kilka dni w towarzystwie wilka sprawia, że Anna staje się lepszą wersją siebie, jednak sam Charles pozostawia wiele do życzenia. Jest zazdrosny o każdego mężczyznę - w tym nawet o swojego ojca i pewnie gdyby mógł, to zamknąłby kobietę w klatce. Z jednej strony można byłoby na to spojrzeć jak na dominującego rycerza o wysokiej pozycji, który sprawia, że protagonistka zalicza społeczny progres. Jakim kosztem?
Przedstawione jest to w sposób, który nasuwa mi myśl, że bohaterka z jednego toksycznego środowiska przeszła do drugiego - nawet jeśli jest zupełnie inaczej traktowana.
Ciekawe jest spojrzenie z wilczej perspektywy na bieg wydarzeń, ale tylko na chwilkę. Cała ta hierarchia, wzajemne relacje, uczucia - to coś, co ciężko przełknąć. Być może w następnych tomach nastąpią jakieś przemiany, ale na razie w pojedynku wilki vs. wampiry mamy 0:1.
A Wy jak podchodzicie do podobnych pozycji? Lubicie, a może bardziej unikacie?
Pozdrawiam,
Klaudia 🐺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)