wtorek, 19 sierpnia 2025

"Jedna wrona smutek wróży" Christopher Barzak


Tytuł: Jedna wrona smutek wróży Autor: Christopher Barzak Tłumaczenie: Paweł Wieczorek Liczba stron: 323 

Jedna sroczka smutek wróży, dwie- radości pełne dni.
Trzy to dziewczę urodziwe, cztery- chłopiec ci się śni.
Pięć da srebra cały dzbanek, sześć przyniesie złota moc.
Siedem tajemnicę kryje w najstraszniejszą ciemną noc.  ~ C. J. Daugherty, Dziedzictwo 

Przyjemnie jest czytać coś, co dopasowuje się do całego otoczenia, toteż wszelkie kryminały i thrillery mogą mocniej oddziaływać na czytelnika w czasie jesiennej szarugi i zimowych ciemności. Jedna wrona smutek wróży to powieść, która wywołuje klimat grozy i brzydoty, wyciągnięty niczym z powieści Raya Bradbury’ego.

Śmierć puka niespodziewanie i za wcześnie. Gdy ciało piętnastoletniego Jamiego zostaje znalezione w lesie, Adam McCormic postanawia tam pójść. Nie spodziewa się, że granica między światem żywych a umarłych jest tak cienka. Zaczyna widzieć zmarłego kolegę z klasy i tym samym zyskuje przyjaciela. Im bliżej znajduje się on świata zbłąkanych dusz, tym bardziej oddala się od żywych...

Historia zaczyna się ciekawie i już od pierwszych stron buduje pełne napięcie oraz zapowiedź czegoś mrocznego. Ze strony czytelnika odnosiłam wrażenie, jakbym oglądała film w odcieniach szarości i czekała na to, aż pojawi się jump scare. Dzięki pierwszoosobowej narracji możemy dobrze poznać Adama, co jest na plus. Autor, tworząc mroczną otoczkę, dodaje takie upiększenie stylistyczne, które trochę zaburza klimat opowieści.

Fabuła płynie, cały czas się coś dzieje, nie mamy zbędnych opisów, które najchętniej by się pominęło. Natomiast akcja momentami zwalnia, wchodzi w ozdobno-literacki ton i zwyczajnie zniechęca. Gdyby nie te wstawki, które mają brzmieć głęboko, a ostatecznie zaburzają dobrze zbudowaną historię...
„Adam musi dowiedzieć się, co tak naprawdę znaczy żyć” — i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że poprzez całą jego drogę nie doświadczamy widocznych zmian, a ostatecznie pod sam koniec dostajemy szybkie rozwiązanie, które może i się klei, ale jak tani żel.

Pojawiają się odgałęzienia fabularne, które wprowadzają do opowieści drogę innych osób, tj. Grace, Walsie Frances czy samej rodziny Adama. Te wątki są naprawdę bardzo ciekawe, wprowadzają zróżnicowane elementy nadające historii charakteru i, szczerze mówiąc, są ciekawsze aniżeli wątek samego głównego bohatera.

Mam mieszane uczucia co do tego tytułu. Na duży plus zasługuje atmosfera napięcia i grozy, wplecione wątki bohaterów pobocznych oraz ciekawa fabuła. Z drugiej strony — literackie upiększacze sprawiające, że myśli Adama brzmią niczym lektor opisujący kwiecistym językiem sztukę życia, oraz zamknięcie historii, które przyspieszyło, nie dając wrażenia płynności.

Mogę napisać tyle, że jest to powieść na tyle interesująca, że warto dać jej szansę (zwłaszcza, że to debiut autora z 2007 roku). Ze względu na wiele poruszanych kwestii takich jak dojrzewanie, wpływ rodziny, śmierć, może nawet depresja głównej postaci (a nawet tych pobocznych), wierzę, że każdy odbierze książkę w wyjątkowy sposób i będzie miał po niej inne odczucia. 

Tymczasem pozdrawiam, Klaudia ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka