czwartek, 18 kwietnia 2024

"Domek nad potokiem" Katarzyna Michalak


  Tytuł: Domek nad potokiem Autor: Katarzyna Michalak   Wydawnictwo: Znak JednymSłowem  Liczba stron: 320 Ocena:5|10

Wyobrażasz sobie, jakie to trudne dla wrażliwej dziewczynki o wielkim sercu zostać odrzuconą przez rówieśników? Odmieniec, wiedźma, inna, obca, to słyszała od najmłodszych lat.

Nie tak znowu dawno temu zakończyła się saga Przytulna, która miała lepsze i gorsze momenty, ale przede wszystkim była stuprocentowo Katarzynomichalakowa. Nie da się pomylić tego stylu pisania z kimkolwiek innym, podobnie jak Nororobertsowych opisów włochatych klat kowbojów. 
Za każdym razem po podjęciu się recenzji tychże autorek, zastanawiam się co mną kieruje - chyba jest to po części masochizm, ciekawość i ubaw, który mimo wszystko mam czytając te niedorzeczności. Tym razem jednak zaczęło się inaczej... 

Jagoda Ciszek traci wiele - męża, zdrowie, kreatywność dzięki której mogła zarobić na chleb i dach nad głową. Niespodziewanie otrzymuje wiadomość o spadku po ciotce - domku gdzieś w lesie, na drugim końcu Polski. Niektórych przeraziłaby wizja tak dalekiej wyprawy, jednak Jania rusza śmiało do celu. 
Jaśmin jest tu nie mniej poszkodowany- ojciec umiera w wyniku zawału, przegrywa sprawę z bankiem i traci lecznicę, a do tego wszystkiego matka się od niego odwraca. Nie mając większego wyboru postanawia w dalszym ciągu robić to, co kocha. Nawet jeśli musiałby zrezygnować z wielkomiejskiego życia i pracować jako wiejski weterynarz gdzieś daleko od tłocznej Warszawy.
Nietrudno się domyślić, że losy tej dwójki splatają się w czasie, gdzieś na końcu świata. Oboje myślą, że stracili wszystko, jednak jeszcze nie wiedzą, że mogą teraz odwrócić karty i zyskać coś o wiele cenniejszego.

Fabuła początkowo zaczyna się dobrze. Podobnie jest z rozwojem postaci i całą otoczką. Moje pozytywne zaskoczenie trwało mniej więcej do połowy książki, gdzie zaczynają pojawiać się znane z innych powieści autorki schematy. 
Postać Jagody jest jak najbardziej w porządku. Nie ma się do czego przyczepić, gdyby nie fakt, że już kilka powieści spod pióra autorki przeczytałam i nie da się nie zauważyć, że kobiece bohaterki są bardzo do siebie podobne (jeśli nie takie same). Wszystkie to dobre, miłe, delikatne istoty, skrzywdzone przez mężczyzn, szukające prawdziwej miłości, niewinne, które trzeba otoczyć opieką. No i dobrze, że nie ma tu na siłę wciskanego obrazu silnej i niezależnej, ale z drugiej strony świat nie jest taki jednolity. Każdy ma jakieś wady, przywary, albo zwyczajnie jakąś cechę charakteru dominującą, a wszystkie te stworzone bohaterki są niczym jednolita masa. Do tego bardzo egzaltowana masa, bo wystarczy jedno głębsze zdanie, żeby doprowadzić Jagodę do łez tak jak i inne jej odpowiedniki.

Podobnie jest z bohaterami, a dokładniej z brakiem różnorodności w ich wypowiedziach. Na co dzień jak rozmawiamy z ludźmi wychwytujemy jakieś specyficzne powiedzonka, wyrażenia, styl mówienia, a tutaj podczas czytania ma się wrażenie, że wszystkie dialogi mówi jedna osoba. I jest to po części zrozumiałe, bo w końcu to dzieło jednej autorki, natomiast jest ogrom powieści, które mają kilkunastu bohaterów i każdy z nich ma swój własny styl wypowiedzi. I da naprawdę da się to zrobić, ale tutaj nie widać nawet próby wprowadzenia takich rzeczy.

Za to jak zwykle mamy motyw domu, złego byłego faceta krzywdzącego bohaterkę i nienawidzącego zwierząt, tajemnicze postacie pojawiające się nie wiadomo skąd, wiedzące absolutnie wszystko niczym dobre opiekuńcze duchy. Czuć fantazję po prostu. 
Wątek miłosny dobrze się początkowo rozwija, choć w pewnym momencie można dostać niezłego mindfucka, gdy z relacji przyjacielskiej nagle w głowie Jaśmina pojawia się chuć, a Jagoda zdaje sobie z tego sprawę i nie chce niczego komplikować. Jakby rozumiem zamysł tego, ale potrzeby seksualne nie leżą tak blisko prawdziwej miłości jak się to tutaj przedstawia.
Ciekawy jest wątek Róży, który mógłby zostać bardziej rozwinięty, bo byłoby o czym pisać, natomiast i tak uważam go za jeden z lepszych w tym tytule. 

Ogólnie całość czyta się lekko i szybko. Nie powiem, że nieprzyjemnie, bo widzę znaczną poprawę w ilości toksycznych zachowań wśród bohaterów, których teraz prawie nie ma. Podobnie jest z ilością cringe'u, którego nie odczułam ani razu. Są oczywiście uwieracze o których wspominam wyżej, natomiast dobrze się bawiłam podczas czytania. Nie jest to coś wybitnego, natomiast jeśli ktoś lubi pióro Katarzyny Michalak, albo po prostu historie z emocjami, problemami, miłością i nadzieją, to czemu nie? 
Nie zachęcam, nie odradzam. Niech każdy sięgnie i spróbuje sam.

Pozdrawiam, Klaudia 🌼


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka